czwartek , 21 listopad 2024

X’2004 – 22-24.10.2004 r. w Hengelo, Holandia [raport]

Swoją długą podróż do Holandii rozpocząłem od przejażdżki pociągiem z mojego miasta do Wrocławia, gdzie byłem umówiony z Bookerem. Zdziwiłem się, gdy na stacji kolejowej w Szczecinie spotkałem jednego z moich znajomych ze sceny Amigowej o ksywie GDR!, który wraz z dziewczyną wybierał się na koncert dokładnie w te same miejsce, w którym odbyły się poprzednie dwie edycje Symphony party. Byłem zadowolony z tego faktu, ponieważ połowę mojej podróży w pociągu spędziłem na długich rozmowach i słuchaniu różnych zabawnych opowiastek.

Kiedy dotarłem do Wrocławia, udałem się w miejsce, w którym miałem odnaleźć Bookera. W końcu bez żadnych problemów rozpoznaliśmy się nawzajem i zaczęliśmy czekać na Sebaloza, który miał wkrótce przybyć. Po kilku minutach dotarł do nas. Booker był zdziwiony, dlaczego ja i Sebaloz nie mamy zbyt wiele bagaży ze sobą :).

Wsiedliśmy po chwili do samochodu, by po kilku minutach zostać zatrzymanym przez Policję. Booker przycisnął zbyt mocno gaz do dechy i można było uznać początek naszej wyprawy za niezwykle pechowy. Musieliśmy długo czekać, aż leniwy policjant wypisze Bookerowi mandat, a następnie udaliśmy się do mieszkania Marcina.

Dalszą podróż rozpoczęliśmy następnego dnia o 10-te rano. Zgarnęliśmy po drodze Droopy’ego/Amorphis i nasza długa wyprawa do Holandii się rozpoczęła. Booker jako kierowca, ja jako główny wokalista i rozmówca a Droopy i Sebaloz jako czytelnicy mapy drogowej. Mieliśmy dużo ubawu podczas podróży, szczególnie z sentencji Sebaloza dotyczących Internetu lub jego magicznego joysticka. Spotkały nas także pewne trudności w odnalezieniu prawidłowej drogi do Niemiec. Niefortunnie popełniliśmy mały błąd i przekroczyliśmy niemiecką granicę w całkiem innym miejscu, aniżeli pierwotnie planowaliśmy. Straż graniczna była lekko dziwna i chciała zaglądać do naszych bagaży, ale na szczęście nie chciała wnikliwie ich penetrować.

Po wielu długich godzinach dotarliśmy do Holandii. Było już wówczas zimno i ciemno. Ponownie mieliśmy problemy z odnalezieniem prawidłowej drogi. W końcu jednak dojechaliśmy do Ruurlo, a w międzyczasie Leming zadzwonił do Bookera, że niebawem przybędzie pociągiem i byłoby miło, jakbyśmy go zabrali ze stacji. Udaliśmy się więc w tym kierunku. Zanim jednak Leming przybył, pojawił się jeden z partyzantów swoim samochodem i oświadczył, że zabierze nas na party place. My odparliśmy, że mamy swój pojazd i że czekamy jeszcze na kogoś. Staliśmy wówczas przy budce telefonicznej, w której Sebaloz znalazł holenderską kartę i chcąc wykazać się inwencją twórczą, korzystając z mojego zielonego markera podpisał ją sentencją „Sebaloz ją znalaz” (pisownia oryginalna). W końcu, gdy Leming przyjechał pociągiem, udaliśmy się wszyscy na party place, które było zlokalizowane w małej wiosce. Główny budynek był bardzo duży i uroczy.

Jako, że dotarliśmy dopiero około północy, ominęła nas spora część piątkowych wydarzeń. Gdy weszliśmy do środka, zacząłem rozglądać się wokół i dostrzegłem nieopodal Dalezy’ego i zacząłem do niego krzyczeć DALEZY!!! Nie poznał mnie za pierwszym razem, ponieważ miałem czapkę z daszkiem na głowie, lecz po chwili podszedł do mnie. Po nim pojawili się RambonesJeff, by mnie przywitać, a w dalszej kolejności nasza ekipa udała się do jednego z pokojów, by ulokować w nim swoje bagaże. Kolejnym krokiem było rozłożenie naszego C64 na stole i w taki oto sposób party się dla nas zaczęło!

Główna sala była bardzo przestronna. Pełno na niej było stołów i około 50 Commodorków i kilka innych maszyn, takich jak SX64, C128, C128D oraz Amiga :). Bigscreen z kolei nie był aż taki wielki, jak to miało miejsce na innych partiesach, jednakże jakość wyświetlanego obrazu była naprawdę zadowalająca! Wokół było pełno ludzi, popijających piwo i tworzących cokolwiek na swoich komputerach.

Fzool i Murdock

Jeff, Murdock i Steppe

Steppe, Murdock, 6R6 i Jazzcat

Zacząłem wnet dysputy o różnych rzeczach z Rambonesem – memberem mojej grupy. Byłem ogólnie bardzo zadowolony z faktu, mogłem tam być i go spotkać na żywo. Rozmawiałem również z Jeffe’m, a w dalszej kolejności poznawałem wiele sympatycznych ludzi, np. Steppe’a :).

Po kilku godzinach, dokładnie o piątej rano, udałem się spać, ponieważ byłem bardzo zmęczony. Jednakże nie spałem długo, bo zaledwie 4 godziny. Przekąsiłem małe śniadanie, a potem miałem przed sobą pełen dzień poznawania i rozmawiania z różnymi ludźmi… Fantastic Zool, Galaktus, DeeKay, Ninja, Steppe ze swoim nieśmiertelnym uśmiechem :), Fanta, Dalezy (który zrobił mi wiele fotek :), wielki Slator (było naprawdę miło go poznać po 4 latach rozmów na IRC’u:), GRG, Cupid, StreetTuff, DCMP, krzyczący Rayden, Krill, Jazzcat, Vengeance, MacX, Locutus, FieserWolf i wielu innych… Trochę czasu spędziłem z Rambonesem kodując i ucząc go SDI. Szkoda, że nie mieliśmy więcej czasu by porobić trochę stuffu na C64.

Murdock i Streetuff

Obok nas Jazzcat wraz z MacX na żywo pisali raport z party i każdy, kto chciał, mógł dopisać kilka słów od siebie. W tle Vengeance krążył żywiołowo trzymając w rękach kilka browarów i wymawiając sporo niezrozumiałych słów i sentencji :). Następnie poznałem Reyna Ouwehanda, co było dla mnie miłym przeżyciem! Po pewnym czasie zacząłem grać na syntezatorze Jeffa i miałem sporo zabawy przy tym, zwłaszcza podczas testowania wszystkich dźwięków. Po chwili Rambones zapytał Reyna, czy mógłby coś zagrać dla mnie. Reyn się zgodził! Ja miałem słuchawki na uszach, a Reyn grał muzykę autorstwa Jeroena Tela z gry Cybernoid II kompletnie nie słysząc żadnego dźwięku, wykonując to perfekcyjnie! Trudno jest opisać uczucia, które towarzyszyły mi podczas słuchania tego utworu, lecz bez wątpienia było to najważniejsze wydarzenie w moim życiu!

Reyn Ouwehand gra ekskluzywnie dla Murdocka na syntezatorze!

Wkrótce potem, po kolejnych rozmowach z partyzantami, DCMP przybyła na party, dostarczając mi sporą ilość winyli z muzyką Hardcore. Spędziliśmy trochę czasu na rozmowach. Następnie Ninja zorganizował International Karate compo. Zdecydowałem się wziąć udział w zawodach, ponieważ zawsze uwielbiałem grać w tę grę. Wygrałem pierwsze starcie, lecz następnie Nightshade pokonał wszystkich.

Po konkursie poznałem Fiermana, kolejnego z sympatycznych partyzantów. Z początku nawet nie wiedziałem, że siedzę przy jego C64 :). Po jednej, bądź dwóch godzinach, Goto80 wystąpił na żywo, grając niesamowity koncert. Odgrywał świetne kawałki, zaskakując mnie zwłaszcza w momencie, gdy do jednego z nich zaczął śpiewać. Po ostatnim utworze Goto80 był cały czerwony na twarzy, bo wykonał go śpiewając bardzo szybko. Podszedłem do niego i poznałem się z nim na żywo po 4 latach pisania na IRC-u. I w końcu doczekałem się obiecanych 2 winyli, na którego jednej okładce otrzymałem autograf. Podszedł do nas wówczas Jeroen Tel i porozmawialiśmy sobie miło w trójkę. Koncert był po prostu niesamowity!

Potem nastąpiła pora obiadowa. Każdy dostawał jakieś chińskie żarcie, które nie do końca mi smakowało. W kolejce do bufetu poznałem youtHa, na którego spotkanie czekałem od dłuższego czasu! youtH jest bardzo miłą osobą i mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze w przyszłości! Następnie rozmawiałem z DCMP, która zapytała, gdzie jest Laxity. Udaliśmy się w jego stronę i wnet miałem okazję poznać na żywo jednego z moich faworytów w gronie kompozytorów na C64. Porozmawialiśmy sobie miło i wykonaliśmy pamiątkową fotkę :). Następnie wyszedłem na zewnątrz z DCMP, by porozmawiać z przesiadującymi tam scenerami, takimi jak FzoolGalaktus. Klimat był bardzo pozytywny, a w towarzystwie przewijały się opowieści o zabawnych przygodach z różnych partiesów.

DCMP, Laxity i Murdock

Nadszedł wreszcie czas na kompoty. W pierwszej kolejności zostały przedstawione grafiki. DCMP powiedziała mi, która jest jej grafika, z której notabene byłem bardzo zaskoczony. Przed kompotami muzycznymi udałem się ponownie do syntezatora Jeffa, by pograć sobie trochę. W trakcie music compo natknąłem się na Fiermana, z którym wysłuchaliśmy reszty zaków, w tym także mojego. Byłem bardzo zmęczony, ale chciałem dotrwać do demo compo. Dołączyłem się więc do Jazzcata i razem oglądaliśmy dema puszczane na big screenie. Obaj byliśmy zaskoczeni naprawdę udanym demem Demode grupy Chorus. Wierzcie mi, nie ma nic lepszego, jak oglądanie nowej, kopiącej produkcji na wysokiej jakości projektorze na party!

Kiedy demo compo się skończyły, poszedłem spać, ponieważ byłem bardzo zmęczony i nie dałbym rady dotrwać do ogłoszenia wyników. Po kilku godzinach snu obudziłem się i spojrzałem na parapet, gdzie nagroda za kompoty była ustawiona. Byłem mocno zdziwiony tym faktem. Wkrótce nasza ekipa z Polski wstała z łóżek i BookerDroopymLemingiem powiedzieli Sebalozowi, że wygrał gfx compo. On uwierzył w ich słowa i kazał sobie wykonać zdjęcie z pucharem i swoim magicznym josytickiem. Następnie chłopaki powiedzieli, że to był po prostu żart :))). Mieliśmy spory ubaw z tego :).

Zszedłem na dół przeczytać wyniki kompotów, z których byłem lekko zaskoczony. Zwłaszcza z faktu, że Chorus nie wygrało demo compo. Po skonsumowaniu szybkiego śniadania zaczęliśmy pakować nasz sprzęt. Party było już prawie zakończone… Spotkałem ponownie Jeroena Tela i miło sobie z nim pogawędziłem. Wymieniłem także kilka zdań ze StreetTuffem, Fiermanem i kilkoma innymi partyzantami. Było już prawie południe i sporo osób już wcześniej opuściło party place. Chciałem ponownie porozmawiać z Rambonesem, lecz jedynie dostrzegłem go wychodzącego z budynku z garścią dyskietek…

Główna sala party była prawie pusta, a niektórzy z organizatorów zabrali się za sprzątanie. Leming zawinął się z jakimiś scenowcami samochodem, a nasza ekipa była ostatnią, która opuściła party place. Podróż powrotna do Polski była bardzo męcząca dla mnie, ze względu na chorobę lokomocyjną. Czułem się źle w samochodzie, ale na szczęście bezpiecznie dotarliśmy do mieszkania Bookera o piątej rano w poniedziałek! Po krótkiej drzemce wstaliśmy i udaliśmy się do Wrocławia, lecz nieco się spóźniliśmy i musiałem czekać dodatkowe dwie godziny na swój pociąg. W końcu po kilku godzinach dotarłem do mojego domu o pierwszej w nocy i będąc totalnie zmęczonym poszedłem od razu do łóżka.

Wciąż czuję tę niesamowitą atmosferę party. Mogę bez wahania powiedzieć, że było to najlepsze party, na jakim byłem! Podziękowania dla: organizatorów (hey CBA :)) za świetne party, Bookera za podróż samochodem oraz dla wszystkich, których spotkałem na X2004, w szczególności tych, o których wspomniałem w tym raporcie. Dziękuję za wszystko! Mam nadzieję, że spotkamy się wkrótce na kolejnym party! Trzymajcie się!

X2004 – Galeria zdjęć:


Pamiątkowy ident z X’2004

Screenshoot ze Scene Worlda #13 – pierwsza publikacja raportu

Murdock/Tropyx

Raport powstał 08.11.2004 r.
Tłumaczenie z języka angielskiego dokonał V-12/Tropyx dnia 11.02.2010 r.

Raport powstał wówczas tylko w języku angielskim (ekskluzywnie dla maga Scene World, wydawanego przez niemiecką grupę People Of Liberty), ponieważ na polskiej scenie C64 zaprzestano publikowania jakichkolwiek magazynów dyskowych.

Raport napisałem 8 listopada 2004 r. i ukazał się on 27 listopada 2004 r. w magazynie dyskowym Scene World #13/People Of Liberty w dziale Party Scene. Oryginalną treść (przetłumaczoną przeze mnie na język polski 4 lutego 2010 r.) pozbawiłem drobnych błędów, poszerzając ją jednocześnie o kilka wcześniej pominiętych faktów. Całość wzbogaciłem o pamiątkowy skan identa, screenshoota ze Scene World #13 oraz wybrane zdjęcia autorstwa: CBA & Mr. Ammo, Dalezy’ego, Droopy’ego, Dylotica, Franky’ego, Jazzcata, JRC, Leminga & Bookera, MacX, Rambonesa oraz Steppe’a.