Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, czy istnieje na tym świecie sprawiedliwość? Zapewne niejednokrotnie, natrafiając na swoim życiu pewne osoby, które z premedytacją pragną nam namieszać w życiorysie. Świat, w którym rządziłaby sprawiedliwość, nazywany byłby wówczas utopią, a przecież wiemy, że taki świat jest nierealny. Czy jednak mimo tego w dzisiejszych czasach możemy zaznać gdziekolwiek sprawiedliwości? Na pewno, kwestia jest tylko jedna – należy w tym sobie samemu pomóc.
Podstawowym czynnikiem sprzyjającym niesprawiedliwości jest zmowa milczenia. Z reguły większość osób, którym dzieje się jakakolwiek krzywda, woli siedzieć cicho pod swoją przysłowiową miotłą, aniżeli walczyć o swoje prawa. Najczęściej z błahego powodu, zwanego potocznie „Po co?”. Taka osoba wychodzi z założenia, że z góry narażona jest na porażkę albo wiedziona jest obawą o ewentualne konsekwencje, które może ponieść. Oczywiście, są sytuacje w życiu, gdzie czasami lepiej jest siedzieć cicho, gdyż nie zawsze można zwyciężyć ze złem. Z reguły takie sytuacje dotyczą np. pobicia. Nie jest problemem wziąć odwet, zbierając kilkudziesięciu kolegów z osiedla. Takie działanie prowadzi do powstawania błędnego koła, gdyż obie ze stron za każdym razem będą pragnęły się zrewanżować. W innej sytuacji, kiedy nie mamy wystarczającej ilości kolegów do pomocy, wolimy siedzieć cicho w obawie przed kolejnym napadem. Warto by było w takiej sytuacji pomyśleć nie tylko o sobie, ale i o innych. Likwidując legalnie takie osoby, zabezpieczamy siebie, oraz innych przed kolejnymi ekscesami. Oczywiście, jak to w życiu bywa, nie ma ideałów i przez to możemy być w przyszłości ewentualnie narażeni na jakiekolwiek represje ze strony tamtej osoby, lub jej paczki, jednak wydaje mi się, że do takich spraw należy podchodzić z głową i najlepiej starać się unikać, ani nie prowokować drugiej osoby. Pojawia się w tym momencie problem tzw. „kapowania”. Oczywiście nie jest to najlepszy sposób na walkę z przemocą, jednak bez całkowitej inicjatywy możemy być wielokrotnie narażani na agresję ze strony drugiej osoby.
Pierwotnym źródłem niesprawiedliwości jest oczywiście szkoła. Tutaj jej granice przekraczane są niemal codziennie. Oczywiście na pierwszy plan wysuwają się nauczyciele – oszuści. Większość z nich nastawiona jest na uczniów lizodupców i zaplecznikowców i z reguły takie osoby mają tzw. „chody” i mogą liczyć na łaskę belfra przy wystawianiu oceny. Subiektywizm to jedyna miara nauczyciela przy ocenianiu, wystarczy czymś podpaść, ażeby potem ponosić tego konsekwencje. Ocenianie klasówek, najczęściej tych z języka polskiego, jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych sytuacji w życiu belfra. Jednak kontrowersje oczywiście wywołują oceny postawione za dane wypracowanie. Wystarczy raz wpaść w łaski nauczyciela, by potem przy sprawdzianie liczyć na to, że na pewno jedynki się nie dostanie, a jeżeli już, to na zamyłę. Oczywiście, by popaść w takie łaski, należy być w tym dobrym, bo i czasami nawet wśród takich zapleczowców może się wkraść nutka niesprawiedliwości. Dlaczego on dostał lepszą ocenę, skoro obaj robiliśmy to i tamto? Niesprawiedliwość pochodzi od samolubstwa oraz egoizmu. Mało kto myśli nie tylko o sobie, mało kto nie patrzy, co jest sprawiedliwe, a co nie i tylko po trupach pragnie zagarnąć jak najwięcej dla siebie. I jak na ironię człowiek sam zgotował sobie taki los i warto by było się zastanowić, jak można walczyć z tym problemem. Atak kieruję w stronę lizodupcozaplecznikowców, bo przez nich pojęcie sprawiedliwości zostaje zatracane. Przez takich fagasów inni mają przesrane. Bo dla nich liczy się najlepsza ocena z danego przedmiotu, najlepiej kosztem drugiej osoby. Przepisać od kogoś, wydrukować czyjeś sprawozdania ze zmienionym nazwiskiem… Oczywiście w tej kwestii nie można też być samolubem, ale warto spróbować odczytać granice dobroczynności i zauważyć, kiedy dana osoba żeruje na nas tylko i wyłącznie na własną korzyść. W takich sytuacjach warto zastosować mało znaną zasadę „Traktuj kogoś tak samo, jak Ciebie traktuje” i jeżeli raz komuś pożyczyło się zeszyt z notatkami, a ta osoba nie chciała się nam w podobny sposób zrewanżować, przy drugim razie należy taką osobę zignorować. Zasady powinny panować. Dla przykładu mogę podać pewną sytuację z mojej szkoły, gdzie na głupim przedmiocie, zwanym pracownie, po każdym ćwiczeniu należało zrobić sprawozdanie. Bez względu na to, co się tam napisało, nauczyciel stawiał co najwyżej czwórkę. Większość osób szła na łatwiznę i tym oto sposobem kilkanaście osób wizytowało się MOIMI sprawozdaniami ze zmienionym imieniem i nazwiskiem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż niewiele osób mi podziękowało, a co gorsza, to grono niekulturalnych osób pozwoliło sobie w bezczelny sposób przegrać pliki ze sprawozdaniami od innych osób, nie pytając się mnie o zgodę. Przebolałem ten fakt, przy okazji przekonując się, że niektórzy ludzie nie potrafią się zmienić. Sprawiedliwość to powoli pojęcie względne i jednostkowe. Po pięciu latach edukacji (?) w Technikum Łączności mogę śmiało powiedzieć, że w tej szkole niesprawiedliwości można było zaznać na każdym kroku. Starając się walczyć o swoje prawa, byłem niejednokrotnie skazywany na porażkę, nawet odczułem tego skutki. Jedna prawda się nie zmieni, większość nauczycieli nastawionych jest na lizanie im dupy i to się nie zmieni, bo coraz to nowsze pokolenia rozpoczynające edukację są wychowywane przez swoich rodziców w sposób niewłaściwy.
Warto samemu doszukiwać się sprawiedliwości. Warto stawiać się nauczycielowi mimo tego, iż to może grozić pewnymi konsekwencjami. Przynajmniej w oczach naszych znajomych będziemy postrzegani jako uczciwego człowieka. Nie należy się bać nauczyciela. Nie należy lizać mu dupy. Czy sprawiedliwe jest nazywanie nauczyciela profesorem, który może poszczycić się tylko magistrem? Lizodupstwo precz!
Ostatnio rozmawiając z pewną koleżanką podczas powrotu z pisemnego egzaminu maturalnego z polskiego, dowiedziałem się jej opinii na zagadnienie oceniania przez nauczycieli. Dla niej nie liczyły się żadne moralne zasady, po prostu tylko żeby mieć jak najlepszą ocenę. Nie obchodziło ją to, za co ją nauczyciele oceniali, ani tym bardziej, czy to było sprawiedliwe, czy nie. Jeżeli nauczyciel postawił jej ocenę za wygląd, to ona była z tego zadowolona. Jest to przykład na to, jak łatwo można stać się marionetką. Nieświadomie na dodatek. Wystarczy coś zrobić, żeby mieć lepszą ocenę. Tak, jakby to było najważniejsze w życiu. Dzisiejsze prawo umożliwia podjęcie zawodu nauczyciela praktycznie każdemu, kto ma studia. Edukacja stacza się z dnia na dzień tak samo, jak już dawno stoczyło się nasze krajowe prawo. Przykładów na niesprawiedliwość jest nie do zliczenia. Ktoś nas okradnie z pieniędzy, to policja nie interweniuje, bo oni interweniują od określonej kwoty (brak danych!). Zaatakuje nas jakiś psychol z siekierą, a my go zastrzelimy, czy pobijemy, to jeszcze pójdziemy siedzieć. Wystarczy spojrzeć, jak długo ciągną się sprawy w sądach, tak jakby sędziowie czekali tylko na łapówki. I nic nie zmieni takiego stanu rzeczy. Jednym to nie przeszkadza, inni nie potrafią się przeciwstawić. A nasze szare społeczeństwo powoli zamienia się w stado małp, które czeka tylko na banana. Żałosne to jest… Pragniesz sprawiedliwości ? Sam działaj sprawiedliwie.
H.M.Murdock/Tropyx/Draco/Nostalgia/Cascade on 13.05.2002.
Inspiracją do napisania artykułu był szereg niemiłych sytuacji związanych z doświadczaniem niesprawiedliwości głównie w szkole. Irytował mnie zawsze fakt, że wielu nauczycieli miało swoich ulubieńców, których traktowali lepiej, niż pozostałych. Problem sprawiedliwego oceniania chyba nigdy nie zostanie rozwiązany…
Artykuł napisałem 13 maja 2002 r. i ukazał się on 20 czerwca 2002 r. w magazynie dyskowym Inverse #10/Oxygen64 w dziale Inne, a także w wersji online na nieistniejącym już portalu emu64.pl. Oryginalną treść poddałem korekcie interpunkcyjnej.