Premierowa edycja Moonshine Dragons (nowego demo party na mapie polskich imprez komputerowych) odbyła się w dniach 17-19 maja 2019 r. w Opolu. Rolę party place pełnił „Dom Działkowca” przy ul. Sosnkowskiego 29A, który pomieścił około 70 osób mniej lub bardziej związanych z 8-bitową artystyczną twórczością komputerową.
Informacja o Moonshine Dragons 2019 została oficjalnie opublikowana w Internecie na początku września 2018 roku i spotkała się z pozytywną reakcją ze strony przedstawicieli polskiej sceny Commodore 64. Początkowo jednak pojawiały się pojedyncze sygnały wskazujące na zwątpienie w powodzenie nowego wydarzenia, będącego niejako następcą innego cyklu zlotów o nazwie Silesia Party. Na szczęście wkrótce okazało się, że Yugorin i ekipa z grupy Samar planują poważne party z konkursami i nagrodami, co ucieszyło być może najbardziej wymagających uczestników imprez komputerowych w Polsce. Kolejne miesiące przynosiły więcej informacji dotyczących postępów prac organizacyjnych, a na początku lutego 2019 roku Yugorin poinformował, że na party pojawi się legendarna formacja Quartet.
Pierwotnie wyjazd na party planowałem z Datą. W tzw. międzyczasie nawiązałem kontakt z Plumem. Zadeklarował on chęć wspólnej podróży i tak oto w ten sposób ukształtowała się szczecińsko-lubuska ekipa mająca wspólnie wyruszyć na podbój Opola. Nieoczekiwanie jednak okazało się, że party ma zamiar odwiedzić również Tracker. Jest to osoba, której nikomu ze sceny C64 nie trzeba przedstawiać. Legendarny muzyk, mistrz Voicetrackera, pierwszy poważny polski commodorowski muzyk ze światowym uznaniem, którego zaki do dziś chętnie wykorzystywane są w różnych produkcjach scenowych. Było mi niezmiernie miło, że miałem swój udział w powrocie Trackera na scenę C64. Jeszcze dzień przed wspólnym wyjazdem Wojtek podesłał mi swojego najnowszego zaka, do którego dopisałem playera i skleciłem tekstową planszę tytułową. Początkowo utwór nie miał nawet tytułu, stąd też zaproponowałem Trackerowi, by jakiś wymyślił. Ostatecznie wybrał „Music Is Playing Behind Garage Door” ze względu na fakt, iż zak faktycznie powstał w… garażu.
W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Wyruszyliśmy z Trackerem o godzinie 11:00 w kierunku Gorzowa Wielkopolskiego. Tam czekali na nas Data/Tropyx i Plum. Drugi z wymienionych miał zadebiutować na scenie C64 jako grafik oraz uczestniczyć w pierwszym w swoim życiu party komputerowym. Andrzej okazał się być bardzo rozmownym człowiekiem. Podróż upłynęła nam pod kątem wielu dyskusji na różne tematy, a do Opola dotarliśmy po kilku godzinach spokojnej jazdy. Po zameldowaniu się w hotelu udaliśmy się na piechotę w kierunku party place. Nawigacja poprowadziła nas jednak w stronę obfitego błota, przez co w pewnym momencie zaczęliśmy wątpić, czy idziemy w dobrym kierunku. W połowie drogi wkroczyliśmy na ścieżkę prowadzącą przez ogródki działkowe i po kilkunastu minutach dotarliśmy do miejsca docelowego. Party odbywało się w budynku działkowców. Miejscówka po lekkiej modernizacji, pachnąca późniejszym PRL-em, prezentowała się ogólnie bardzo korzystnie. Na bramie wjazdowej wisiał wielki banner reklamowy naszego party. Lokalizacja ogólnie była dobrze przemyślana, bo był to teren zielony i zarazem znajdujący się blisko hipermarketu. Wystarczyło wyjść na chodnik by poczuć, że przechodzi się do innego, bardziej miejskiego świata.
Wkrótce dołączył do nas Tracker, który nocował w innym niż my hotelu. W tzw. międzyczasie zdążyliśmy zaliczyć sklep celem uzupełnienia zapasów płynów oraz przywitać się z tymi, którzy przybyli do Opola wcześniej od naszej ekipy. Jak się okazało z rozmów z partyzantami, niejedna osoba miała „zaszczyt” przemierzać błotnistą drogę do party place. 🙂
Główny organizator Yugorin zapowiedział wszystkim, by zbytnio nie rozchodzili się poza teren ogródków działkowych, ponieważ około godziny 17:00 miała nastąpić pierwsza z zaplanowanych niespodzianek. Było nią przybycie na party place legendarnej grupy Quartet – pionierów polskiej sceny Commodore 64. Ich wjazd na teren domu działkowców był bardzo efektowny, albowiem nastąpił przy wykorzystaniu trzech zabytkowych samochodów: Škody, Fiata 125p oraz Poloneza. Panowie zrobili ogromne wrażenie na partyzantach i jednocześnie zostali przez nich bardzo serdecznie i entuzjastycznie przywitani. Do Opola przybył niemalże cały podstawowy skład Quartetu: Polonus, Mr. Raf, Jemasoft i Duddie. Zabrakło jedynie Hi-Mana. Oprócz wymienionych postaci legendarną ekipę reprezentowali: Kropka, AutoMateusz (prywatnie syn Jemasofta, a od chwili przybycia na party nowy członek Quartetu) oraz Quant (supplier z czasów, gdy szczecińscy pionierzy 30 lat temu rządzili na scenie w Polsce). Panowie wyciągnęli z jednego z samochodów tajemniczy pakunek o nieregularnym kształcie i poinformowali zgromadzonych, że potrzebują troszkę czasu na zmontowanie swojego dzieła.
Wkrótce zostaliśmy zaproszeni do środka, gdzie nastąpiła prezentacja najnowszej produkcji Quartetu. Był nią totem, choć początkowo konstrukcja nie miała konkretnej nazwy. Składała się z pionowego wyświetlacza, na którym mienił się blaskiem świecących setek diód LED tekst scrolla. Na szczycie totemu znalazł się kilkucalowy monitorek, na którym pokazywana była prezentacja całego dorobku grupy Quartet zmontowana ze screenshootów oraz prywatnych zdjęć. Całość została umieszczona na stojaku wykonanym z plastikowych rur kanalizacyjnych. We wnętrzu podstawy zamontowano głośniki. Była to zatem konstrukcja w pełni multimedialna i co więcej – można się było z nią komunikować za pośrednictwem bluetootha i przesyłać jej w czasie rzeczywistym tekst do wyświetlenia. Dodatkowym smaczkiem i zarazem dopełnieniem fenomenalnego dzieła Quartetu była muzyka Trackera, którą to sam zainteresowany stworzył ekskluzywnie. Totem okazał się być prezentem dla Yugorina za to, że zorganizował świetną imprezę pamiętając przy tym, by zaprosić na nią memberów Quartetu. Trzeba bowiem jednocześnie podkreślić, iż Moonshine Dragons 2019 było pierwszym party dedykowanym tylko i wyłącznie miłośnikom C64, na którym pojawili się niemalże wszyscy czołowi memberzy legendarnej formacji ze Szczecina.
Prezentacja totemu zrobiła ogromne wrażenie, szczególnie na Yugorinie, który nie ukrywał wzruszenia i wręcz nie mógł się wysłowić w momencie, gdy Jemasoft poinformował go o prezencie. Chwilę później konstrukcja została przyozdobiona zawieszkami z dwoma numerami Kebaba oraz C64+4 & Amiga, w którego wydawanie byli przed laty uwikłani memberzy Quartetu. Yugorin dodatkowo otrzymał teczkę z garścią wymienionych przed chwilą tytułów czasopism. W tej postaci totem funkcjonował w zasadzie przez większą część party (z wyjątkiem kompotów). Wydarzenie to z pewnością przejdzie do historii sceny C64 jako coś niepowtarzalnego. Totem jest bowiem pierwszym demem wykonanym na rurę kanalizacyjną, łączącym w sobie oldschoolowy klimat ze sporą dawką nowoczesnej technologii.
Party dalej toczyło się swoim rytmem. Na big screenie leciały różne (niestety najczęściej najnowsze) demka, kilka osób próbowało skończyć prace na kompoty, pozostali prowadzili konwersacje racząc się złotym trunkiem. Atmosfera była bardzo przyjazna, spokojna i przypominała wręcz spotkanie integracyjne członków związku działkowców, aniżeli typowy zlot komputerowców, jaki pamiętamy z dawnych lat. Pod wieczór ruszyła sprzedaż wejściówek na party place. Wzorem schematu przyjętego na X party w Holandii, większość identyfikatorów była już gotowa. Yugorin zadbał o to, by karteczki z ksywkami osób, które zarejestrowały się na stronie reklamującej imprezę, były na czas wydrukowane. Pewien odsetek gotowych identów po prostu się zmarnował, bo nie każdy z deklarujących przybył do Opola.
Z party place wraz z Datą i Plumem ewakuowaliśmy się do hotelu dosyć wcześnie, ponieważ panowie chcieli skończyć grafiki na kompoty. W pokoju hotelowym postanowiłem podłączyć mojego Ultimate 64 do nowoczesnego telewizora, co udało się wykonać bez żadnych problemów. Jednocześnie okazało się, że za chwilę na jednym z kanałów naziemnej telewizji miał być wyemitowany film Sekielskiego o pedofilii w kościele, więc nie omieszkaliśmy go obejrzeć. Pod wpływem kontrowersyjnego dokumentu Plum wpadł na pomysł, by na swojej pracy konkursowej dorysować wizerunek jednego z księży uwikłanych w aferę pedofilską. Wypikselowana twarz tylko i wyłącznie za pomocą touchpada (!) przypominała faktycznie charakterystyczne oblicze kaznodziei, jednakże jakaś siła magiczna powstrzymała Pluma od dokończenia swojego dzieła. Aż dwukrotnie jego przenośny komputer się zawiesił, przez co ostatecznie Andrzej zrezygnował z dokończenia alternatywnej wersji rysunku. Doszliśmy potem do wniosku, że jednak dobrze się stało, że jego piękny słonik nie został wzbogacony o twarz księdza, bo choć kontrowersje w działalności artystycznej są wskazane, to w tym wypadku mogłyby raczej przysporzyć debiutującemu grafikowi odrobinę nieprzyjemności ze strony radykalnych fanatyków mężczyzn chodzących w czarnych sukienkach.
Następnego dnia kontynuowaliśmy party w najlepsze. Na ogródki działkowe przybyliśmy w południe. Postanowiłem rozłożyć i zaprezentować partyzantom swojego „Ultimejta”. Chętnych do oglądania najnowszego produktu Gideona nie brakowało. Wśród podziwiających U64 znaleźli się m.in. Tracker, Randy, Nightrider oraz Pajda. Była to pierwsza prezentacja Ultimate 64 podczas imprezy komputerowej w Polsce. Jednocześnie miała ona charakter nieoficjalny i sądzę, że część osób uczestnicząca w imprezie nie miała świadomości, że taki sprzęt gdzieś tam sobie leży na jednym ze stołów. U64 wykorzystywałem do puszczania produkcji Tropyxu. Przez dłuższy czas leciała kolekcja Freda Graya i bardzo mile zaskoczony byłem, gdy Tracker od razu rozpoznał zaka z gry „Hysteria”.
W ciągu dnia odbyło się kilka prelekcji związanych bezpośrednio ze sceną Commodore 64. Jako pierwszy wystąpił Slajerek/Samar, prezentując kolejną wersję swojego narzędzia o nazwie „C64 Debugger”. Tuż po nim wystąpił Isildur. Tematyka jego prezentacji nie mogła być inna, aniżeli związana z tworzeniem grafiki. Zamierzeniem Isildura było jednak pokazanie własnego warsztatu pracy, jakim jest… Debugger Slajerka! Okazuje się, że to potężne narzędzie posiada ukryty feature służący do tworzenia commodorowskiej grafiki.
Trzecim prelegentem na pierwszej edycji Moonshine Dragons był Carrion. Tematem jego wystąpienia było tworzenie grafiki przy użyciu nowoczesnych rozwiązań (Timanthes, Photoshop). Carrion wyjawił, jak wygląda jego warsztat pracy. Następnym punktem programu było spotkanie z legendarnym Quartetem. Ich występ odbył się na zasadzie Q&A: publiczność zadawała pytania, a poszczególni członkowie grupy udzielali odpowiedzi. Nastąpiło wówczas nieoczekiwane, pierwsze na żywo spotkanie Quartetu z Gedem. Panowie 30 lat temu mieli okazję ze sobą korespondować. Ged wyjawił, dlaczego nagle zniknął ze sceny C64, na szczęście do dziś zachowały się jego rysunki, które tworzył m.in. z myślą o podjęciu stałej współpracy przy wydawaniu Kebaba. W trakcie wywiadu do udzielających odpowiedzi dołączył Silver Dream !, czyli praojciec sceny C64 w Polsce. Wspomniał m.in. o tym, w jakich okolicznościach zainteresował rysowaniem na Commodorku artystę Dariusza Zawadzkiego, znanego niektórym pod ksywą 22zddr.
Po występie Quartetu wszystkich uczestników Moonshine Dragons zaproszono do wspólnej konsumpcji dwóch dorodnych świń. Trzeba przyznać, że widok upieczonych zwierząt robił ogromne wrażenie. Partyzanci wnet ustawili się w kolejce po swoją porcję pożywienia. Kolejnym i najbardziej wyczekiwanym punktem programu były tzw. kompoty. W ich trakcie rolę wodzireja pełnił Carrion. Partyzantom rozdano przepiękne votki, zaprojektowane przez Geda. Jako pierwsze poleciały zaki w ramach music compo. Prac było łącznie 10 i trzeba przyznać, że ich poziom był bardzo wyrównany. Ciężko było wskazać zaka, który odstawał jakością i brzmieniem od pozostałych. Swoistą wewnętrzną rywalizację w obrębie jednej grupy podjęli memberzy MultiStyle Labs, którzy wręcz zdominowali muzyczne kompoty w Opolu. Trzeba przyznać, że Psych858o rozwalił system swoim genialnym utworem pt. „Pierce the Gravity”, ale inni wcale mu nie ustępowali. Trudno było tak naprawdę wskazać jednoznacznie zwycięzcę kompotów muzycznych. Ciekawostką była obecność w konkursie pracy autorstwa Trackera. Nie dość, że był to zak skomponowany po dwudziestu kilku latach przerwy, to na dodatek pierwszy, z którym Wojtek w swojej karierze wystartował w konkursie na 8-bitowej imprezie komputerowej! Jego skromny powrót do C64 okazał się bardzo udany. Voicetracker dzięki Trackerowi okazał się wiecznie żywy!
Następną kategorią kompotów było gfx compo. Wystawiono w niej 11 prac o różnorodnej tematyce. Nie sposób opisać poszczególnych rysunków, by nie umniejszać nikomu jego zaangażowania w tworzenie własnego dzieła, ale mi osobiście do gustu najbardziej przypadła grafika Bimbra i Mojżesha o tytule „Syzyf”. Po krótkiej przerwie wznowiono konkursy i kolejną ich kategorią było wild compo. Znalazły się w niej różnej maści prace, niekoniecznie stworzone na C64. Co ciekawe, ta kategoria pojawiła się na internetowej stronie wydarzenia zaledwie kilka dni przed jego rozpoczęciem, a mimo tego zgłoszono do niej łącznie 7 prac. Decyzją organizatorów do wildów zaliczono również totem Quartetu, choć pierwotnie grupa zamierzała swoją produkcję zaprezentować całkowicie poza jakimkolwiek konkursem. Jednocześnie warto zaznaczyć, że kategoria wild compo była jedyną, w której nie wyłaniano zwycięzców. Mimo tego nieoficjalnie uznano, że pierwsze miejsce powinno należeć się Conradowi. Jego „Firestarter” zrobiony na 2 SID-y rozwalił po prostu system. Miło było znowu widzieć Conrada na żywo, szczególnie że jest to jeden z nielicznych reprezentantów zagranicznej sceny, który dosyć regularnie przybywa na polskie eventy.
Wśród wildów ciekawostkę stanowiła nowa wersja gry „The Great Escape” wydana przez Elysium, która podobno w 15% jest szybsza od oryginału. Warto również wspomnieć o innej, bardzo nietypowej produkcji, jaką było demo Samaru pt. „Liines” na 8-bitową wirtualną maszynę o nazwie PICO-8. Czyżbyśmy mieli do czynienia z powstawaniem nowego trendu na scenie komputerowej?
W następnej kolejności odbyło się intro compo, na które zgłoszono zaledwie trzy średnio zachwycające prace. Również w najważniejszym punkcie programu, czyli demo compo, tak zwanego szału nie było. Ciekawostkę stanowiła produkcja reaktywowanego (na chwilę?) labelu grupy Cruel Soldiers z (podobno) pierwszym poważniejszym commodorowskim kodem Carriona. Partyzantom o sobie przypomniał również Pajda, choć jego „Revolver” ze względu na zastosowaną kolorystykę, prezentował się na big screenie po prostu blado. Debiut na scenie C64 zaliczyła również atarowska formacja Agenda ze swoim zaproszeniem na pierwszą edycję Lost Party. Swoją drogą, czy jest sens tworzenia tego rodzaju produkcji, skoro nie przynoszą one oczekiwanego rezultatu pod postacią przybycia większej liczby partyzantów na daną imprezę? Najwięcej do powiedzenia w trakcie demo compo mieli członkowie grupy Samar. Ich demo o tytule „NGC 1277” było co prawda nieskończone i zaprezentowane w dwóch osobnych częściach, ale trzeba przyznać, że robiło wrażenie. Jednocześnie Don Kichote i reszta formacji podtrzymała klimat swoich poprzednich produkcji. Panowie próbowali skończyć linkowanie dema podczas party, ale ta sztuka niestety im się nie udała.
Po zakończonych kompotach partyzantom pozostało jedynie przekazać wypełnione papierowe votki organizatorom (nikt nie chciał głosować elektronicznie!). Odbywało się to w sposób bardzo niekonwencjonalny. Kilka lat temu votki podczas LOAD ERROR trafiały do urny wyborczej. Na Moonshine Dragons 2019 karty do głosowania należało podawać przez okienko, które zazwyczaj służy do wydawania posiłków ze stołówki. Widok partyzantów zgromadzonych wokół „okna życia” był naprawdę niepowtarzalny.
Dodatkowych emocji po kompotach dostarczył pyszny set Wacka, na który złożyło się wiele klasycznych utworów skomponowanych przez różnych muzyków na Commodore 64. Adam po raz kolejny zaprezentował swoje niebanalne umiejętności miksowania specjalnie wyselekcjonowanych na tę okazję 8-bitowych kompozycji. Jego występ poderwał do tańca kilku scenerów żądnych dobrej zabawy.
Dla naszej ekipy szczecińsko-lubelskiej pobyt na pierwszej edycji Moonshine Dragons wkrótce dobiegł końca. Prywatne sprawy Trackera zmusiły go do nieco wcześniejszego powrotu do domu. Nie chcąc tracić możliwości wygodniejszej opcji transportu, zdecydowaliśmy się wybrać w podróż powrotną w tym samym składzie, w którym dzień wcześniej dotarliśmy do Opola. Zanim jednak to nastąpiło, zdążyłem jeszcze pogadać z kilkoma scenowcami, m.in. z Volcano, z którym to już dawno nie konwersowałem, oraz z Rebokiem i jego bratem Pshemskym, których na żywo poznałem w 2017 roku podczas RetroKompa/LOAD ERROR party. Żałowałem wręcz, że nie mogłem się nagadać z chłopakami, ale zapewne będzie jeszcze okazja w niedalekiej przyszłości.
Tuż przed wyjazdem otrzymaliśmy od Yugorina pamiątkowe teczki z pięknym, dwustronnym dziełem autorstwa Geda. Kto nie miał tego pięknego rysunku w rękach, ma czego żałować! Warto w tym miejscu wspomnieć, iż zachwycającą pracę powielono na pergaminowym papierze. Efekt tego zabiegu okazał się oszałamiający.
Moonshine Dragons 2019 wspominam jako bardzo udaną i klimatyczną imprezę. Cieszy fakt, że doczekaliśmy się udanej kontynuacji polskich zlotów miłośników sceny Commodore 64. Mam nadzieję, że druga edycja tej imprezy nie zostanie storpedowana przez wirusy. Do zobaczenia w przyszłości!
Paweł Ruczko (V-12/Tropyx)
Szczecin, 15.07.2019 r. – 22.09.2019 r. – 22.10.2020 r.