W niniejszym artykule chciałbym przedstawić swoje poglądy na temat muzyki, nie tylko tej robionej na Komciu, ale ogólnie muzyki tworzonej dawniej i teraz… Nawiązując do mojego biednego arta w Inversie o muzykach tworzących muzę na Komodzie, chciałbym zaznaczyć, iż tamten art był pisany z nudów, a na to, że ten artykuł znalazł się w tamtym magazynie, nie miałem wpływu. Dlatego też proszę tamtych textów nie brać w całości na poważnie.
Muzyka… Dla jednych tylko dodatek do szarej rzeczywistości, a dla drugich część całego życia Ja raczej należę do tej drugiej grupy, gdyż muzyka w moim życiu odgrywa niemal najważniejszą rolę. Praktycznie dzień bez muzyki (jak i Komody :), to stracony dzień… Co powoduje we mnie, że muzyka jest dla mnie taka ważna? Sam nie wiem. Ciężko jest odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że to leży w nas samych. Na pewno pewien wpływ na to ma np. rodzina. Często jest tak, iż jaką muzykę słucha się w dzieciństwie (oczywiście raczej bez własnej ingerencji w jej rodzaj). to po wydorośleniu te zapatrywania nam zostają. a jedynie wzbogacają się o inne, nowe lub stare rodzaje muzyki. W moim przypadku na pewno to miało jakiś wpływ na obecną moją pasję do muzyki, gdyż wychowywałem się w latach 80. i taką muzykę przede wszystkim słucham. Ostatnio rozszerzyłem swoje zainteresowania na muzykę punkową (którą już słuchałem w wieku 5 lat – serio!) i heavy metal, ale to drugie nie jest aż tak u mnie istotne. Nie zapominam cały czas o muzyce z Komody, którą bardzo często słucham. Dla mnie najistotniejsze w muzyce jest brzmienie. W każdym rodzaju muzyki, jaki ja słucham, co innego jest dla mnie istotne. Przy muzyce elektronicznej zwracam szczególną uwagę na melodię, przy punku na speed i podobnie przy Hardcorze i heavy metalu. Ponieważ mam bardzo dobry słuch, to drażni mnie każde uchybienie od normalnego brzmienia piosenki… Dla mnie to jest bardzo istotne. Bardzo mi to pomaga przy relokowaniu zaków z Komody, gdzie właśnie na to trzeba zwracać uwagę.
Ale dlaczego akurat muzyka? Nie książki, telewizja lub inne tego typu rzeczy? Na to pytanie chyba nie odpowiem. Owszem, potrafię żyć bez muzyki, ale jest to trudne… Muzyka jest dla mnie bardzo istotnym elementem mojego życia i w sumie chyba tylko ona trzyma mnie przy tym bezsensownym życiu…
Przejdźmy teraz do muzyki robionej na Komodzie. Bardzo się cieszę, że moja przygoda 8 lat temu zaczęła się właśnie z Komodą, a nie z jakimś innym 8-bitowcem. Dzięki temu mogę się cały czas cieszyć z muzyki tworzonej na SID-zie. Na Komodzie komponuje, lub komponowało setki kompozytorów. Każdy z nas, kto choć trochę pasjonuje się zakami, ma wśród muzyków swoich faworytów. Ja zawsze lubię poznawać czyjeś poglądy w tej materii. Jednak nie podoba mi się fakt częstego ignorowania starszych kompozytorów. Przykładem tego są różne magazyny, które w swoich zasadach zabraniają głosowania na nieaktywnych ludzi. Nie wiem, czym to jest podyktowane, czy tym ażeby magazyn był aktualny, czy tym, że gdyby ludzie mogli głosować na wszystkich, prawda wyszłaby na jaw? Jaka prawda? Taka, iż tylko w latach 80. tworzono najlepszą muzykę na Komodzie. Dlaczego tak sądzę? A dlatego, iż pasjonując się muzyką z komody, już setki takich muzyczek przesłuchałem. I stawianie choćby Mitcha & Dane’a wyżej nad Roba Hubbarda jest mylne… Po pierwsze podstawowym czynnikiem wpływającym na wyższość starszych kompozytorów nad tymi nowszymi jest fakt, iż muzycy lat 80. najczęściej kodowali sami playery do swoich utworów, dzięki czemu uzyskiwali własny niepowtarzalny styl. Kto mi zaprzeczy? Na początku lat 90. nastąpiła expansja mnóstwa profesjonalnych (lub nie:) edytorów muzycznych i dzięki temu każdy użytkownik Komody miał i ma nadal możliwość stania się muzykiem… Odbiło się to przede wszystkim na jakości polskich zaków, z których tylko niewielki procent przedstawia sobą jakąś wartość. Słusznie ktoś określił w jakimś magazynie, że polscy kompozytorzy (z wyjątkami) kaleczą SID-a… Smutne, ale prawdziwe. Na dowód tego, że mówię prawdę, przytoczę słowa mojego znajomego muzyka Putermana, który sam mi przyznał, że jego jedyny problem przy komponowaniu muzyki jest taki, iż na niej, czyli na muzyce, wcale się nie zna… Zresztą to widać po jakości jego produkcji. Inna sprawa. Skoro już ktoś zdecydował się na komponowanie muzyki, powinien postawić na jakość, a nie na ilość. I wielu znanych kompozytorów lat 90. stawiało raczej na to drugie. Niektórzy nadal to czynią, chociaż już z mniejszym zapałem… Ktoś może powiedzieć, dlaczego ja wysuwam swoje przemyślenia na ten temat, skoro sam się nie znam na muzyce… Nic bardziej mylnego, może nie umiem grać na jakimkolwiek instrumencie przy pomocy nut, ale na muzyce się znam przede wszystkim dlatego, że mam dobry słuch. A nie zabieram się za muzykę profesjonalnie tylko dlatego, ażeby nie zrażać się niepowodzeniami. Bo dla mnie istotna jest jakość, a nie ilość…
Teraz z innej beczki… Coś o brzmieniu zaków. Na pewno podstawowym czynnikiem jest player. Im starszy, tym posiada mniej możliwości co do wykorzystania instrumentów na nim stworzonych. Z biegiem czasu koderzy wyciskają z SIDa zadziwiające możliwości. Zapoczątkowały to zaki wieloramkowe, które już były w latach 80. Obecnie zadziwił mnie niedawno edytor Sid Duzz It, ale wieloramkowa wersja. Otóż ta wersja umożliwia np. odtwarzanie dwóch kanałów SID-a 3x na ramkę a trzeciego np. 2x na ramkę… Bardzo ciekawe… Dzięki temu uzyskujemy nowe ciekawe brzmienie… Porównując je z brzmieniem starszych zaków, zauważamy kolosalne różnice, jednak dla mnie starsze zaki są lepsze i mają więcej wartości, niż te nowsze… Jakość zaka i jego styl zależy również od instrumentów w nim używanych. Starsze playery, mimo iż są ubogie w zróżnicowane dźwięki, jednak są bardzo oryginalne i melodyczne. Podobieństwo do muzyki z Komody znajduję w tradycyjnej muzyce. Chodzi mi tu oczywiście o brzmienie. Dlaczego wiele starszych zespołów, jak chociażby U2, czy Depeche Mode, zmienili swój styl, odpowiednio – U2 stopniowo od 1984 roku (!) a Depeche Mode od 1993 roku? Podstawowy czynnik – instrumenty. Gdyby U2 nagrało nowy album z wykorzystaniem pierwszych gitar i perkusji, na pewno stary klimat zostałby utrzymany. Zresztą to widać po piosence „Beautiful day”, gdzie właśnie The Edge gra na swojej bodajże pierwszej gitarze! Stąd opinie wielu słuchaczy, iż ich album jest utrzymany w starym stylu. Ja po przesłuchaniu całej płyty byłem zdegustowany… Tylko ta jedna piosenka tak naprawdę jest w starym dobrym stylu, reszta to utwory bardzo wolne i smutne :/.
Inaczej jest w przypadku zespołu Depeche Mode. Tutaj zmiana stylu oczywiście wynikła również z powodu stosowania innych, niż dotychczas instrumentów, jak dodanie gitary, lub co gorsza, perkusji! Obecnie grupa ta tworzy bardzo dziwną muzykę, bardzo smutną i mało melodyczną. A na pewno, gdyby wzięli do rąk tylko 3 starsze syntezatory, zrobiliby porządną muzykę… Przykładów mogę wymieniać wiele. A to wszystko mogę śmiało porównać z muzyką na Komodzie. Obecna muzyka jest robiona przy wykorzystaniu nowszych, lub najnowszych playerów, dzięki czemu wyciskamy z SID-a co się da, jednak powstałe w ten sposób zaki jakoś nie mają swojego klimatu… Nie wiem sam, jak to jest, ale dla mnie starsze zaki są o wiele lepsze, gdyż są bardziej melodyjne i mają swój niepowtarzalny klimat. I do tego były z całą pewnością pracowicie wykonywane i nie były dziełem przypadku.
Rozśmiesza mnie obecny fakt na scenie, gdzie spotyka się osoby podające się za muzyków, a w rzeczywistości skomponowali oni tylko kilka, a co gorsze nawet czasami tylko jednego zaka! Takich ludzi jest trochę, chociażby REED który skomponował jednego zaka 🙂 i SounDemoN, który na pewno więcej skomponował, ale jakość tych utworów pozostawia wiele do życzenia…
Pozostał mi do omówienia jeszcze jeden fakt… Sidy na pececie… Nie wiem, jak ludzie mogą słuchać zaków na jakimś zasranym Sidplayerze, czy Sidampie. Robią to chyba tylko lamy i osoby, które nie mają słuchu. Ja osobiście nie preferuję tego typu działania, a używam tego tylko wtedy, gdy potrzebuję jakiegoś zaka zrelokować. Jeżeli ktoś nie przywiązuje takiej uwagi do muzyki jak ja, to dla niego wtedy jest wszystko jedno, na czym słucha i pod jaką postacią… Ach ten postęp techniki… Jest zgubny.
Wszystkim niedowiarkom trzeba by było udowodnić, że prawdziwe brzmienie zaków uzyskuje się tylko na prawdziwej Komodzie z prawdziwym podłączonym do niej sprzętem…
A kwestię sporną, jakie zaki komu się podobają, pozostawiam do rozwiązania każdemu… Każdy ma swoje zdanie na ten temat, a tylko próba fakania na kogoś za swoje poglądy jest przejawem nietolerancji, która została już dawno zatracona…
Muzyka… I cóż tu jeszcze dodać… Nic, tylko słuchać. 🙂
Pozdrawiam wszystkich fanów muzyki z Komody!
H.M.Murdock/Tropyx/Oxygen64/Draco/LASSER
28.03.2001 r.
Tekst powstał dla podkreślenia, iż muzyka jest bardzo ważną rzeczą w moim życiu.
Artykuł napisałem 28 marca 2001 r. (przy użyciu Commodore 64 i edytora tekstowego do magazynu dyskowego Kalafior) dla #4 numeru Kalafiora/Lasser, jednakże z nieznanych mi powodów nie został on tam umieszczony. Tekst miał zatem po latach swoją premierę na River’s Edge. Oryginalną treść poddałem drobnej korekcie interpunkcyjnej.