Jednym z gości tegorocznej odsłony cyklicznej imprezy w Zabrzu o nazwie Muzyczne Lato był legendarny rockowy zespół Róże Europy, który wystąpił 17 lipca na rozstawionej w sąsiedztwie stadionu Górnika Zabrze scenie przy ul. Roosevelta. Ich występ wspierany był przez kapelę Insekt, pochodzącą z odległych o niecałe 40 km Tychów.
Podróż na koncert obfitowała w szereg różnorodnych przygód, których worek rozwiązał się już na samym starcie. Gdy wraz z moją dziewczyną przemierzaliśmy autobusem drogę do Szczecin Dąbia, niespodziewanie zaatakowała całą okolicę niesamowita ulewa, która w kilka chwil utworzyła ogromne kałuże. Ściana deszczu zalewała autobus, który zwyczajnie zaczął przeciekać, co dawało wrażenie, jakoby za chwilę pojazd miał utonąć w wodzie. Kilkusetmetrowy dystans dzielący przystanek autobusowy od stacji kolejowej, przebiegliśmy tonąc w rozlewiskach i nawet parasolka nie pomogła ani na chwilę uchronić się przed zmoknięciem. W efekcie czego przyszło nam suszyć ubranie w pociągu, do którego wsiedliśmy chwilę później. Był to skład interREGIO podążający przez Zabrze w stronę Krakowa.
Z biegiem czasu pogoda zaczęła się poprawiać na tyle dobrze, że dla odmiany w wagonie zrobiło się duszno. Na nasze nieszczęście, okno w przedziale było zablokowane, co stało się powodem kłótni między jednym ze współpasażerów, a konduktorem. W pewnym momencie zmoczona wcześniej przez deszcz koszulka posłużyła mi za skuteczną ochłodę rozgrzanego ciała. Podróż przebiegała stosunkowo spokojnie, ale nieoczekiwanie okazało się, że jakimś cudem skład nabrał aż 80 minut opóźnienia! Punktualne przybycie na koncert stanęło pod wielkim znakiem zapytania.
Do Zabrza dotarliśmy około 20:30, jednakże w międzyczasie otrzymałem informację od Mićki (największej fanki Róż Europy), że koncert jeszcze się nie rozpoczął. Uspokojony tym faktem zdecydowałem się jednak wziąć taksówkę, co okazało się trafnym posunięciem. Na miejsce wydarzenia dotarliśmy wręcz idealnie. Pod sceną piętrzyło się już sporo osób, jednakże nie było tam na tyle tłoczno, przez co mogliśmy bez problemu ustawić się na czele. Przywitaliśmy się z Mićką i Filipem, oglądając jednocześnie ostatnie przygotowania zespołu do występu.
Po chwili przy mikrofonie stanął pewien jegomość, który zapowiedział gwiazdę wieczoru. W rytmach znanego nam intra z tegorocznych występów Róż Europy, na scenie zaczęli pojawiać się poszczególni członkowie zespołu: perkusista Irek, gitarzyści Bartek i Karol, basista Darek oraz wokalista Piotr Klatt. Tradycyjnie swój show rozpoczęli od mocnego uderzenia, jakim był utwór „Tani przelot”. Organizatorzy koncertu przedobrzyli jednak z nagłośnieniem, przez co podczas pierwszej części koncertu towarzyszyło nam charakterystyczne dudnienie, mające negatywny wpływ na odbiór płynącej z głośników muzyki. Inną niedogodnością był zlewający się z hałasem wokal Piotra, a także intensywnie święcące po oczach ludzi stojących w pierwszych rzędach świateł. Dodatkowego efektu akustycznego dodawał wiejący wiatr, którego szum również można było usłyszeć w głośnikach.
Pomimo tego Róże Europy spisywały się na scenie znakomicie! Przy mikrofonie nieustannie królował Piotr Klatt, który wykonywał szereg charakterystycznych dla niego gestykulacji i artystycznych ruchów. Żywiołowo także poruszał się po scenie Bartek, w klasycznym meloniku, trzymający w dłoniach nową gitarę elektryczną. Kilkutysięczny tłum bawił się bardzo dobrze przy kolejnych utworach, takich jak „Rock’n’rollowcy”, „Krew Marilyn Monroe”, „Karimata” i „Spódnice i spodnie”. Przy „Jedwabiu” publikę rozkręcił dodatkowo Filip, zachęcając wszystkich do rytmicznego klaskania.
Pogoda tego wieczoru dała ponownie znać o sobie. Sporadycznie niebo rozświetlały potężne błyskawice, dodając urok i klimatu całemu wydarzeniu. W drugiej połowie koncertu zaczął padać deszcz. Nie przeszkodziło to jednak w naszej dalszej zabawie przy kolejnych utworach Róż Europy. Wśród tłumu znalazły się także 3 fanki z Kędzierzyna-Koźla, spośród których jedna z nich okrzykami domagała się „Koloru”, co oczywiście spotkało się z moim stwierdzeniem, że „Koloru nie będzie”. 🙂 Po odegraniu kawałku „Nuda nuda nuda” zaczęliśmy domagać się kolejnego utworu, skandując głośno „Kosmetyki!!!” i nasza prośba została wnet spełniona. 🙂
Kolejność odgrywanych przez zespół kompozycji był w dużej mierze identyczny z tym, jaki został zaprezentowany kilkanaście dni wcześniej w Drawnie. Wyjątkiem była końcówka setlisty, w której znalazła się stosunkowo rzadziej grana „Marihuana”, a także 2 kompozycje z ostatniej płyty zespołu (tzw. „Ósemki”): „Brzuch” i dedykowana zabrzańskiemu Górnikowi „Drużyna”.
Setlista zespołu Róże Europy:
1. Intro / Tani przelot
2. Rock’n’rollowcy
3. Krew Marilyn Monroe
4. Karimata
5. Spódnice i spodnie
6. Wesołych świąt
7. Czy coś się zmieni
8. Jedwab
9. Surfingujące buty
10. Stańcie przed lustrami
11. Nuda nuda nuda
12. Kosmetyki
13. Przyjedziesz metrem
14. Marihuana
15. Brzuch
16. Drużyna
Na tym niestety zakończył się koncert i pomimo naszego długiego i głośnego skandowania słowami „Jeszcze!” oraz „Róże!”, zespół nie pojawił się więcej na scenie (tym razem była to wina organizatorów). Po chwili teren wydarzenia zaczął pustoszeć, obsługa techniczna zajęła się zwijaniem sprzętu, a my udaliśmy się na prawą stronę, by w strugach drobnego deszczu oczekiwać na spotkanie z zespołem.
Róże Europy – 17.07.2010 r. – Muzyczne Lato w Zabrzu – galeria zdjęć!
Po kilku minutach naszym oczom ukazał się Piotr Klatt, który następnie cierpliwie rozdał autografy swoim fanom (najwięcej zebrała ich oczywiście Mićka, dając do podpisu koszulkę z czasów czwartej płyty, singiel i zdjęcie), jak również pozował do wspólnych pamiątkowych zdjęć. Kiedy wszyscy się rozproszyli, my czekaliśmy cierpliwie dalej na spotkanie z pozostałymi członkami zespołu. Wnet zostaliśmy zaproszeni do specjalnego kontenera, w którym chłopaki konsumowali kanapki. Oczywiście zostaliśmy nimi poczęstowani i w miłej atmosferze wymienialiśmy się wrażeniami z koncertu. Nie zabrakło uwag odnośnie nagłośnienia, a także feralnego tego dnia oświetlenia scenicznego. Wkrótce jednak nasze sielankowe spotkanie zostało brutalnie przerwane przez obsługę techniczną, która nas wyprosiła stwierdzając, że… muszą już zabrać kontener. Wyszliśmy więc na zewnątrz i wykonaliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie grupowe. Na koniec pożegnaliśmy się serdecznie, życząc sobie szybkiego ponownego zobaczenia.
Podróż powrotna również obfitowała w przygody, albowiem pociąg był przepełniony ludźmi po brzegi i niemalże do Poznania przyszło mi i mojej dziewczynie spędzić czas na korytarzu (TLK jak widać – rządzi). Dodatkowo w Opolu pociąg nieco się opóźnił, albowiem dwóch delikwentów nie chciało opuścić składu i o mały włos nie skończyło się to na interwencji Policji. Na szczęście wszystko odbyło się bez większych problemów i nad ranem, po dosyć męczącej podróży, finalnie dotarliśmy szczęśliwie do domu.
Reasumując, pomimo pewnych niedogodności związanych zarówno z podróżą, jak i nagłośnieniem i światłami podczas koncertu, można z pewnością powiedzieć, że był to jeden z najlepszych tegorocznych występów Róż Europy i mam nadzieję, że przyjdzie mi się jeszcze bawić na kolejnych koncertach ekipy Piotra w niedalekiej przyszłości. Czego sobie i wam życzę. 🙂
Paweł R. a.k.a. V-12/Tropyx
Szczecin, 20.07.2010 r.
Filipa nie ma już wśród nas (odszedł 3 lata później), dlatego niniejsza relacja jest dedykowana jego pamięci…