Taaaaak… Moja przygoda z Commodore 64 zaczęła się 7 lat temu. Pamiętam prawie dobrze ten dzień. Wtedy to mój tata przyniósł pudełko, w którym znajdowała się jakaś klawiatura. Ja będąc kompletnie zielony, nawet nie uczestniczyłem w jej podłączaniu. Pamiętam tylko, że pierwszą grą, w jaką grałem, była SUPER MARIO BROS. Woooow! Dopiero niedawno dowiedziałem się, że jest to klon GIANY SISTERS, w którym member grupy ABYSS pozmieniał sprite’y. Zresztą on sam to pisze w intrze do tej gierki. No, ale odbiegłem od tematu. 🙂
I tak zaczęła się moja przygoda z Komodą, która trwa do dziś i będzie trwać do końca mojego życia. 🙂 Jak to każdy świeżo upieczony Commodorowiec, na początku ofkoz giercowałem, aż się kurzyło! Wiadomo, zapalony użytkownik Kaseciaka – wtedy nawet nie miałem pojęcia o Scenie. 🙁 Fascynowały mnie zdobyte demka z końca lat 80., ale nie sądziłem, że to jest właśnie Scena. Dopiero po chyba 4 latach zdobyłem kilka C&A no i tam cosik poczytałem. Wówczas również założyłem swoją pierwszą grupę o nazwie TROPYX. Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale wiem, że to było w 1995 r. Z powodu braku kontaktów byłem samotnym grupowiczem 😉 ale co tam… Wreszcie w 1998 r. poznałem, jak smakuje dyskietka (nie dosłownie!). Wtedy to zakupiłem Commodore 128D. Ach, ale czad! Giery ql itd. Niestety, ten komputer zaczął mi szybko szwankować. Dlatego zdecydowałem się w tym roku go sprzedać. Ale w międzyczasie zakupiłem stację 1541. Yeach! Kolos rulz! Trochę się grzał, ale to nic. Czas wreszcie było poznać Scenę. Wyszedł preview Fuzza no i skrobnąłem do Cactusa. Złapałem jeszcze kontakt z Thorgalem (Hi wyzysk! 🙂 no i się zaczęło. Postanowiłem załapać jeszcze kilka porządnych kontaktów, niektóre same do mnie przybyły… Kiedy napisałem do Jackobe’a (Hi!) i on zgodził się na to, abym pisał arty do Inverse’a, to wtedy byłem bardzo szczęśliwy. Ten dzień mogę uznać za wejście na scenę.
Teraz o teraźniejszości.
Mogę tylko powiedzieć, że nie mam zamiaru rzucić komody. To by było bez sensu. Tyle, ile zrobiłem na C64 przez te 7 lat poszłoby na marne… Nie rozumiem ludzi, którzy odchodzą ze sceny. Ci chyba byli mało związani z komodą, a na scenie byli przelotem.
A co mnie trzyma przy tym najlepszym 8-bitowcu?
Przede wszystkim muzyka. To, co zak’erzy robią na komodzie, nie powstydziłby się chyba sam J.M. JARRE. Chociaż jego dzisiejsza muzyka jest do dupy. Ale powracając do zaków, to jest wiele dobrych kompozytorów. Ja jestem ZAK-RIPPEREM (i relocatorem też), więc znam się trochę na zakach. W swojej kolekcji 1725 zaków (stan na 06.05.2000) jest dokładnie 395 różnych kompozytorów (+ unknown 🙁 ) To jest duża liczba. Nawet najgorszy zak zrobiony na C64 jest 100% lepszy od gównianego discosrolo. Dodam jeszcze tylko to, że w latach 80. scena miała najlepszych muzyków. Szkoda, że teraz są nieaktywni. 🙁
Ach…Co jeszcze mnie trzyma przy C64? W zasadzie wszystko. Wspaniałe giery, demka itd. No i ten klimat. Na żadnej innej platformie nie można spotkać tego klimatu. Kiedy siadasz przed grzybem, to zanim to gówno się zainstaluje itd. to szlag może trafić. A potem findofz się wali (z DOS-em hehe 🙂 i już kompletna klapa. A u nas jest miodzio. Nie przeszkadza mała pamięć. Denerwuje tylko prędkość. Niektórzy wolą przesiadać się na emulatory (Hi Naphalm!) ale jedna jest prawda – emulator nigdy w 100% nie zaemuluje dokładnie C64! Kiedy Naphalm puścił mi u siebie zaka Nebuli, to o mało co nie posikałem się ze śmiechu! I to ma być PC? Grzyb to dobra zabawka, gdy chcemy coś wydrukować etc. Ale nie do Scenowania.
Siedzę sobie teraz przed komodą i myślę o przyszłości. Z głośnika brzdąka DRUID II… A scena to chyba całkowicie przejdzie na imejle. Szkoda. A pewnie za kilka lat nikomu nie będzie się chciało pracować na C64, bo emulator rzekomo lepszy. Mnie już szlag trafiał, jak dotykałem klawiatury! Gdzie tu Restore jest?
Taka jest prawda….:(
Ale…
Powracając do głównego tematu, to C64 jest dla mnie świetnym kompem i nigdy go nie wyrzucę.
Zobaczycie, jak spopularyzują się CD-ROM-y na C64, to wiele ludzi powróci!
Ja bym tylko chciał, aby Polonus wrócił…..
Na koniec wypiszę moich ulubieńców. Hehe, wiem, że to nie jest wywiad, ale chciałbym podzielić się moimi the best. Jeżeli ktoś ma odmienne zdanie, to jego sprawa. W końcu nie ma dwóch takich samych osób.
Faworyci H.M.MURDOCKA:
Grupa:
Arise, Samar, Smash Designs
Koder:
Oj, dużo jest…Ale najbardziej cenię Tool-koderów.
Grafik:
Ciężko powiedzieć. Nie przepadam za koliami grafik.
Muzyk:
Rob Hubbard, Jeroen Tel, Ben Daglish, C.Deenen, Matt Gray, Fred Gray, C.Huelsbeck, J.Bjerregaarden, M.Of Noise czyli cała czołówka muzyków z lat 80. (rulz!) Ponadto: Wacek, Rodney, S.u.c.k., Taxim.
Kowerzysta:
Nie mam faworyta.
Swapper:
Każdy może być swapperem.
Demo:
Na razie nie widziałem dema, które by mnie zachwyciło w 100% ale mogę wymienić te najbardziej wpadające w oko: Move, Love, Opium, Mathematica, Altered States…
Kolia muzyczna:
Ofkoz wszystkie części SIDBURNERS a najbardziej część 2! Oprócz tego fajna jest kolia TAXIM’a 4 Years The Best Of.
Kolia graficzna:
ech…:)
Tool:
Turbo Assembler, Turbo Reassembler, Dir Master
Gra:
BOULDER DASH!!!!
Takie jest moje zdanie na temat C64. Jeżeli ktoś ma inne, niech również wypowie się na łamach Kalafiora. W końcu sam tego nie czytam 🙂
Bye!
H.M.MURDOCK/TROPYX/OXYGEN64/DRACO/LASSER
Jest to niezwykle osobisty artykuł dotyczący moich przemyśleń na temat posiadanego C64. Zawiera garść wspomnień z przeszłości, a także ówczesną listę moich faworytów.
Tekst napisałem w 2000 r. (w okresie przedwakacyjnym) przy użyciu Commodore 64 oraz edytora tekstowego do magazynu dyskowego Kalafior. Ukazał się on 5 sierpnia 2000 r. w magazynie Kalafior #3/Lasser w dziale Ogólnie. Oryginalną treść poddałem niewielkiej korekcie, mając na uwadze przede wszystkim poprawną interpunkcję.