niedziela , 22 grudzień 2024

Druga szansa

Był to kolejny chłodny, grudniowy wieczór. Paweł znudzony bezczynnym siedzeniem przy komputerze postanowił go wyłączyć i rozłożyć się wygodnie na łóżku. Był lekko zmęczony i zniechęcony tym, co go w życiu spotykało. Położył się więc i zamknął swoje oczy. Kiedy nieoczekiwanie zaczął powoli zapadać w objęcia Morfeusza, z błogiego stanu wyrwał go nagły, uporczywy i piskliwy dźwięk. „Jak ja nie cierpię tego domofonu!” – pomyślał w duchu i zrezygnowany ruszył w kierunku kuchni. Podniósł słuchawkę i zamruczał:

– Słucham?
– Dobry wieczór… – w słuchawce słychać było niepewny głos. – Czy zastałam Pawła?
– Tak, jestem. A kto mówi?
Chwila ciszy, a potem padło jedno słowo:
– Weronika…
– Weronika? Ojej! Proszę, wejdź, popchnij bramkę do przodu.

W jednej chwili Paweł przebudził się z poprzedniego stanu niewyspania i sekundę później otworzył drzwi wystraszonej i nieśmiałej Weronice, która trzęsła się z zimna. – Wejdź, śmiało! Ojej, ale się trzęsiesz!
Weronika weszła do ganku i pośpiesznie zaczęła zdejmować mokrą kurtkę. Paweł pomógł ją zawiesić na wieszaku i podsunął kapcie. Weronika przez ten cały czas się nie odzywała, jednakże sprawiała wrażenie, jakby wewnątrz niej toczyła się wielka walka. Nieśmiało poszła za Pawłem, który skierował się do swojego pokoju. Weronika znała drogę, przecież bywała tutaj w przeszłości. Gdy znaleźli się na miejscu, Paweł ledwie zdążył przymknąć drzwi, a Weronika wybuchnęła płaczem. Ni stąd ni zowąd przytuliła się do niego bez żadnego oporu. Płakała dalej, a jej ręce kurczowo obejmowały zdziwioną postać Pawła. Stali tak przez dłuższą chwilę, po czym Paweł zasugerował, aby usiedli. Podał Weronice chusteczkę do nosa i usiadł obok niej. Weronika przez chwilę próbowała się uspokoić, jednakże kolejne łzy same płynęły jej z oczu. Chwyciła Pawła za ręce, by po chwili położyć swoją głowę na jego ramieniu. Paweł nie zabraniał jej tego mimo, iż już od 1.5 roku nie byli razem. Lewą dłonią pogłaskał ją po lekko pokręconych włosach, które tak zawsze u niej uwielbiał i czekał cierpliwie, aż jego niespodziewany gość się uspokoi. Trwało to kilka chwil. Aż w końcu Weronika przemówiła:

– Dziękuję… Przepraszam! – Nowa łza popłynęła jej po zaróżowionym policzku.
– Dobrze już, spokojnie. Opowiedz, co się stało – odrzekł na to wszystko ze spokojem Paweł. Siedzieli prawie na przeciw siebie, trzymając się dalej za ręce. Weronika ani na chwilę nie chciała puścić rąk Pawła. Przetarła chusteczką swoje mokre i czerwone od płaczu oczy i odrzekła:
– Jeju, to był koszmar! Prawdziwy koszmar! Spotkałam się z takim Piotrkiem… No wiesz, poznałam go na fotce, wydawał się miły. Chociaż to Ewelina bardziej namówiła mnie na to spotkanie. Ach, nienawidzę jej! No i pojechałam, by się spotkać z tym Piotrkiem. Poszliśmy do KFC, a potem ni stąd ni zowąd obdarował mnie pięknym bukietem róż! Zaprosił mnie do siebie. Byłam oczarowana i szczęśliwa. Zrobił herbatę ale chyba coś do niej nalał. Zrobiło mi się dziwnie… Lekko sennie. On zaczął mnie rozbierać… Och… Okropne! Na początku jeszcze nie docierało do mnie to, co się dzieje. Ale gdy byłam już na wpół naga a on Zaczął ściągać swoje spodnie, nagle oprzytomniałam. Najwidoczniej dlatego, iż niewiele tej herbaty wypiłam. Coś do mnie dotarło. Wyrwałam się z tego stanu odurzenia i zauroczenia i krzyknęłam „NIE!”. On próbował zatrzymać mnie siłą, ale przypadkowo kopnęłam go w… no wiesz w co. Zaczął zwijać się z bólu, a ja, będąc już w pełni świadoma tego, co się dzieje, pośpiesznie ubrałam się i wybiegłam z jego mieszkania. Nie zdążył pozbierać się i mnie dogonić. Jak najszybciej pobiegłam do tramwaju, potem autobusu i tylko jedna myśl przebiegła mi po głowie… Spotkać się z Tobą! Tak! Zrozumiałam…. Ty nigdy nie chciałeś mnie skrzywdzić. Zawsze byłeś dla mnie taki dobry, a ja tego nie zauważałam… Teraz dopiero po tak długiej przerwie to zrozumiałam….

Paweł nie przerywał jej wypowiedzi i ze spokojem na twarzy spoglądał na jej piękne oczy.
– Dlatego przybiegłam do Ciebie – Weronika kontynuowała swoją długą wypowiedź. – Chciałam się z Tobą zobaczyć, koniecznie… Przepraszam… Już idę.
Weronika chciała wstać, jednak Paweł, trzymający dalej jej dłonie, nie pozwolił jej na to.
– Zostań, przecież widzę, że nie chcesz stąd iść wbrew temu, co mówisz.
Weronika po chwili namysłu powiedziała:
– Masz rację…. Głupio mi. Wybacz! Wtedy w czerwcu…. byłam młoda i głupia. Pewne rzeczy jeszcze do mnie nie docierały. Nie mogłam zrozumieć jeszcze, co to jest prawdziwa miłość. Musiałam przekonać się na własnej skórze, że miłość to nie słowa, to nie czyny. To po prostu uczucie, które łączy dwie osoby na zawsze… Musiałam przekonać się, że inni chłopacy są okropni…. A ty nigdy taki nie byłeś… Nosiłeś mnie na rękach! Całowałeś, byłeś zawsze gdy mi było źle! W jednej chwili zrozumiałam, że potrzebuję tego od nowa. Jedynego i szczerego uczucia, jakim mnie darzyłeś… Proszę…. Czy damy sobie drugą szansę?

Paweł zamilkł. Widać było, iż przejął się mocno tymi słowami. Nie potrafił od razu zareagować na ten potok niespodziewanych myśli. Cała ta sytuacja zaskoczyła go całkowicie, ponieważ nigdy nie spodziewał się, że jeszcze kiedykolwiek przyjdzie mu trzymać za rękę kogoś, kogo przecież kochał nieszczęśliwie od tak długiego czasu. W końcu z lekkim zmieszaniem odparł:
– Każdy ma prawo dostać szansę jeszcze raz… – I przytulił mocno do siebie Weronikę. Wiedział już, że w tej właśnie chwili spełnia się jego największe marzenie… By być znowu z nią, tą jedyną, najpiękniejszą, najcudowniejszą Weroniką, do której tęsknił przez te 1.5 roku od momentu rozstania… Czując jej ciepło i mokre od łez policzki poczuł największe szczęście, jakie można sobie kiedykolwiek wyobrazić…

Długo zastanawiałem się nad tym, czy opublikować poniższe opowiadanie. Jest ono bardzo osobiste i wyraża zwyczajnie moje dawne marzenia i odczucia. Tekst napisałem 11 grudnia 2007 r. będąc natchnionym pewnymi wspomnieniami i udostępniłem je do przeczytania tylko jednej, zaufanej mi osobie. Dziś już wiem, że nie warto żyć przeszłością, ale należy po prostu iść do przodu.

Tekst stanowi romantyczną opowieść o powrocie dziewczyny do chłopaka. Inspiracją do napisania tego opowiadania była dla mnie piosenka zespołu Róże Europy o tytule „Różaniec„.