Telewizja ogłupia… Tak zacząłbym kolejny swój artykuł z cyklu o podłożu socjologicznym. Ale i nie tylko telewizja ogłupia, ogłupiają telefony komórkowe, komputery nowej generacji, Internet… Zastanawiające jest w jaki sposób człowiek jednocześnie chcąc sobie ułatwić życie zamienia się powoli w swojego pradawnego przodka, jakim był jaskiniowiec. Na pewno nie pod względem technologicznym ale umysłowym, chociaż i to mógłbym kwestionować…
Dzisiejsze szare społeczeństwo rzadko wychodzi poza ramy swojego telewizora. To jedno z najwybitniejszych wynalazków technologicznych, towarzyszące nam od kilkudziesięciu lat, wywarło olbrzymi wpływ na kreowanie się osobowości nowych pokoleń, również przyczynia się do nasilania analfabetyzmu, albowiem w dobie setek programów telewizyjnych do wyborów książki tracą obecnie na wartości i spychane są na co najmniej drugi plan. Rodzice w pogoni za pieniędzmi (jedni by przeżyć, drudzy by mieć ich coraz więcej) jako zabawkę do ręki dziecka dają pilot od telewizora. Takie dziecko narażone jest na wpływ tego, co lansują dzisiejsze stacje komercyjne. Tak, tylko dla pieniędzy to robią. Nie obchodzi ich to, co emitują. Ważne, by oglądalność była jak największa. Małe dzieci w wieku szkolnym bardzo często identyfikują się ze wzorami pokazywanymi w telewizji. Czy to kreskówek, czy filmów czy seriali. Obecnie produkcja kreskówek opiera się na tym, ażeby ich tematyka była zbliżona do aktualnie emitowanych filmów. Brutalność, krew, przemoc zastępuje powoli humor, mądrość i zabawę Kaczora Donalda i innych bajek. Dzieci próbują potem naśladować swoich idoli, ucząc się w ten sposób agresji, którą najpierw wyładowują na swoich rówieśnikach, a potem często to staje się częścią ich osobowości. Tak samo odrzucanie literatury na rzecz telewizji niesie za sobą zgubne skutki. Dzieci po prostu nie przyzwyczajone do czytania, mają problemy z nauką. Oczywiście prędzej jest to wina lenistwa, bo po co czytać, lepiej coś obejrzeć. Dziecko próbując upodobnić się do swojego bohatera z kreskówki, czy też filmu, nie jest w ogóle świadome, że w dużym procencie to będzie rzutowało, jak w przyszłości będzie się zachowywało. Oczywiście nie jest to stuprocentowa reguła, ale badania potwierdzają tą tezę. Stacje telewizyjne propagując przemoc i brutalne bajki, niejako wychowują kolejne pokolenia morderców i złodziei. Bardzo brutalna konkluzja? Oczywiście jestem świadom, że sama telewizja to nie jest jedyny czynnik powodujący „wychowanie” dziecka na mordercę. Wiele innych czynników, takich jak chociażby rodzina, ma na to wpływ. Spójrzmy teraz, jak sytuacja ma się w przypadku telewizji, co do starszych jej odbiorców. I rzeczywiście w tym zakresie ogłupianie przez telewizję zbiera największe plony. Przeciętny człowiek spędza więcej czasu przed telewizorem za dnia, aniżeli czyta książek w ciągu całego roku. No na to ma też wpływ obecna cena przeciętnej książki (20 zł) i aż dziwi mnie, że rząd widząc, co się dzieje, nie chce jakoś zapobiec rosnącej niechęci co do tekstu pisanego przez obniżkę cen książek. Tak więc telewizja wiedzie swój zwycięski prym i jest niemalże nieodłącznym urządzeniem w życiu człowieka, bez którego jego egzystencja mogła by być zatracona. Telewizja serwuje nam papkę wszelakiego rodzaju, od beznadziejnie głupich i pustych reklam, poprzez niewiele lepsze usługi audiotekstowe (TPSA skutecznie w tym pomaga), wiadomości przesycone nudną polityką, schematyczne i monotonne teleturnieje (oglądane pod pretekstem „chcę poszerzyć własną wiedzę”), aż po drętwe tasiemce zwane inaczej telenowelami, dochodząc do tradycyjnych seriali i wszelakiego rodzaju filmów. Oczywiście, nie można zapominać o pozycjach sportowych, które jako jedne z nielicznych mogę zaliczyć do plusów programu telewizyjnego. Telewizja ma swoją władzę w sponsoringu, któż by inny nie zarabiał tyle kasy na transmisji wszelakich wydarzeń (nie tylko sportowych) w zamian za jakże puste reklamy, które swoimi treściami skutecznie obrzydzają całą komercyjną przerwę reklamową. Chociażby bardzo inteligentna (inaczej) reklama alkoholu o pseudo nazwie WTK robi idiotów z odbiorców, czy też z samych pomysłodawców? Kolejny chwyt reklamowy to hasło sieci hipermarketów Mediamarkt „Nie dla idiotów”, czy jakoś inaczej, wyraźnie obraża odbiorców, oczywiście tych, co trafnie odbierają to przesłanie. I wiele innych przykładów reklam, które skutecznie mają zaszmącić w pustych głowach szarej społeczności, która ma się nastawić tylko na wydatek komercyjnych produktów. Reklama dźwignią handlu, ale i również drogą do ogłupienia. Telewizja nie jest winna za to, jakie treści są wewnątrz reklam, jest winna za to, że je emituje, ale kiedy w grę wchodzi własna kieszeń, zapomina się o wszystkim, niczym więźniowie obozów koncentracyjnych zapominają o wszelkich wartościach moralnych, oprócz własnego zysku. Tak to jest – świat bogaci się na ludziach, na głupich ludziach. Ludziach, którzy często z własnej woli, ale równie często nieświadomie ogłupiają się co krok. Zamiast zacząć samemu myśleć, to wolą, ażeby za nich pomyślała telewizja. Dlaczego telewizja obecnie zajmuje tak dominującą pozycję w życiu człowieka? Winny jest tutaj sam człowiek, który nastawia się na lekką przyjemność i żąda jednocześnie przeżycia wielu wrażeń i zobaczenia czegoś nowego. Najśmieszniejsze jest to, że nie jest świadomy tego, że telewizja kłamie, większość to fikcja skutecznie zaspokajająca przeciętne żądze widza. Nie ma róży bez kolców. Brutalne filmy przesączone przemocą stanowią ciekawy materiał na rozrywkę, jednocześnie za bardzo wchodzą widzowi w wyobraźnię i jedni pozostają bez większego wpływu, a drudzy wzorem bohaterów filmowych zaczynają wprowadzać ich gesty, mowę i działania w swoje życie. I tak oto przemoc spotykana jest codziennie na ulicy, gdziekolwiek. Sceny oglądane niedawno na filmach sensacyjnych pojawiają się coraz częściej w życiu społecznym. Fikcja staje się realnością. A ludzie skutecznie temu pomagają. By świat stał się coraz bardziej głupszy, a ludzie powybijali się nawzajem.
Kolejny wynalazek postępu technicznego, to telefon komórkowy. Jego posiadanie, a i wcześniej brak posiadania, zmienia działanie i myślenie człowieka. Oczywiście tego, który nie potrafi myśleć realnie. Przestudiujmy sposób zachowania przeciętnego nastolatka (dolna granica wieku zaczyna się statystycznie od 14. roku życia): na początku obserwowany jest zachwyt u osoby nie posiadającej komórki, a widzącej jej u swojego kolegi/koleżanki. Tą euforię podbudowują możliwości telefonu (gierki, sms’y, czat, melodyjki, logoski i inne gówniane duperele) i przeciętny dzieciak (bo jak nazwać 14.latka?) wpada w tzw. rządzę posiadania komórki. Kolejna motywacja to chęć zaszpanowania rówieśnikom, pokazania klasy i fasonu oraz stanu materialnego. Tak więc rozpoczyna się proces „przedzakupieniowy”, czyli próba wyperswadowania rodzicom, że komórka jest mu potrzebna. Przeważnie to się udaje i w ten sposób taki osobnik otrzymuje upragnioną komórkę. Przeważnie w jakieś święto, czy to urodziny, albo coraz bardziej popularne – pod choinkę. Inną motywacją rodziców do kupienia swojej pociesze komórki, oprócz jego własnej zachcianki jest złudna i mało skuteczna troska o dobro dziecka, które nagle to zaczęło mieć problemy z samym sobą w postaci alkoholizmu, narkotyków i opuszczania lekcji. Rodzic chcąc wiedzieć, co porabia syn (rzadziej córka), po prostu kupuje mu komórkę i nakazuje codzienne meldowanie się z niej do domu, np. poprzez dzwonienie i komunikowanie „jestem w autobusie”. Taka niesforna „pociecha” wykorzystuje naiwność swoich rodziców dla własnej potrzeby. A teraz nastąpi opisanie ostatniej fazy: fazy posiadania komórki, i co za tym idzie, stopniowemu jej pochłanianiu osobowości jej użytkownika. Obserwowane są często tiki nerwowe. Użytkownik przyzwyczaja się do swojej komórki bardziej, niż do tradycyjnego zegarka noszonego na ręku. Niektórzy nie rozstają się ze swoją komórką nawet podczas snu. W momencie, gdy jej użytkownik raz zapomni jej wziąć ze sobą, pojawiają się nerwowe tiki, czyli szperanie ręką po biodrze, albo po kieszeni. Co chwilowe pieszczenie klawiatury komórki staje się potrzebniejsze, niż potrzeby fizjologiczne człowieka. Nawet można by było to porównać z doznaniami erotycznymi, albowiem czy to normalne, ażeby przeciętny użytkownik komórki dotykał jej bez potrzeby częściej, niż swoich narządów płciowych? Pojawiają się maniakalne żądze posiadania coraz to nowszych logosków w komórce. Śmieszy mnie zachwyt przeciętnego użytkownika komórki nad beznadziejnym logoskiem Members Of Mayday i prawie nikt z nich nie wie, że lepsze graficzki rysowano 20 lat temu z jedną jedyną różnicą, że nie można ich do dzisiaj przenośnie pokazywać (chyba, że się mylę). Podobny zachwyt występuje przy wysłuchiwaniu muzyczek. Jak to żałośnie wygląda jak jakiś maniak komórkowy ślini się nad jednokanałowym rzępoleniem Axel’a F. Przecież to woła o pomstę do nieba. Najgorzej jest wtedy, gdy taki osobnik nie wiadomo dlaczego zaczyna jak na złość przesłuchiwać wszystkie melodyjki, jakie ma w komórce. Nie sądziłem nigdy, że to może być takie pasjonujące… Kolejny syndrom użytkowania komórki to SMS’y. Chęć otrzymywania SMS’a jest często większa, niż zrobienie kupy w kiblu. Nerwowe co kilkuminutowe smyranie klawiatury komórki w celu upewnienia się, czy nowy SMS nie dotarł, towarzyszy większości otumanionych przez komórkę jej użytkowników. Niektórzy potrafią chorować, jak nie dostaną SMS’a! Znajomy dźwięk przychodzącej wiadomości to zbawienie dla znudzonych ciszą głupców. W momencie usłyszenia tego. jakże magicznego dzwonka. użytkownik porywa swoją rękę w kierunku komórki, by za chwilę, albo zaspokoić swoje żądze kilkoma literkami, przesłanymi za pomocą fal radiowych, albo stęknąć ze zrezygnowaniem na widok raportu operatora… Taaak, takie obrazki niemal codziennie nam towarzyszą, w szkole, w pracy, w środkach lokomocji. Widzimy ludzi gadających do siebie samego, widzimy zafascynowaną młodzież bawiącą się tą zabawką co krok. Telefony komórkowe mają służyć przede wszystkim do szybszej komunikacji. Dla przeciętnego młodziaka jest to przedmiot szpanu, albo zabawy. Nawet sam nie wie, jak wielki wpływ ma komórka na jego zachowanie i osobowość. A co ze zdrowiem? Znam ludzi, którzy by dali sobie łeb uciąć, że komórka jest nieszkodliwa dla zdrowia, a w momencie, jak będą zdychać na raka mózgu, będą się wypierać tego, że to przez komórkę. Dopiero po latach wychodzi, że komórka działa ujemnie na mózg. Wcześniej tego nie robiono, ale teraz na instrukcjach obsługi komórek dodają adnotację, że nie należy długo trzymać komórki przy głowie, nie należy długo rozmawiać, ani bez potrzeby bawić się nim… Fakty powoli zaczynają przemawiać same za siebie. A my będziemy coraz bardziej otaczani ludźmi, którzy na dzień dobry będą chwalić się nowymi muzyczkami, logosami i śmiesznymi SMS’ami. Żałosne. Tacy szpanerzy to gówno… Warto jeszcze dodać do tego wzrastająca plaga kradzieży komórek. Najczęściej odpowiedzialni są za to tzw. dresiarze (podobno najinteligentniejsza część społeczeństwa!), którzy za kasę czerpaną z takiego zysku mogą ubrać się w nowy dreeeesik, albo pójść do kafejki internetowej wyrwać jakąś pustą dziewczynę… Żałosne… Dlatego jeżeli już drogi czytelniku masz komórkę, nie dla szpanu, ani do zabawy, to mimo tego nie wyciągaj jej na ulicy i nie smyraj klawiatury, szkoda potem nerwów.
Na koniec wspomnę jeszcze o Internecie, albowiem o nim na początku też wspomniałem. Chodzi mi tu przede wszystkim o tzw. IRC i jego pochodne. Fascynacja Internetem ogarnia coraz młodsze pokolenia, które nie dość, że są narażone na inne wpływy ogłupiania, to jeszcze na dodatek dobijają się same (często świadomie) przez Internet. Choroba komputerowa została powszechnie uznana przez lekarzy za normalną chorobę. Maniacy komputerowi nie widzą świata, oprócz swojego pecesia. Nie potrafią żyć bez niego. Co gorsze, przede wszystkim użytkownicy gier (w szczególności FPP), tak jak przez oglądanie filmów, wnoszą wiele z nich do swojej osobowości. Znam ludzi, którzy przez granie w Quake’a i inne, teraz nie potrafią inaczej się zachowywać, jak podczas gry! Jeden mój znajomek podczas gry w kosza atakował wszystkich ramionami i tylko wiedza na temat gry w kosza pozwalała mu łapać piłkę i rzucać ją gdziekolwiek. A jak sam mi przyznał – on nie potrafi inaczej, jak w Quake’a grać. Maniacy IRC-owi z przekrwionymi oczami wydają masę kasy na kafejki internetowe (albo stałe łącze i pochodne), następnie przesiadując na swoich kanałach rozmawiając o dupie marynie. Wielokrotnie byłem świadkiem jakże pustych rozmów. Dwóm osobom ubzdurało się, że są władcami świata i nawijali o tym non stop… Już sam nie wiem, czy to IRC tak zgubnie działa na ich rozum, czy wszelkiego rodzaju używki??? W parze z ogłupianiem przez Internet idzie również po raz kolejny analfabetyzm. Przyjęcie się na IRC’u zasady nie pisania polskich ogonków oraz upraszczanie pisowni sprzyja analfabetyzmowi. Znam takich, co po długim IRC’owaniu w momencie pisania, czy to pracy z polskiego, czy to normalnej lekcji w zeszycie, robią takie same błędy, jakie na necie, niektórzy nawet gubią ogonki. Nawet nie muszą się tłumaczyć. Internet robi wodę z mózgu. Sprzyja kontaktom z całym światem, ale kosztem zdrowia. Na pewno nie wszystkich, ale każdy, kto się zafascynował IRC’em miał moment maniakalny, jednym to przechodzi (dorastają). a innym zostaje… No cóż. tak rozwodzić się można by było jeszcze długo. Mam nadzieję, że naświetliłem wam ten problem, może ktoś zmądrzeje? (mało prawdopodobne). Resztę domyślcie się sami (o ile jesteście w stanie). Ażeby nie było, że kogoś obrażam, to sam jestem użytkownikiem netu i kiedyś też przez chwilę maniakowałem się IRC-em, na szczęście po wielu rozmowach z pustymi osobami przestało mnie to bawić, dlatego wolę rozmawiać z zagranicą (#c-64 rulez!). W porę zmądrzałem! Czego i wam życzę.
H.M.Murdock/Tropyx/Draco/Tide/Nostalgia on 26.12.2001
Tekst prezentuje moje filozoficzno-socjologiczne wywody na temat ogłupiających mediów i telefonii komórkowej.
Artykuł napisałem 26 grudnia 2001 r. i ukazał się on 20 czerwca 2002 r. w magazynie dyskowym Inverse #10/Oxygen64 w dziale Inne, a także w wersji online na nieistniejącym już portalu emu64.pl. Oryginalną treść poddałem drobnej korekcie interpunkcyjnej.