niedziela , 6 październik 2024

Ja – Europejczyk… Ja – Polak… Ja – Szczecinianin

Pracę napisałem na konkurs literacki odbywający się w jednej ze szkół średnich w Szczecinie. Praca nie została nagrodzona, ale mimo tego zapraszam do miłej lektury.


Każdy z nas zapewne zastanawiał się kiedyś, kim tak naprawdę jest? Oprócz oczywistych odpowiedzi pojawia się dodatkowe pytanie, czy uważamy siebie za tego, za kogo powinniśmy. Podziały między ludźmi, które kształtują się od setek, a nawet tysięcy lat powodują, że każdy człowiek, czy tego chce czy nie, należy do jakiejś grupy społecznej. To powoduje szereg konfliktów, jakie mają często miejsce, także w naszym najbliższym otoczeniu. Jest to spowodowane tym, że członek danej grupy, czując się silniejszy od przedstawiciela innej grupy, podkreśla swoją przynależność do tej lepszej – jego zdaniem –grupy, jednocześnie ubliżając i poniżając drugą osobę.

Najbardziej powszechnymi konfliktami są wojny na tle rasowym. Odwieczna niemal walka „białych” z „czarnymi” powoduje poczucie wyższości w przypadku przedstawicieli rasy białej, gdyż to oni najczęściej z takich potyczek wychodzą zwycięsko.

Najważniejszym problemem w tej dziedzinie jest stereotypizacja podziałów grupowych. Przypisywanie jakichś cech (najczęściej negatywnych) przedstawicielowi danej grupy społecznej powoduje przyjęcie tej cechy jako charakterystycznej dla wszystkich członków tejże grupy. Jest to często jak najbardziej błędne rozumowanie, albowiem przyjęty stereotyp, np. że „Polak to złodziej” lub „pijak” u osoby z innego kraju wpływa na uogólnienie, iż każdy Polak jest taki sam. To również prowadzi do występowania uprzedzeń wobec całych narodów (akurat w tym przypadku) i okazuje się, że jedna osoba może skutecznie popsuć opinię o całej grupie.

Jak ten problem odnosi się do mojej osoby? Będąc jednocześnie Europejczykiem, Polakiem i Szczecinianinem, nie odczuwam tego w sposób bezpośredni. Te trzy etykiety uważam tylko za nazwy, które pozwalają odróżnić przynależność grupową. W moich kontaktach z ludźmi z zagranicy muszę czasami tłumaczyć, iż nie wszyscy Polacy są tacy sami. Wypracowana przeze mnie dobra opinia na mój temat może być w każdej chwili obalona przez jakiegoś innego Polaka, który poprzez swoje negatywne działania ową opinię skutecznie zaneguje. Jest to na dłuższą metę kłopotliwe, ale pomaga w pewnym stopniu obalić dany stereotyp na temat Polaków, przynajmniej w oczach niektórych jednostek.

Szczecinianinem jestem tylko dlatego, iż mieszkam w Szczecinie. W każdej chwili mogę zmienić miejsce zamieszkania i stać się np. Wrocławianinem. Oczywiście w taki sam sposób swoją przynależność do grupy społecznej mogę zmienić w przypadku bycia lub nie Europejczykiem, jednak Polakiem zostanę do końca życia z racji tego, że urodziłem się w Polsce, moi rodzice są Polakami i mówię w języku polskim. Człowiek często nie potrafi docenić tego, co ma. Dlatego ja cieszę się, że mieszkam tu, a nie gdzie indziej. Mimo, iż bardzo źle powodzi mi się w życiu, to jednak uznaję, że inni mają gorzej. A to, że jestem jednocześnie Europejczykiem, Polakiem i Szczecinianinem, nie zmienia faktu, iż jestem człowiekiem. Pozostaję sobą. Przecież to się stało bez mojej wiedzy i ingerencji, dopiero teraz mogę mieć wpływ na to, do jakiej grupy społecznej będę należeć i to nie tylko poprzez zmianę miejsca zamieszkania, ale i również poprzez własne poglądy, sposób myślenia i ubierania się. Chociaż nie jestem zwolennikiem tego typu podziałów, jednak tego nie da się uniknąć w naszym życiu. Czy chcemy, czy nie, należymy do jakiejś grupy.

Jednym z pytań, które nie dają mi spokoju jest to, czy podziały wśród ludzi są potrzebne i słuszne. Jak to w życiu bywa – nie ma ideałów i jak każda inna dziedzina życia, ma swoje wady i zalety. Podziały z jednej strony są potrzebne, albowiem to pozwala odróżnić ludzi od siebie, np. ze względu na pochodzenie, czy upodobania. Jednak z drugiej strony każdy z nas zapomina o najważniejszym. To, że ktoś jest biały, czy czarny, czy jest Europejczykiem, czy Afroamerykaninem, nie ma wpływu na to, że każdy z nas jest inny, ma własny rozum i myśli inaczej. Wszyscy jesteśmy wyjątkowi, bo nie ma dwóch takich samych osób. Podziały powodują, że o tym zapominamy, a to w konsekwencji prowadzi do powstawania wielu konfliktów, od tych małych, osobistych, aż po międzynarodowe.

Na koniec przedstawię jeszcze refleksje na temat otaczającej mnie rzeczywistości, która skutecznie wpływa na moją ocenę bycia Europejczykiem, Polakiem, czy Szczecinianinem. Podstawowa myśl, jaka nasuwa mi się w tej kwestii, jest zagadnienie sensu życia. Oczywiście nie będę teraz rozwodził się na ten temat, chciałbym tylko podać, jakie to ma odniesienie do całego zagadnienia, jakie jest zawarte w myśli przewodniej moich przemyśleń. Otóż nasze życie jest jedną długą chwilą, jest również nieustającym ryzykiem. W każdej chwili mogę przestać być jednocześnie Europejczykiem, Polakiem i Szczecinianinem, albowiem śmierć czai się wszędzie. Dlatego mieszkanie w tym kraju wcale nie daje mi poczucia bezpieczeństwa. A to, co się dzieje wokół mnie nie motywuje mnie do optymistycznego spojrzenia w przyszłość. Szerząca się wśród społeczeństwa degeneracja i demoralizacja, która dopada już coraz młodsze pokolenia, zgubny postęp techniczny, ciągłe dążenie człowieka do zysku i wiele innych czynników powodują to, iż gatunek ludzki wystawia siebie samego na zagładę. Mieszkając tutaj w Szczecinie, często jestem świadkiem okropnych rzeczy, o których występowaniu kiedyś nikomu się nie śniło. Wpływ na to mają przede wszystkim media, których odbiorcami są dzieci uczące się w ten sposób przemocy i zła. Po obejrzeniu kilku filmów takie dziecko uczy się zabijać w przyszłości. Często słyszymy o takich tragediach. Dużo również zależy od wychowania dziecka. Obecne pokolenia są wychowywane na nowinkach technicznych. Rodzice mało przykładają uwagi w rozwój własnego dziecka. Najczęściej interesuje ich pogoń za własnymi interesami, dają dziecku do ręki komputer i myślą, że w ten sposób uwalniają się od obowiązku kształcenia osobowości swojej pociechy. Media, otoczenie, gry komputerowe, mają duży wpływ na małe dzieci, z których później najczęściej dorastają degeneraci. Idąc sobie spokojnie ulicami Szczecina można być w każdej chwili napadniętym i okradzionym. Wystarczy, że ubierzemy się nie tak, jak trzeba, a skini dopadną nas i zakatują tylko za wygląd. I to wszystko dzieje się nie tylko tutaj, ale i w całej Polsce i reszcie świata…

Dlaczego więc przyszło mi żyć na tym okrutnym świecie? Człowiek wciąż dąży do tego, ażeby zniszczyć samego siebie, tylko dlaczego niewinni już teraz muszą w ich imieniu cierpieć? Ja będąc Europejczykiem, Polakiem i Szczecinianinem, jestem bezbronną jednostką, która egzystuje na tym świecie, walcząc o przetrwanie. To wszystko doprowadza do zaskakujących wniosków. Jest mi obojętne, gdzie bym się urodził i żył (gdybym miał taką możliwość wyboru), bo i tak moje życie prędzej, czy później dobiegnie końca. Cieszę się z tego, że mam po co żyć, ale smutkiem wypełnia się moje ciało na myśl, że kiedyś (nawet w każdej chwili) wszystko, co do tej pory zyskałem stracę. Dlatego uważajmy na to, co robimy, bo nieświadomie nawet jednym słowem możemy odebrać komuś życie. Życie prawie nic nie warte.

Nasuwa mi się wiele pytań bez odpowiedzi. Na obecny stan sytuacji nie ma wyjścia. Czy kiedykolwiek będzie lepiej? Nie sądzę…

Paweł Ruczko

H.M.Murdock/Tropyx/Draco/Tide/Nostalgia

Kiedy byłem w 5. klasie Technikum, postanowiłem wziąć udział w konkursie literackim. Debiut w tej dziedzinie nie wypadł zbyt pomyślnie i moja praca nie została w żaden sposób zauważona. Trudno się dziwić, skoro jest ona dosyć chaotyczna, pesymistyczna i trochę odbiega od tematu przewodniego.

Tekst napisałem 29 listopada 2001 r. i ukazał się on 20 czerwca 2002 r. w magazynie dyskowym Inverse #10/Oxygen64 w dziale Inne, a także w wersji online na nieistniejącym już portalu emu64.pl). Oryginalną treść poddałem drobnej korekcie interpunkcyjnej.