Pani Elżbieta Kępińska jest jedną z obecnych mieszkanek pięknej willi zlokalizowanej przy ul. Batalionów Chłopskich w Szczecinie, której właścicielem przed II wojną światową był Barnim Grüneberg, słynny wówczas na całym świecie organomistrz. Przeszło 10 lat temu ten budynek stał się przeszkodą w trakcie projektowania trasy SST (Szczecińskiego Szybkiego Tramwaju) i została wówczas podjęta decyzja o jego wyburzeniu przy jednoczesnym wywłaszczeniu mieszkańców. Ci od wielu lat walczą o zachowanie rodzinnego domu, a argumentów przemawiających na ich korzyść jest bardzo wiele. O tym i o innych aspektach całego przedsięwzięcia opowiada pani Elżbieta Kępińska, dzięki której m.in. zainicjowana została procedura wpisania budynku do Rejestru Zabytków.
V-12: Jest Pani jedną z mieszkanek byłej willi Grüneberga, obecnie wielorodzinnego domu mieszkalnego w Zdrojach, stojącego na przeszkodzie w budowie inwestycji tzw. Szybkiego Tramwaju w Szczecinie…
Pani Elżbieta: Tak. Mieszkam w nim od urodzenia.
V-12: No właśnie, czy może Pani nam w skrócie przybliżyć historię waszego domu?
Pani Elżbieta: Moi Dziadkowie Bronisława i Stanisław przyjechali do Szczecina jako pierwsi osiedleńcy w 1945 r. Najpierw zamieszkali na ulicy Osiedleńczej, a Willę po Grünebergach remontowali i już w czerwcu 1945 r. w niej zamieszkali. Akt Nadania dostali w 1947 r. w podziękowaniu za uruchomienie elektrowni. Wraz z mieszkańcami zbudowali sieć elektryczną w Zdrojach i do Klęskowa. Stare słupy drewniane, co oni wkopywali, do dziś jeszcze są koło naszego Domu. Od dziecka słyszałam opowieści o domu, że „tu mieszkał Pan, co organy budował”…
V-12: Kiedy po raz pierwszy dowiedzieliście się o tym, że budynek, w którym mieszkacie, ma być przeznaczony do rozbiórki?
Pani Elżbieta: Po koniec 1998 r., a w 1999 r. złożyliśmy protest i został on rozpatrzony negatywnie.
V-12: Jak to możliwe, że w 2004 roku konserwator zabytków wydał opinię zezwalającą na zburzenie tak pięknej willi? A może dokonał tego bez zaglądania do wnętrza budynku?
Pani Elżbieta: U nas nigdy nikogo nie było. Nie chcę spekulować na ten temat.
V-12: Jakie zabiegi poczyniła Pani i Pani rodzina w celu uratowania zabytku?
Pani Elżbieta: Wszyscy się poddali. Już nikt nie wierzył, że Dom można uratować. W pewnym momencie zorientowałam się, że jest sposób uratowania Domu i wykonałam parę telefonów i już wszystko wówczas wiedziałam. 23 kwietnia 2009 r. złożyłam wniosek o wpis do Rejestru Zabytków w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków i Opieki nad nimi.
V-12: Wokół całej sprawy rozpętał się medialny szum. Jak Pani ocenia zaistniałą sytuację?
Pani Elżbieta: Mam nadzieję, że to pomoże, a nie zaszkodzi w ocaleniu Domu.
V-12: Czy niepokoi Panią fakt, że pojawiło się wielu zwolenników zburzenia willi?
Pani Elżbieta: Nie, bo oni nawet nie widzieli Domu, zwłaszcza od wewnątrz, ale mam nadzieję, że zmienią zdanie na ten temat.
V-12: Pomimo tego faktu posiada Pani wiele sił i determinacji, by uchronić tak cenny budynek przed zagładą…
Pani Elżbieta: Uczynię wszystko, aby go ocalić.
V-12: Jakie są zatem realne szanse, by była willa Grüneberga przetrwała tą niesprawiedliwą batalię?
Pani Elżbieta: Bardzo duże. Ja w to wierzę, że uda mi się ocalić Dom przed rozbiórką.
V-12: Skoro w miejscu willi planowany jest przystanek szybkiego tramwaju, a jak powszechnie wiemy, nie zajmie on zbyt dużo miejsca, to co może się stać z pozostałym terenem po ewentualnym wyburzeniu willi? Pytam, ponieważ pojawiły się spekulacje wśród okolicznych mieszkańców dotyczących budowy w tym miejscu kolejnego marketu…
Pani Elżbieta: Nie wiem, ale też się nad tym zastanawiam.
V-12: Mimo wszystko, jakiekolwiek by były motywy działania władz, zawsze jednak będzie chodzić o pieniądze, a nie o dobro mieszkańców?
Pani Elżbieta: Dokładnie tak, np. działki ogrodowe na lotnisku w Dąbiu zostały zniszczone…
V-12: Dlaczego w takim pięknym mieście, jak Szczecin, nie przykuwa się uwagi do ratowania drogocennych zabytków przedwojennej architektury?
Pani Elżbieta: Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie…
V-12: Czy uważa Pani, że nasze władze powinny zatem brać przykład z innych miast, jak chociażby z Poznania, Wrocławia?
Pani Elżbieta: We Wrocławiu byłam w styczniu tego roku. Mieszkałam przy samym Rynku przy Ratuszu. To bardzo ładne miasto, widać w nim na każdym kroku ich stosunek do historii, właśnie poprzez to, ze dbają o stara architekturę budynków :). Bo miasto to ludzie i ich historia zawarta w budynkach…
V-12: W jaki zatem sposób można pomóc innym ludziom, borykającym się z podobnym problemem, jak Pani?
Pani Elżbieta: Każda sprawa jest inna, każdy problem ma inną genezę. Nie ma spraw takich samych. Zdaje sobie sprawę, że ja, że my, którzy walczymy o nasz dom, nie jesteśmy jedynymi walczącymi o swoje. W każdym razie trzeba o tym rozmawiać, nie zamykać się i wyjść do ludzi, do społeczeństwa, które może pomóc. Dopiero w grupie jest się siłą i trzeba wierzyć w to, że jednak nie ma spraw, które nie da się rozwiązać i zawsze znajdzie się jakieś wyjście. My musimy walczyć i wierzyć, że naszą sprawę uda nam się załatwić pomyślnie, nie tylko dla nas samych, by mogliśmy zostać w naszym domu, ale i dla domu samego, który jest pięknym zabytkiem. To kawał historii miasta i kraju.
V-12: Czy chciałaby jeszcze Pani coś na koniec dodać od siebie w kwestii omawianego tutaj problemu?
Pani Elżbieta: Życzę sobie i nam, by nasza walka o zabytkowy dom zakończyła się pomyślnie.
V-12: Dziękuję serdecznie za wywiad i z całego serca życzę, aby Pani rodzinny dom pozostał na swoim miejscu tam, gdzie stoi od przeszło 100 lat!
Pani Elżbieta: Ja również dziękuję!
Wywiad przeprowadził Paweł „V-12” Ruczko
Szczecin, 10.07.2009 r.
Zapraszam wszystkich, którzy nie mieli do tej pory możliwości zapoznania się z pięknem byłej willi Grüneberga, do galerii zdjęć wykonanych przy okazji wydarzenia o nazwie Foto Day No.1.
Wywiad równolegle został opublikowany na Portalu Miłośników Prawobrzeża oraz wzmianka o nim pojawiła się na oficjalnej stronie Domu Państwa Kępińskich (strony nieaktywne).