H.M.Murdock: Na początek przedstaw się i przypomnij scenowiczom.
Polonus: Nazywam się Paweł Sołtysiński. Od 1987 używam stałego nicka Polonus. Pod nim tworzyłem i tworzę oprogramowanie i grafikę.
Początki…. no cóż, z perspektywy czasu to można dość łatwo ubrać w schemat. W domu się nie przelewało, mieszkając na Pogodnie (to taka 'lepsza’ dzielnica Szczecina wówczas) miałem w klasie i na podwórku kumpli z ojcami-marynarzami. Więc cholera człowieka brała, jak widziałem te wszystkie ZX 81 itp. Potem udało mi się za jakieś zaskórniaki i wyproszone u rodziców pieniądze kupić niepopularny wówczas komputer – Commodore Plus 4. To był nietrafiony następca C-64 i jednocześnie pierwsza większa wtopa firmy Commodore na rynku. Z racji jego niepopularności był tani a ja odkupiłem go od znajomego, który był nim średnio zainteresowany (ojciec-marynarz mu go przywiózł w nadziei, że syna to zainteresuje). Tak więc stałem się posiadaczem C+4 z magnetofonem i z zerową ilością oprogramowania. Szybko się okazało, że C+4 ma pewną ciekawostkę wbudowaną w system – monitor pamięci, w którym można było od biedy pisać programy w kodzie maszynowym. Po pierwsze gry jeździłem do Warszawy – tam był jeden handlarz, który je miał. Więc uczyłem się kodu maszynowego grzebiąc w tych grach wbudowanym monitorem właśnie.
Pewnego dnia na szczecińskiej giełdzie komputerowej poznałem 3 kolesi, którzy mieli każdy po C64 (uch.. ten dźwięk!), kolorowe monitory i stacje dysków – no odlot! Nagrywali programy ludziom na taśmy magnetofonowe używając do tego sprytnego wynalazku – programiku zapisu turbo na taśmie, niezgodnego z istniejącym standardem na rynku, czyli z TurboTape 64. Tak zapisane programy ładowały się 'w turbo’ bez konieczności wgrywania jakiegokolwiek dodatkowego oprogramowania. Problemem było to, że w nagłówku podczas wczytywania pojawiało się „Silver Dream!” i oni nie mogli tego wyłączyć ani zakryć. Ponieważ wtedy byłem świeżo po napisaniu własnego programu do zapisu turbo na taśmie do C+4, uznałem, że chyba oba komputery są trochę podobne i że zerknę i może jakoś usunę ten napis. Było to dość proste – autor użył niepublikowanych rozkazów procesora 6502 aby ukryć miejsce, w którym wyświetlany był napis. ’WOW!’ – powiedzieli kolesie. Jeszcze tego wieczora spotkaliśmy się u jednego z nich. Tak powstał QUARTET (było nas 4: Hi-Man, Mr.Raf, Jemasoft i ja). Wkrótce kupiłem swojego własnego C-64. Zdobyliśmy skądś stare dema różnych zachodnich grup, jak był jakiś adres – to pisaliśmy. Ku swojemu zdziwieniu dostaliśmy odpowiedzi – odpowiedział nam Glerc, wówczas z grupy Science 451. Jak zobaczyliśmy jakość zachodnich dem to się załamaliśmy nad własną nędzą ;)) I taki był początek.
H.M.Murdock: Opowiedz o powstaniu grupy Quartet, niewątpliwie najlepszej polskiej grupy na scenie pod koniec lat 80’ych. Pamiętasz Twoje dema, chociażby świetne demo o nazwie „Quartet Chip”?
Polonus: Początek to jak wyżej. Ciekawym wątkiem jest natomiast postać „Silver Dream!”. Wiadomo było o nim, że istnieje i że mieszka też w Szczecinie. Quartet działał już pełną parą, jak w końcu ktoś się od nas dowiedział, gdzie ten człowiek mieszka – i umówił mnie z nim. Miły człowiek, starszy ode mnie o jakieś 5 lat. Miał C-64 w momencie, jak tylko można je było kupić na Zachodzie. W odróżnieniu od innych posiadaczy – wiele na nim robił. Nawiązał kontakty z grupami z innych krajów i pisał sporo oprogramowania. Np. robił efekty specjalne jak np. scrolle z pełnym otwarciem borderów już ok. 1986 – w tym czasie nikt u nas nie kumał dobrze, jak wygląda stacja dysków do C-64 🙂 Jak sam powiedział, nieco się wkurzył jak rozbroiłem kiedyś jego leader turbo ale ciekawie śledził mój rozwój. Dem nie pamiętam za dobrze – kilku ludzi chwali się, że ma je wszystkie… hmm…
H.M.Murdock: Po tym była przygoda ze Science 451…
Polonus: Jak doszedłem do wniosku, że jestem jedynym koderem w Quartecie, który robi dużo i w miarę dobrze, zacząłem szukać odskoczni, choćby po to, aby mieć dostęp do innych rzeczy niż w Polsce. To był rok ’89 gdy zrobiłem swój pierwszy edytor do muzyki – Voicetracker. To on był moim biletem wstępu do Science 451. Prawda jest jednak taka, że dema robiłem coraz mniej chętnie – pociągały mnie programy użytkowe. Jako członek S451 pobiłem dwa rekordy – zrobiłem najkrótszy dekompresor znakowy ($58 bajtów), który zawierał linię Basic oraz prawidłowo ustawiał wektory końca programu w pamięci – rekord do tej pory nie pobity. Wszystkie pozostałe krótsze już nie były w stanie zostawić linii Basic itd. Drugi rekord to był rekord absurdu – kolesie z S451 wypaplali, że ja to wszystko robię na biało-czarnym telewizorze, bez stacji dysków (tylko magnetofon) i że całość koduje jak leci używając monitora kodu maszynowego (napisałem później własny assembler i disassebler, który dobrze działał mi z taśmą). Śmiechu było tyle, że firma Commodore w Polsce podarowała mi stację dysków :))
H.M.Murdock: W końcu trafiłeś do jednej ze sławnych obecnie grup Padua, jak w niej potoczyły się Twoje losy?
Polonus: Prawda jest taka, że mieszkając w Szczecinie prędzej mogłem pojechać do Berlina niż do środkowej Szwecji (tam mieszkała większość członków S451). Więc, bez zbędnych niesnasek, poszukałem sensownej grupy w Berlinie, ktoś doradził, że może Padua? Napisałem, skojarzyli mnie, dostałem się do niej 'w ciemno’. Pisałem wtedy sporo programów użytkowych, głównie muzycznych – w zasadzie nie stworzyłem żadnych nowych części do dem – za to były moje mniej znane produkcje: napisałem pełną wersję Core Wars dla C64 wraz z edytorem, kompilatorem i w pełni działającym Mars’em. To była taka gra, gdzie tak jak w assemblerze pisało się wojowników-wirusy a te walczyły w przydzielonej im pamięci. Dzięki temu produktowi poznałem wiele interesujących osób, z którymi utrzymuje kontakty do dziś.
H.M.Murdock: Co zacząłeś robić po opuszczeniu ostatecznie sceny C64 i co robisz obecnie?
Polonus: To może dziwnie zabrzmi ale miałem dość komputerów. Kiedyś policzyłem, że spędziłem przy C64 i innych komputerach około 9 tys. godzin. Jak to się przeliczy na dni itd. to się załamać można, no nie? Po C64 była Amiga, przez króciutką chwilkę PC a potem i aż po dziś dzień – Macintosh. C64 miał duszę, Amiga miała power w systemie a Macintosh ma jedno i drugie. A pecet to pecet. Obecnie pracuję przy multimediach i piszę programy na Macintosha.
H.M.Murdock: Co się obecnie dzieje z pozostałymi memberami Quartetu?
Polonus: Wbrew pozorom, mamy dość luźny kontakt. Chyba trochę go zaniedbujemy. W sumie szkoda – myślę jednak, że łatwo będzie się nam w każdej chwili skrzyknąć i pójść np. na piwo 🙂
H.M.Murdock: Po komodzie zostało Ci pudełko oraz wiele wspomnień, czy myślałeś kiedykolwiek o powrocie na scenę C64, chociażby ten raz?
Polonus: Hehe.. zostało mi faktycznie jedynie pudełko 🙂 Komputer do tej pory pracuje (!) jako serce tzw. repeatera – automatycznej stacji krótkofalarskiej (jestem także krótkofalowcem). Więc, komputer pracuje tak na oko od 1987 roku – z tego czasu pecetów to już nikt nie pamięta nawet 🙂
H.M.Murdock: Czy masz obecnie jakikolwiek kontakt ze sceną C64 (oczywiście oprócz mnie)?
Polonus: Mam dużo kontaktów pozascenowych z dawnymi ludźmi ze sceny 🙂
H.M.Murdock: Dlaczego nie jesteś wizytorem ogólnoświatowego kanału ircowego #c-64?
Polonus: Dobre pytanie… 🙂 Kilka razy tam zaglądałem ale jakoś tak mało znajomych z tych najdawniejszych czasów.
H.M.Murdock: Sięgnij teraz pamięcią wstecz i wytypuj swoich dawnych faworytów: najlepsze demo, koder,grafik, muzyk i tak dalej…
Polonus: Faworyci: dema – Horizon, Origo Dreamline, super wspominam naszych rodzimych twórców z Taboo. Muzyka? Maniacs of Noise oczywiście.
H.M.Murdock: W 2000 roku mieliśmy okazję widzieć jeden Twój efekt w demie Paduy… Jak to oceniasz?
Polonus: Hmm… jak się weźmie pod uwagę, że efekt powstał w …1993 roku, to oceniam to całkiem całkiem 🙂 Jak pisałem wcześniej, za czasów Padua już nie pisałem efektów – to chłopaki czasami korzystali z kawałków, które powstały w czasie mojego okresu w S451 lecz nie były skończone lub po prostu nie były wykorzystane.
H.M.Murdock: Czy podoba Ci się fakt, iż wielu scenowiczów przesiada się na emulatory?
Polonus: Wydaje mi się to jak najbardziej sensowne.
H.M.Murdock: Na koniec możesz pozdrowić kogo zechcesz i napisać kilka słów dla swoich fanów.
Polonus: A chcę pozdrowić wszystkich – na dobrą sprawę, nie wiem, kto to będzie z moich znajomych czytał 🙂 Nie wiem czy mam fanów 🙂 Jedno jest pewne – wtedy wszyscy byliśmy mistrzami nalewania z próżnego 🙂 Wiele z ówczesnych kontaktów po dziś dzień otwiera mi wiele drzwi, za co jestem wdzięczny i sobie i losowi. Jeżeli ktoś chce coś napisać, przypomnieć – to proszę bardzo: polonus[at]webnet.pl.
Pamiętam artykuły Polonusa oraz jego grafiki publikowane na ramach magazynu Commodore C64. Wtedy na niego w krajowej scenie nie było mocnych.