Był sobie ciepły, czerwcowy poranek. Pierwsze promienie słońca ogarniały wierzchołki drzew, dając znak nadejścia kolejnego dnia. Ptaki oznajmiały swoje przebudzenie swoistym śpiewem, pierwsi ludzie podążający do pracy lub szkoły, pojawili się na ulicach. On tam się nie pojawił. Wybrał inną drogę. Gałąź przydomowego drzewa. Wisiał tam nie wiadomo jak długo, czy całą noc, czy zaledwie kilka godzin. Swoją przechadzkę po planecie Ziemia skończył bardzo młodo – za kilka miesięcy …
Czytaj dalej »