piątek , 19 kwiecień 2024

Siatkówka, czyli Liga Światowa 2000 oczami sfrustrowanego kibica

Jako zagorzały fan futbolu muszę przyznać, że siatkówką mało się interesuje. Dlatego wiadomość o rozpoczętych eliminacjach do Ligi Światowej przyjąłem z obojętnością. Jednak z braku innych atrakcji w telewizji, postanowiłem obejrzeć, jak grają NASI. Liczyłem na to, że trener Bosek tak wytrenował swoją drużynę, że ta zakwalifikuje się do dalszych rozgrywek.

Początek zapowiadał ostrą walkę do końca o każdy punkt. Polacy rozpoczęli pomyślnie i na wyjeździe wygrali dwa razy z Hiszpanią. Nie ma się co dziwić, skoro Hiszpania dawała dupy każdemu zespołowi w naszej tabeli i tylko jeden mecz na dwanaście wygrała (niestety nie wiem z kim). Ale powracając do tematu, to po tej wygranej jeszcze się łudziłem, że nasi dokopią USA u nas i awansują do dalszych gier. Nawet obejrzałem część rozgrywki. Pierwszy mecz nieoczekiwanie wygraliśmy, ale drugi to… Tylko w pierwszym secie była walka… Po tym meczu lekko wkurzony myślałem, co ten nasz trener robi, że nasi tak słabo grają…?

Next match, na wyjeździe z Brazylią. Wdupiliśmy. Potem u siebie też, z USA na wyjeździe. I nadeszły pożegnalne mecze u siebie z Hiszpanią.

Tym razem przy pierwszym meczu z wielką ciekawością siadłem przed telewizorem przy stanie 2:0 dla Polski. I nagle…. Wielka metamorfoza w drużynie Hiszpanii! Piękne akcje sprawiły, że wygrali 3. seta a potem 4.! Zacząłem od razu kibicować Hiszpanii, gdyż byłem wściekły na Boska, że olał sobie sprawę awansu. Mimo, iż powiedział, że raczej nie mamy szans, to jednak powinien wpoić w drużynę walkę do końca! Polacy, tylko gdy stracili 2-3 punkty, to od razu się dołowali i przy ich grze można było zasnąć. ZERO akcji. Pamiętam mecz z USA. W ostatnim secie nasi tak wytrwale walczyli, że końcowy wynik był chyba 35:33 dla USA. Będąc już tak blisko zwycięstwa przegrali 🙁

Powracam do piątego seta w przedostatnim meczu z Hiszpanią. Nasi rywale po wyrównaniu stanu meczu z 2:0 na 2:2 wyglądali, jakby uszło z nich powietrze. Tym razem oni mnie wqrzyli, bo mogli wygrać cały mecz. Jednak chyba w to nie uwierzyli i kilka akcji naszych (Zagumny, Prus etc…) doprowadziło do większej przewagi punktowej i w ten sposób Hiszpanie nie mieli już czasu na odrobienie strat. Przegrali 7:15 i cały mecz 2:3. Podejrzewam, że w przerwie przed 5 setem Bosek musiał nieźle zjechać naszych siatkarzy, obawiając się kompromitującej porażki… Prawda – prowadząc 2:0 przegrać 2:3, to tylko Legia potrafi (z Widzewem o mistrzostwo kilka lat temu). Następnego dnia ostatni mecz. HURRRAAAA! Nareszcie będzie koniec shitu w telewizji. Ten mecz to oglądałem bardzo krótko. Po prostu siedziałem przy komodzie i od czasu do czasu sprawdzałem, jaki jest wynik. Skończyło się na 3:0. I co….? Podsumowując doszedłem do wniosku, że nasza reprezentacja siatkarska mimo widocznej poprawy w stosunku do lat ubiegłych, jednak nie zaskakuje swoją grą. Nie wiadomo dlaczego.

Przykładem może być chociażby przedostatni mecz z Hiszpanami. Z takimi CIENIAKAMI powinno wygrywać się do zera! A nasi jak zwykle… Tak jak gdyby ktoś nimi sterował. Pyk… Dobrze grają, pyk….źle i tak dalej.

Reasumując – dobrze, że nie jestem fanem siatkówki. Nie muszę denerwować się codziennie!

A tego Boska od razu powinni wykopać na twarz!

Artykuł opracował zbulwersowany H.M.MURDOCK specjalnie dla INVERSE’a #8.

W treści artykułu zawarłem swoje subiektywne odczucia i przemyślenia dotyczące ówczesnej gry polskiej reprezentacji w siatkówkę. Emocjonalne podejście do tematu spowodowało pojawienie się kilku niestosownych sformułowań, za które przepraszam.

Tekst napisałem na początku lipca 2000 r. (przy użyciu Commodore 64 oraz edytora tekstowego do magazynu Inverse) i został on opublikowany 31 października 2000 r. w magazynie dyskowym Inverse #8/Oxygen64 w dziale Inne. Oryginalną treść poddałem drobnej korekcie technicznej i interpunkcyjnej.