– Hej Paweł! – powitała mnie Dorcia w rozmowie na Gadu Gadu. Co dzisiaj porabiasz?
– W zasadzie nic ciekawego – odparłem.
– No to może w końcu obejrzymy razem ten film? Cały czas to odkładamy…
– Ok, a co, masz dzisiaj czas?
– Tak, zapraszam do siebie. W sumie dawno u mnie nie byłeś.
– No nie było okazji ostatnimi czasy. Ok, o której mam być?
– A o której Ci pasuje? Mi w sumie nawet już teraz. Co prawda jest dopiero 11’ta ale myślę, że spokojnie możemy teraz ten film obejrzeć.
– Ok, przyjadę niebawem, za pół godziny mam autobus, więc będę na 12’tą.
– Ok to czekam! 🙂 A teraz idę posprzątać, do zobaczenia! 🙂
– Do zobaczonka! – odparłem i poszedłem szykować się do wyjścia.
Punktualnie o 12’tej zjawiłem się pod blokiem Dorci. Zadzwoniłem na domofon i po chwili dostałem się do środka klatki schodowej. Po przebyciu kilkudziesięciu schodów, zasapany wszedłem do jej mieszkania. Ta przywitała mnie z lekkim uśmiechem, za to większą radość pokazał jej pies Spajki, który na mój widok od razu się położył na plecach, oczekując mojego drapania.
– Soku? – spytała w sposób charakterystyczny Dorcia.
– A z chęcią 🙂 – odpowiedziałem i wszedłem do jej pokoju. Po chwili Dorcia ukazała się w nim trzymając szklankę soku z multiwitaminą.
– Dzięki! – odpowiedziałem. Ok, no to puszczaj film. Oglądajmy.
Dorcia odpaliła na komputerze film, a ja w tym czasie rozgościłem się na jej łóżku. Usiadłem opierając plecy o ścianę. Dorcia usiadła nieco dalej. Mniej więcej w połowie filmu, nagle Dorcia oparła swoją głowę o moje ramię. Nie zareagowałem w żaden sposób na ten ruch, ale pozwoliłem jej być przy mnie w ten sposób. Po zakończeniu filmu Dorcia nie wytrzymała i mocno wtuliła się we mnie. Po kilkudziesięciu sekundach tulenia stwierdziła:
– Przepraszam! Głupia byłam, że odeszłam od Ciebie… Teraz to zrozumiałam… Zawsze byłam przyzwyczajona do samotności… Ale Ty mi pokazałeś, że razem może być cudownie… Ale coś mnie zatrzymało… Nie czułam się dojrzała do jakiegokolwiek związku… Potrzebowałam czasu. Wycofałam się. Teraz wiem, że popełniłam błąd… Dwie małe łezki pojawiły się w kąciku oczu Dorci. Zaskoczony takim przebiegiem zdarzenia siedziałem oniemiały, ale w końcu zdecydowałem się na gest i otarłem łzy płynące z jej policzków. Dorcia wybuchnęła wielkim szlochem i mocno wtuliła się we mnie. Czułem, jak jej ciało drży od płaczu. Delikatnie gładziłem jej włosy i nic nie mówiłem. Po kilku minutach Dorcia przestała płakać, ale była bardzo roztrzęsiona. Jednakże zdobyła się jeszcze na jeden wysiłek i cichym szeptem zapytała:
– Dasz mi jeszcze jedną szansę?
Spoglądała w moje oczy, a ja milczałem. Trwało to dosyć długą chwilę. W końcu nie wytrzymałem, przytuliłem mocno Dorcię i stwierdziłem:
– Nigdy Ci tej szansy nie odebrałem… Trzymaj i nie puszczaj…