czwartek , 21 listopad 2024

Pandemia zabija kulturę

Koronawirus. Słowo znienawidzone przez miliony mieszkańców planety Ziemia. Pandemia COVID-19 spowodowała ogromne przemiany w życiu społecznym i gospodarczym całego świata. Wytworzyła sytuację, w której decydenci podjęli za nas decyzję o ograniczeniu naszego życia kulturalnego, sportowego, rodzinnego i towarzyskiego.

Początek stanu epidemii w Polsce datowany jest na 20 marca 2020 roku. Od tego momentu życie w naszym kraju zaczęło przybierać niewyobrażalny wcześniej wymiar. Przymusowy tzw. lockdown pozbawił nas uroków codziennego życia innego niż zawodowe i związanego z zaspokajaniem podstawowych potrzeb. Rozpoczęła się powolna, aczkolwiek postępująca degradacja kulturalnego życia Polaków. Odwołano wszelkiego rodzaju imprezy masowe, zablokowano dostęp do instytucji i obiektów użyteczności publicznej. Nie zaproponowano w zamian żadnej alternatywy, a twórców kultury i osób z nimi współpracujących pozostawiono samym sobie bez realnego wsparcia.

Z biegiem czasu restrykcje zostały złagodzone. Jeszcze przed rozpoczęciem wakacji mogliśmy znowu wybrać się do kina lub na koncert, ale z pewnymi ograniczeniami. Obowiązkowe maseczki zasłaniające nos i usta, oświadczenia o byciu zdrowym oraz ograniczenie liczby osób mogącej przebywać w jednym czasie w danym obiekcie. Takie były nowe realia naszego uczestnictwa w imprezach kulturalnych. Do czasu. Na początku listopada 2020 roku ponownie zamknięto wszystkie placówki kulturalne, takie jak teatry, kina, galerie sztuki, muzea, ogniska muzyczne oraz domy kultury. Jednocześnie pozostawiono ludziom możliwość pójścia do sklepu na zakupy lub do kościoła. Kultura w tym samym czasie podjęła próbę przeniesienia się do sieci wirtualnej, ale trudno było oczekiwać, by odniosła w tym zakresie pożądany sukces. Polacy przyzwyczajeni do bezpłatnego korzystania z treści audiowizualnych dostępnych w Internecie (niekoniecznie w sposób zawsze legalny) nie zechcą nagle uiszczać opłat za odsłuchanie ulubionej muzyki czy obejrzenie skeczu kabaretowego. Twórcy nie utrzymają się wyłącznie z reklam emitowanych na popularnym serwisie streamingowym. Już teraz wielu z nich apeluje o to, byśmy kupili płytę i wsparli ich w trudnych czasach. Niewiele zespołów czy wykonawców decyduje się na organizację płatnych występów on-line. To nie ma racji bytu. Ich dochód bazował głównie na spotkaniach przed prawdziwą publicznością w domach kultury lub w plenerze. Decydenci w imię pandemii zabrali im tę możliwość. Kultura jednym słowem umiera.

Trwający stan rzeczy może wywołać w społeczeństwie nowe przyzwyczajenia i nawyki związane z mniejszym zaangażowaniem w życie kulturalne. Podobnie zresztą, jak tworzy niewłaściwe z punktu widzenia psychologii rozwojowej i pedagogiki warunki do edukacji uczniów szkół podstawowych. Jest to jednak temat na osobną rozprawę. W niniejszym artykule skupiam się wyłącznie na aspekcie kulturalnym. Uczestnictwo w kulturze jest niezwykle istotnym elementem życia społecznego. Zaryzykowałbym stwierdzenie, iż nawet bardziej znaczącym niż udział w kulcie religijnym. Kultura jest nośnikiem postępu, kreatywności. Pozwala wzbudzać emocje oraz motywację do tworzenia. Jest to również jedna z najlepszych form rozrywki i spędzania czasu wolnego. To pod wpływem uczestnictwa w kulturze młodzi ludzie zakładają nowe zespoły, zaczynają tworzyć muzykę, sięgają po ciekawą literaturę. Jeżeli wszystkim nagle odbierze się możliwość bezpośredniej styczności z kulturą, a stan ten będzie długotrwały, wówczas w społeczeństwie mogą wytworzyć się niepożądane wzorce zachowania. Kultura zacznie odchodzić na dalszy plan, ponieważ artyści będą mieli ograniczone pole rozwoju. Internet nie będzie w stanie wszystkiego zastąpić, ponieważ mnogość dostępnych w nim treści o zróżnicowanej jakości utrudnia dotarcie do właściwych adresatów konkretnej twórczości.

To, co najbardziej niepokoi, to brak realnego wsparcia dla branży kulturalnej. Owszem, pewien procent muzyków mógł ubiegać się o finansowe wsparcie z Funduszu Wsparcia Kultury, ale dotyczyło to wyłącznie tych, którzy prowadzą działalności gospodarcze. A co z niezależnymi artystami, którzy do tej pory podchodzili do tworzenia z pasją, traktując swoją działalność stricte hobbystycznie? W większości przypadków zabrano im jedyną możliwość rozwoju poprzez brak kontaktu z publicznością. Nie mogą występować na przeglądach ani wydarzeniach w plenerze. Nie mają szans na bycie zauważonym. Ich twórczość wyląduje w szufladzie, która z biegiem czasu może zostać zamknięta na zawsze. Żaden z decydentów nie wyciągnie do nich pomocnej dłoni, bo zazwyczaj tego rodzaju artyści nie żyją z tworzenia, a utrzymują się z innej pracy zarobkowej. Brak realnego wsparcia spowoduje, iż może powstać zastój, a nawet regres w zakresie upowszechniania się niezależnej kultury. Jest to perspektywa dosyć niepokojąca, albowiem to właśnie ten obszar twórczości artystycznej bywa źródłem wielu talentów, dla których obecnie jedyną możliwością zaistnienia jest Internet. A w sieci wirtualnej wiadomo, jak bywa.

Tak więc można bez wątpienia przyjąć założenie, iż mamy do czynienia z powolnym zabijaniem kultury przez pandemię. A w zasadzie bardziej przez decyzje rządzących zabierające nam dostęp do instytucji kulturalnych. Są one zdane tylko na siebie oraz ewentualne wsparcie ze strony społeczeństwa. Większość instytucji prawdopodobnie przetrwa najcięższy okres kulturalnego lockdownu, ale mniejsze podmioty mogą nie poradzić sobie z brakiem możliwości dalszego rozwoju. Pandemia zabiera źródło utrzymania nie tylko artystów, ale również wszystkich pracowników zatrudnionych w instytucjach kulturalnych (obsługa techniczna, agencje promocyjne, personel utrzymujący porządek, obsługa klienta). Sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest absurdalna. Możemy tłoczyć się w zapchanym autobusie, potykać się o roztargnione osoby dokonujące zakupów w dyskoncie spożywczym, mijać się z dziesiątkami osób podczas wyjścia z kościoła, ale nie możemy pójść do kina, teatru czy na koncert.

Kulturo! Jak będziesz wyglądać w najbliższych latach? Czy pozbierasz się z dołka, w które wpędzili cię decydenci? To właśnie w dużej mierze od nas zależy, czy kultura w niedalekiej przyszłości powróci na właściwe tory. Skoro nie boimy się robić zakupów w maseczkach, mamy odwagę wyjść na ulicę w trakcie protestów, to nie powinniśmy obawiać się zbiorowego uczestnictwa w kulturze. Wybierzmy się do kina, teatru, muzeum czy na koncert, gdy już tylko będzie to możliwe. Wesprzyjmy artystów już teraz poprzez zakup płyty czy wirtualnego biletu na jakieś wydarzenie. To od nas będzie zależeć przyszłość tysięcy artystów. Nie pozwólmy, by pandemia zabiła kulturę. Bo bez kultury nie będzie nas, naszego rozwoju, czyli społeczeństwa.

Paweł Ruczko (V-12/Tropyx)
Szczecin, 3.12.2020 r.

Artykuł ukazał się 31 grudnia 2020 r. w dziesiątym numerze magazynu dyskowego Hot Style.