sobota , 23 listopad 2024

Pancu

Zostałem poproszony przez osobnika o imieniu Rafał o napisanie jakiegoś artykułu na jego temat. W związku z tym, iż obecnie nie jestem w stanie przejrzeć moich materiałów archiwalnych, tak więc odtworzenie niektórych faktów będzie zapewne niedokładne. No ale przejdźmy do konkretów.

Ów człowiek liczy sobie już 16 wiosen i obecnie chodzi do pierwszej klasy szkoły średniej przy ul. Sowińskiego. Poznałem go najprawdopodobniej na wiosnę 2003 roku, kiedy to wraz z innym Rafałem o pseudonimie RaV grałem sobie w kosza na boisku szkolnym. Najczęściej brakowało nam chętnych do gry w mecza i pewnego dnia przypałętał się ni stąd ni zowąd uśmiechnięty od ucha do ucha Pancu. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, ze tak na niego wołają :). Spytaliśmy się go, czy ma ochotę z nami pograć i się zgodził. I tak doszło do pierwszej konfrontacji między mną a nim.

Jako że w kosza grywałem tego czasu dosyć często, to i równie często spotykaliśmy Panca, który idąc ulicą np. z treningu, przeskakiwał przez płot i dołączał do naszej gry. W następnym roku również zdarzało mu się grać z nami, czego efektem było wiele niezapomnianych meczy. Również dzięki Rafałowi poznałem jego znajomych ze Sławociesza, m.in. Tomka, CałegoŁatę (który pierdzi:). Tak więc całą zwartą ekipą spotykaliśmy się na boisku szkolnym, naturalnie najczęściej w wakacje. Do pamięci przeszedł słynny mecz, w którym to graliśmy do 100 (!) punktów bez żadnej przerwy. Bywały też nieprzewidywalne incydenty. Np. Pancu często grając w kosza wykorzystywał różne chwyty niedozwolone, najczęściej wymachiwał niebezpiecznie nogami :). Zapewne przyzwyczajenie z piłki nożnej dawało mu się wtedy mocno we znaki. Rafał również wykonywał niebezpieczne zagrania piłką, po których niejedna osoba obrywała boleśnie. A trzeba przyznać, że Pancu siłę ma :). Sam doświadczyłem mocy Rafała i oberwałem dosyć boleśnie piłką między nogi… Najbardziej zapamiętał bolesne starcie z Rafałem Michał Bator, który oberwał piłką w twarz. Ten nieprzyjemny incydent na szczęście zakończył się bez ofiar. Pancu grał w tylko sobie znanym stylu, przedzierał się przez wszystkich z piłką i… najczęściej nie trafiał spod kosza :). W 2005 roku spotkałem go kilka razy na Świetlicy Środowiskowej, kontynuowaliśmy również tradycję wspólnego grania, już wtedy razem z Wojtkiem w ekipie. Zdarzyło mi się również wziąć udział dwukrotnie we wspólnej grze w piłkę nożną u Piotrka, gdzie Pancu podczas gry na karne pomógł mi nie zająć ostatniego miejsca :). Od 24.07.2005 rozmawiamy sobie sporadycznie na GG. W późniejszym okresie czasu nastąpiło zerwanie naszego kontaktu z mojej strony. Spowodowane to było wieloma osobistymi przyczynami. Jednakże kontakt udało nam się odzyskać dzięki Rafałowi, którego teraz niestety widuję bardzo rzadko. Spowodowane jest to tym, iż Rafał czynnie gra w Vielgowii i uczęszcza często na treningi, nie mając już czasu na grę w kosza. A szkoda. Przez te 3.5 roku naszej dziwnej znajomości poznałem go z dobrej strony i uważam go za bardzo fajnego kumpla, z którym zawsze można pofazować. Może czasami brakuje nam tematów do rozmów na gg, ale ogólnie jest w porządku! I takim pozostań 🙂 Z serdecznymi pozdrowieniami od V-12!

Jest to ekskluzywny tekst, jaki spontanicznie napisałem 4 października 2006 r. dla Rafała o pseudonimie Pancu. Oczywiście treść z biegiem czasu się zdezaktualizowała, dlatego całość należy traktować jako ciekawostkę.