czwartek , 18 kwiecień 2024

Ostatnie pożegnanie

Był sobie ciepły, czerwcowy poranek. Pierwsze promienie słońca ogarniały wierzchołki drzew, dając znak nadejścia kolejnego dnia. Ptaki oznajmiały swoje przebudzenie swoistym śpiewem, pierwsi ludzie podążający do pracy lub szkoły, pojawili się na ulicach. On tam się nie pojawił. Wybrał inną drogę. Gałąź przydomowego drzewa. Wisiał tam nie wiadomo jak długo, czy całą noc, czy zaledwie kilka godzin. Swoją przechadzkę po planecie Ziemia skończył bardzo młodo – za kilka miesięcy skończyłby 18 lat. Znałem go z widzenia, mieszkał zaledwie kilka domów ode mnie. Nigdy nie zamieniliśmy żadnego słowa, nie byliśmy kolegami, wiedzieliśmy po prostu tylko kto jest kto, nic więcej. Nigdy więcej już go nie zobaczę. Wybrał śmierć, uciekł nie wiadomo do końca przed czym. Narkotyki zniszczyły jego wnętrze. Do tego stopnia, że odważył się to zrobić. Jednak tak na prawdę nikt nie zna prawdziwej przyczyny jego samobójstwa. Kłopoty rodzinne, szkolne, niespełniona miłość, długi u dealerów? Może jedno z tych, może większość na raz nagle go przerosła i nie potrafił sobie z tym poradzić? Nie jest to pierwsza i nie ostatnia ofiara śmiercionośnych narkotyków. Banda miejscowych ćpunów, najczęściej moich rówieśników i młodszych wiekiem, straciła jedną osobę do „fazowania”.

Kolejny 17-latek zostaje zgarnięty przez policję. Ma łeb tak zryty przez ćpanie, że to nawet odbiło się na sposobie jego mówienia. Jego ojciec chciałby go leczyć, jednak jego marnotrawny syn nigdy nie zgodzi się na podpisanie czegokolwiek. Tylko dobrowolnie leczą. Skończy za kilka-kilkanaście lat na pobliskim szpitalu. W szkole jeden gościu opowiadał nam o narkotykach. Sam miał obfitą w nie przeszłość, jednak zdecydował się z tym skończyć. Wskazał palcem na usytuowany równolegle Cmentarz Centralny stwierdzając, że ma tam ponad 80’ciu kolegów. Ciekawe, czy kogoś to ruszyło. Dopiero w obliczu zagrożenia człowiek zaczyna myśleć, żałując jednocześnie swoich czynów. Inny człowiek opowiadający nam o narkotykach zaprezentował nam kilka wydarzeń ze swojej pracy w hospicjum. Kiedy na jego rękach umierała kolejna ofiara (na dodatek dziewczyna) narkotyków, zdecydował się opuścić tamtą placówkę. A wszystko zaczęło się tak niewinnie. Młoda, 15-letnia dziewczyna poznaje starszego chłopaka. Zaczynają ze sobą chodzić. Pewnego razu ona odkrywa, że jej chłopak zażywa narkotyki. Co w takiej sytuacji robi ćpun? Zaczyna oczywiście kłamać. Pierwsze kłamstwo to „To był ostatni raz, więcej się to nie powtórzy”. Dziewczyna wierzy mu, po kolejnym spotkaniu zapomina czegoś wziąć z jego domu i wraca się. Widzi go znowu ćpającego. Drugie kłamstwo ćpuna: „Proszę, zrozum mnie, wcale nie jest tak, jak myślisz. Ci, co tego nie spróbowali, nie rozumieją tego”. Zaraz po tym następuje najgorsze ze wszystkiego – wciągnięcie niewinnej ofiary w sidła narkomanii. Nieświadoma tego, co robi zgodziła się. Z czasem wszystko przeistoczyło się w koszmar. Ćpali oboje. Zaczęło brakować pieniędzy na dragi, sprzedali wszystko, co mieli w mieszkaniach i zamieszkali na działkach. Potem ona się puszczała, żeby tylko mieć pieniądze. Raz nawet obrobił ją cały autokar obcokrajowców za jakieś nędzne grosze. Ją to wcale nie ruszało, tak ją dragi zniszczyły, że nie zachowała w sobie ani odrobiny człowieczeństwa. W końcu „zakochana para” zaczęła produkować tzw. „kompot”. Kiedy służby medyczne dotarły do obojga, dziewczyna była tak zniszczona, że jej organizm nie chciał przyjmować niczego, oprócz narkotyków. I umarła na rękach naszego klasowego gościa. Ów pan nie krył zdenerwowania, ukazywał również bezradność, że nie potrafił jej uratować. A ona po prostu zapłaciła wysoką cenę za swoją pustotę. Kolejny przypadek to osoba pewnego studenta, który to był bardzo dobry w nauce. Jednak nie na tyle, by sobie nie pomagać od czasu do czasu amfetaminą. Ten proceder trwał do czasu, kiedy zaczął mieć dziury w pamięci. Trafił na odwyk, po terapii potrafił tylko chodzić w poszukiwaniu patyka. Potem chodził po ulicy niczym zabłąkany wojownik, lub dusza błądząca po cmentarzu. Nie pożegnał się ze swoim życiem, pożegnał się z ludzkim istnieniem. Kolejna ofiara swojej pustoty skończyła jeszcze gorzej. Pewna dziewczyna zorganizowała na działkach imprezę. Zaprosiła swoich znajomych, którzy zaopatrzeni u dealera w marihuanę, raczyli stawić się w oznaczonym miejscu. Kiedy impreza była w toku, a towar się skończył, postanowiono załatwić nowy. W konsekwencji czego zdecydowali się zrobić coś mocniejszego i stworzyli mieszankę wybuchową, znaną w kręgach narkomanów jako „skun”. Skręcili go w formie dużego cygara, jednak całego nie wypalili. Po skończonej imprezie owa dziewczyna, czekając na rodziców, postanowiła sobie zapalić to, co zostało. Zamroczyło ją, nagle spojrzała na swoją rękę, która pokryła się plagą mrówek. Zaczęła szarpać, gryźć w celu zlikwidowania plagi, w rzeczywistości pokaleczyła sobie całą rękę. Trafiła na odwyk, niestety zmiany, jakie nastąpiły w niej po zapaleniu odrobiny „skuna”, pozostały nieodwracalnymi! Nauczono ją spać z otwartymi oczami, albowiem przy każdym ich zamknięciu widziała pełno mrówek. Odrobina ludzkiej głupoty zniszczyła kolejne istnienie na tej planecie.

Kolejny wstrząsający fakt z życia młodego człowieka. Kilkunastoletni dzieciak zafascynowany narkotykami przechowywał swoją dawkę kwasu za książkami. Jego młodszy brat szperając tu i ówdzie nieoczekiwanie znalazł to i spożył tracąc przytomność. Nie pamiętam już, czy młodszy brat zmarł, jednak sprawa szybko wyszła na jaw. Gość poszedł siedzieć, nie mając jeszcze na karku osiemnastu lat. Trafił do zbiorowej celi, gdzie współwięźniowie szybko dowiedzieli się, za co ten gościu tutaj trafił. Stał się szybko cwelem całej celi. Wszyscy go tam równo rżnęli w dupę, wylizywał kibel itp… Opowiadający nam o tym gość orzekł, iż w momencie, gdy wyciągał delikwenta z tamtego piekła, z chłopaka już prawie nic nie zostało. Niewinna zabawa narkotykami zniszczyła kolejne dwa istnienia.

Przykładów można by było mnożyć wiele. Oficjalnie nie mówi się o tym, wg mnie błędnie, gdyż najskuteczniejszym środkiem, który uświadomiłby małe dzieciaki latające po podwórkach, byłoby przytoczenie prawdziwych przypadków, chociażby takich, jakie wymieniłem przed chwilą. W rzeczywistości rodzice nie robią nic w tym celu, żeby uchronić swoje pociechy przed zgubnymi narkotykami. Ba, nawet pewien ich procent samemu miało z tym do czynienia! 9-ciolatki wypalenie skręta uważają za szpan. Sam znam jednego, który szpanował po tym, jak starsi koledzy skręcili mu skręta z… liści. Z tygodnia na tydzień przybywa coraz więcej amatorów marihuany, pozornie nieszkodliwego narkotyku. Puste przekonanie, że palenie raz na jakiś czas nie powoduje żadnych zmian w organizmie, próba odnalezienia słodkiego sposobu na zmartwienie oraz dobrą zabawę, to wszystko jest wystarczającym argumentem, aby sięgnąć po to pierwszy raz. Płeć piękna dąży we wszystkim do równouprawnienia i nie pozostaje w tyle za swoimi mężczyznami. Tym bardziej boli wieść o 15-letniej dziewczynie palącej jazz. Mnie to śmieszy. Jak takie coś może być powodem do dumy? Osoby myślące w ten sposób, że tylko słabi nie palą, są po prostu nic nie warci. Chcesz być kimś, ale dla siebie oraz tych, którzy są na prawdę warci? Olej ludzi, którzy pragną wciągnąć Cię w to gówno. Przynajmniej pożyjesz sobie kilkadziesiąt lat dłużej.

Zastanawia mnie pustota ludzi mówiąca „Przecież i tak kiedyś umrę, to jest mi wszystko jedno. Za chwilę może mnie samochód przejechać i już mnie nie będzie. To po co mam w ten sposób dbać o siebie?”. Nikt nie zna dnia i godziny, w której zejdzie z tego świata (poza wyjątkiem samobójców, ale to już tak na marginesie), albowiem nasze życie jest jednym wielkim ryzykiem. Jednak dlaczego mamy niszczyć swoje własne jedyne życie, którego nikt nam drugi raz nie da? Ludzie tacy kopią sobie grób za życia. I to prawie zawsze świadomie. Trochę przyjemności za młodych lat, by wkrótce zamknąć swoje oczy w czeluściach trumny. Rozwijająca się od kilku lat moda na narkotyki spowoduje za kilkadziesiąt lat spadek populacji człowieka. Ten proceder jest już obecnie zainicjowany. Zmniejsza się przyrost społeczeństwa, jak i liczba małżeństw. Może dojść do tego, że za kilkaset lat gatunek ludzki będzie zagrożony! Czy wtedy będzie stać kogoś na myślenie? Raczej będzie już za późno. Kiedyś pewnie znowu obudzę się rano i dowiem się o kolejnym wisielcu. Nie będzie mi go żal. Będzie mi tylko żal głupich rodziców, którzy za swoje wychowawcze błędy muszą płacić tak wysoką cenę. Czekam na kolejne ofiary, może kolejną będzie ktoś z mojej byłej klasy, czy to z podstawowej, czy z technikum? Nie zapłaczę za nim. Nawet gdyby to był mój najlepszy kolega. Nie jestem sadystą, ani człowiekiem nieczułym. Nigdy nie będzie mi żal kogoś, kto zabił sam siebie. Jedynie pozostaną po takiej osobie wspomnienia…

Nie straciłem jeszcze w taki sposób żadnej osoby. Inne używki, czyli alkohol i papierosy oraz ciągły stres zabrały mi ciocię 2 lata temu. Nic nie mogłem zrobić. Mówiłem jej, żeby nie paliła. Nikogo to nie obchodzi. Z dnia na dzień przybywa coraz więcej ofiar przeznaczenia. Na pewno przeznaczenia? Nie, czystej głupoty. Nikt nie jest przeznaczony na śmierć.

Zastanów się, zanim sięgniesz po narkotyk. Być może za jakiś czas nie będziesz w stanie tego przeczytać.

Murdock/Tropyx/Draco/Nostalgia/Cascade on 31.07.02

Doczekałem się. Niebawem po napisaniu tego artykułu swoje życie zakończyła w taki sam sposób kolejna ofiara fascynacji narkotykami. Tym razem to był mój rówieśnik. Zaraz po nim życie odebrał sobie jakiś 30-latek, zapewne tracąc sens życia po utraceniu czegoś cennego. Nasze osiedle powoli zaczęto nazywać miastem wisielców. Zanim podejmiesz taką decyzję, miej na uwadze, że z tego już nie ma powrotu…

Murdock on 09.09.2002.

Inspiracją do napisania artykułu było samobójstwo pewnego chłopaka, mieszkającego niedaleko mojego domu. Powodem takiego desperackiego kroku z jego strony były prawdopodobnie problemy z narkotykami. Dalszą część artykułu wzbogaciłem tragicznymi opowieściami o skutkach zażywania dragów, które usłyszałem na spotkaniu w szkole średniej z pewnym człowiekiem, pracującym przez wiele lat z osobami uzależnionymi. Całość odzwierciedla moją negatywną postawę do zażywania narkotyków, ponieważ od zawsze byłem ich przeciwnikiem.

Artykuł uzupełniłem o dodatkową wzmiankę 9 września 2002 r. (pierwotna wersja powstała 31 lipca) i ukazał się on 13 marca 2003 r. w magazynie dyskowym Inverse #11/Oxygen64 w dziale Inne. Oryginalną treść poddałem drobnej korekcie interpunkcyjnej.