Wiele artykułów o podobnej treści było zamieszczanych w przeciągu kilku lat na łamach różnych magazynów dyskowych. Ja postanowiłem napisać swoje zdanie na ten temat, ale w trochę inny sposób, aniżeli dokonywano tego do tej pory.
Dłuższa egzystencja na polskiej scenie oraz ostatni rok wypełniony wieloma bolesnymi cierpieniami pozwala mi teraz na wszystko patrzeć racjonalnie i realistycznie. Zbieram teraz opinie o polskiej scenie, które zostaną zamieszczone w australijskim magu The Beergarden. Zadziwia mnie różnorodność opinii naszych scenowców. Oczywiście nie zamierzam ich tutaj komentować, jedynie naświetlić problem, który teraz gnębi naszą scenę. Powstał dziwny zastój – jakoś w momencie kiedy ja pojawiłem się na scenie. Był to ostatni okres w miarę aktywnej pracy scenowiczów. Obecnie widzimy zastój nie wiadomo do końca czym podyktowany. Ludzie teraz różnorodnie wypowiadają się na temat naszej sceny i te opinie naprawdę są zaskakujące. Jedno co je łączy to fakt, iż wszystkie zawierają prawdę! Albowiem sytuacja na naszej scenie nie pozwala jednoznacznie określić jej obecnego stanu. Może jest to cisza przed burzą albo początek końca? Nikt tego naprawdę nie potrafi określić. Scena zawsze była, jest i będzie czymś niezapomnianym. Tutaj ludzie robią coś dla zabawy, nie dla pieniędzy czy sławy. Jednak ja odebrałem wrażenie, że w Polsce ludzie jakoś nie chcą albo nie potrafią bawić się tym czasem spędzanym z komodą. Zamiast sobie uświadomić fakt, iż czas gra na naszą niekorzyść i warto wykorzystać młodość, nie tylko do zabawy z komodą, ale i innymi ciekawymi rzeczami. Potem będzie już za późno – oprócz wspomnień pozostanie żal – dlaczego wtedy tak rzadko włączałem komodę… Na ziemi jesteśmy przelotem i powinniśmy ten czas jak najlepiej wykorzystać. Dla mnie C64 jest podstawowym argumentem do istnienia na tej planecie, albowiem niczego, jak na razie, lepszego nie spotkałem. Nie obchodzą mnie wasze krytykujące, czy ośmieszające opinie na moje ostatnie zdanie. Nauczcie się bawić czasem, bo walczyć z nim nie ma warto. Dlatego czas spędzany z komodą powinien być zabawą.
A u nas w Polsce jakoś jest inaczej. Oczywiście nie mówię tu o wszystkich, ale tzw. pseudoelita, która wydaje coś od święta, robi to chyba tylko po to, ażeby pokazać, że istnieje i żeby podłapać dobrą opinię. Wielu polskich scenowiczów zamknęło się w tej polskiej scenie i wstydzi się nawet zajrzeć na IRC-owy kanał #c-64, ale to jest chyba najmniejszy problem. Ostatnio, kiedy dostałem do rąk nowy magazyn Attitude #2 i przeczytałem tekst scrolla w intrze, rozśmieszył mnie ostatni tekst: „Trzymajcie scenę przy życiu! My to robimy”. Albo przez grupę przemawia pruderyjność, albo zaślepienie, albowiem jeżeli w taki sposób można podtrzymywać scenę, wydając jeden lub dwa warezy na rok (w tym magazyn dyskowy składać w cały rok), to nie ma tu mowy o jakimkolwiek podtrzymywaniu sceny przy życiu. Najgorsze jest to, że każdy czeka na innego, zamiast samemu się wziąć do roboty – i w momencie, kiedy Jackobe oświadczył mi, iż wydać chce Inverse’a #9, to tę wiadomość przyjąłem jako miłe zaskoczenie. Jackobe, co jest jak najbardziej zrozumiałe, ma dość tego, że nikt nic nie robi i zamierza wreszcie samemu pokazać, że warto coś robić, a nie czekać na innych. Popieram to. Gdyby każdy pomyślał podobnie, jak Jackobe czy ja, to scena tętniłaby życiem nadal…. A ten zastój to przede wszystkim przez wpływ postępu technicznego (zgubnego) gdzie rządzą pecety i ogłupiająca telewizja… A Komoda przynosi tyle radości i tylko ona była ze mną, kiedy przez pół roku chorowałem na depresję… No i cóż mogę więcej dodać… Mogę mieć tylko nadzieję, że zmieni się coś w myśleniu scenowiczów, bo leniem to chyba jest każdy, ale chyba nie aż takim, ażeby odmówić sobie przyjemności i satysfakcji z dobrze wykonanej roboty? Pozdrawiam was serdecznie.
Paweł Ruczko
H.M.Murdock/Tropyx/Draco/Tide/Nostalgia
Na wieść o reaktywacji magazynu Inverse postanowiłem kontynuować moją współpracę z tym magiem. W tamtym czasie napisałem tylko 4 artykuły, które powstały głównie pod wpływem osobistych przeżyć. Poniższa publikacja po raz kolejny porusza problematykę polskiej sceny C64. Warto jeszcze dodać fakt, iż reaktywacja Inverse’a nastąpiła dzięki namowom Bzyka do publikowania na jego stronie emu64.pl wersji on-line całego maga.
Artykuł napisałem w drugiej połowie 2001 r. przy użyciu Commodore 64 i edytora tekstowego do magazynu dyskowego Inverse. Ukazał się on 31 października 2001 r. w magazynie Inverse #9/Oxygen64 w dziale Scena, a także w listopadzie 2001 r. w wersji online na nieistniejącym już portalu emu64.pl. Oryginalną treść poddałem niewielkiej korekcie, mając na uwadze przede wszystkim poprawną interpunkcję.