piątek , 26 kwiecień 2024

North Party 8 – 1-3.08.2003 r. w Warszawie [raport]

Będąc jak na razie na zaledwie trzech multiplatormowych partiesach, tym razem miałem okazję zahaczyć o typowe party przeznaczone tylko dla Commodorowców. I z pewnością się nie zawiodłem. Oczywiście, jak to zwykle bywa, nie wszystko było idealnie zorganizowane, jednak nie ma co narzekać zwłaszcza wtedy, kiedy taka impreza odbywa się w Polsce zaledwie raz do roku.

Party odbyło się w dniach 1.-3. 08.2003 r. w Warszawiedomu studenckim Alfa (bodajże :), a w zasadzie w jego małej sali dyskotekowej na pierwszym piętrze. Owa sala nie wyglądała na zbyt wielką, posiadała osobny barek, który był otwierany od 18’tej do 3 rano. Równolegle z główną salą znajdowało się mniejsze pomieszczenie z dartsem, piłkarzykami i oddzielnymi, odseparowanymi miejscami ze stolikami. Z boku tej sali znajdowało się jeszcze jedno pomieszczenie, w którym można było znaleźć wiele ciekawych rzeczy, m.in. lodówkę i pianino! Ogólny wygląd całego party place oceniłbym w skali 1-10 na 5. Najgorsze na party place było nagłośnienie, przy którym zaki z komody brzmiały, jakby były puszczane przez maxymalny filtr.

Partyzanci mieli do dyspozycji składane czarne krzesła, z których 4 nie wytrzymały ich użytkowania, za co musieli zapłacić organizatorzy. Big screen przywieziono dopiero po kilku godzinach od rozpoczęcia party, projektor wyświetlał demosy z komody w średniej jakości. Brakowało klimatyzacji, na co narzekało wiele osób. Na party zjawiło się około 50 osób. Większością była znana, duża część polskiej sceny C64. Na party dojechało pięć komodorków, nie licząc tych dwóch organizatorów. Na party był również pecet, który najbardziej przydał się tylko przy organizowaniu crazy compo.

Podróż na party place rozpocząłem już w czwartek. Zanim to nastąpiło, przyjechał do mnie Data. O 23:27 mieliśmy pociąg do Warszawy ze stacji Szczecin Dąbie, którym to podążali już Kyno & Blemish. Ofkoz dosiedliśmy się do nich (bo tak było zaplanowane) i większość drogi spędziliśmy na rozmawianiu na wszelakie tematy. Zmęczenie też dawało o sobie i co chwilę któryś z nas wyłączał się na pewien czas z rozmowy :). Ja w sumie spałem podczas tej podróży niewiele, co skutecznie odbiło się na mojej kondycji podczas pierwszego dnia party.

North Party 8 - Photo (C) Kyno & BlemishDo Warszawy dotarliśmy krótko po 6:00 rano, gdzie czekała już na nas Cobra. Po chwili poznaliśmy plan działania na najbliższe kilka godzin. Party miało rozpocząć się o 12’tej, więc mieliśmy do wykorzystania kilka godzin, w których to Cobra zorganizowała Fraktal Meaeting #2. Udaliśmy się więc do MacDonalda i z powodu wczesnej pory zmuszeni byliśmy posiedzieć chwilę na zewnątrz. Wtedy to Cobra rozdała identyfikatory i przeprowadziła pierwsze crazy compo, które polegało na tym, iż każdy z nas musiał narysować grafikę na malutkiej karteczce papieru formatu około 2×2 cm :). Ja, jako że do tego celu postanowiłem wykorzystać pióro atramentowe, otrzymałem dodatkowe utrudnienie w postaci skrócenia mojej karteczki :). Przerysowywałem logo Kinga Diamonda z bluzy i w sumie robiłem to najdłużej. Wygrał Kyno z grafą Barta Simpsona, ja zająłem trzecie miejsce :). Głosowaliśmy na specjalnie do tego celu narysowanych votkach :).

Drugie crazy compo przeprowadzone zostało już wewnątrz Makdonalda. Najpierw Cobra zaproponowała bieganie compo, gdzie ja, BlemishData musieliśmy zrobić rundkę po Makdonaldzie :). Wygrał Blemish, który miał najkrótszą drogę do przebycia, będąc najbliżej wewnętrznej, a jako nagrodę dostał jeden kupon rabatowy na hamburgera :). Kolejne compo polegało na układaniu piramidy z zapałek, które wygrał Kyno, otrzymując jako nagrodę pudełko zapałek oraz gorzką czekoladę :). Później nastąpiło demo compo, gdzie jaData, jako koderzy (??!?!!?) musieliśmy pokazać demo. W takich przypadkach wszystko wymyśla się w realtime, więc naturalnie improwizowałem, pokazując m.in. fraktala itp. Jak się potem okazało, wygrałem to compo :).

Było też game compo, gdzie musieliśmy pokazywać bohaterów z gier z komody. Więc ja musiałem pokazać najpierw International Karate. Data w żartach stwierdził, że pewnie on będzie musiał pokazywać Arkanoida :). Do drugiej rundy przeszedłem z Datą i tym razem pokazywałem Pacmana. W finale, już sam, musiałem pokazać postać z gry i osoba, która by odgadła kogo prezentuję, również otrzymałaby nagrodę. Tak więc intensywnie myślałem, jaką postać przedstawić, mając w głowie kilkanaście możliwości. Wahając się między Deltą, Out Of This Run, zdecydowałem się pokazać RoboCopaBlemish zgadł za drugim razem.

Po ostatnim compo Cobra ogłosiła, iż następne compo odbędzie się później i będzie to music compo. Dołączył w tym czasie do nas MacArthur uzbrojony w aparat i 4 (!) klisze. Poszliśmy do pobliskiego parku z fontannami i tam odbyło się music compo, gdzie nasza czwórka musiała zagrać jakąś muzyczkę. Jako, że w większości kompotów startowałem jako pierwszy, tym razem również wyszedłem na plac boju i nuciłem zaka wymyślanego w realtime, używając od czasu do czasu rąk do wybijania rytmu. Zak był długi, nawet w pewnym momencie straciłem głos :).

Jako drugi na placu boju stanął Data, który zanucił jakiegoś alternatywnego zaka :). Kompletnie nie wyszła kompozycja Blemisha, który po prostu zrezygnował z prezentacji, nie potrafiąc zanucić czegokolwiek sensownego. Kyno, jak potem sam przyznał, zanucił zaka z poprzedniego Northa. Compo wygrałem ja, otrzymując jako nagrodę… ORGANKI! Próbowałem coś zagrać na nich, ale po krótkich oględzinach stwierdziłem, iż za mało dźwięków można z nich wydobyć. Jednak Fractal Meaeting bardzo mi się podobał. Cobra miała niesamowite pomysły. W sumie dzięki tym compotom zdobyłem 3 czyste dyski, podkładkę pod mysz, pudełko zapałek oraz harmonijkę :).

Następnie udaliśmy się z powrotem na dworzec centralny w poszukiwaniu Gały’ego, gdzie w drodze MacArthur upamiętnił efektowny skok Daty do fontanny :). Nagrodą za to szybkie compo był jakiś zagraniczny banknot :). Na dworcu okazało się, iż Gały nie przyjechał, dlatego też udaliśmy się na party place. Upał zrobił się niemiłosierny. Jeszcze na dodatek przez większą część drogi taszczyłem monitor :). Kiedy przybyliśmy na party place okazało się, że nikogo jeszcze nie było. Zmuszeni byliśmy czekać na schodach wewnątrz budynku, ja w międzyczasie zasypiałem siedząc na owych schodach i nawet widok krążących studentek nie odpędzał ze mnie zmęczenia…

Wreszcie doczekaliśmy się. Po 12’tej godzinie zjawił się Elban, który po zorientowaniu się, jaka jest sytuacja, poprosił (?) nas o wniesienie hardware’u do budynku (tak, jakbyśmy nie mieli swojego :). Na zewnątrz czekał Fenek z całą artylerią sprzętu. Elban załatwił dostęp do prawdziwego party place, czyli sali dyskotekowej i tam się wbiliśmy i po pewnym czasie rozpoczęliśmy rozkładanie sprzętu. Wpisałem się jako pierwszy na liście (wszędzie na pierwszym?) i zabuliłem 40 zeta (hmmm…). Umyślnie również zapoczątkowałem pisanie [C64] obok xywki, co zostało powielone, przez niemalże wszystkich wpisujących się na liście! Ciekawe, który z partyzantów skłamał, wpisując C64 obok xywki :))). Ludziki z komodą mieli okazję wejść za zaledwie 20 zeta (żałujcie Ci, co wam się nie chciało komody zabierać ze sobą).

Na party place jako pierwszy (poza nami) pojawił się Reiter z monitorem w postaci telewizora. Zresztą Cobra, Reiter oraz Kyno & Blemish dostarczyli po odpowiedniej części sprzętu, przez co potem wynikło małe nieporozumienie (kto płaci 20 zeta). Siedziałem zmęczony i zasypiający na ławce, kiedy to Kyno, Blemish, CobraReiter podłączyli dwie komody obok siebie. Zjawił się niebawem V0yager, z którym to ofkoz zacząłem rozmawiać. Do rozmowy przyłączył się Navigator, który po raz pierwszy zjawił się na takiej imprezie, nie mając ogólnej styczności ze sceną, interesując się bardziej hardware’m. Rozmowa była interesująca, gdyż traktowała właśnie głównie o sprzęcie. Zauważyłem, że po party place kręci się jakiś człowiek. Kiedy wreszcie przyszedł do naszego grona i przedstawił się, natychmiast się ucieszyłem, gdyż był to ARISTO! z którym to miałem swego czasu ctx-a. Jak się potem okazało, Aristo ma popsutą komodę, ale obiecałem mu w tym zakresie pomoc.

Potem wybrałem się z Datą po małe zakupy. Po powrocie działy się różne rzeczy, albo poznawałem nowych ludzi, albo rozmawiałem już ze znajomymi. Pod wieczór, kiedy to już funkcjonował bigscreen, Elban zaczął spreadować pierwszy issue nowego paper maga Jad Kiełbasiany. Każdy, kto chciał otrzymać tego maga, musiał zjeść kawałek kiełbasy. Mag był spox, bardziej fejkowy, niż typowo scenowy magazyn, ale zawierał w sumie tylko to, co przeciętnemu magowi brakuje (lub brakowało) – humoru. Wciąż poznawałem ludzi, których znałem, albo tylko ze swapu, albo po prostu z produkcji, IRC-a itp. np. VolcanoBedricha. Nie miałem nawet powodów narzekać na nudę. Na party zjawił się m.in. słynny Bzyk, który wg mojego odbioru zmienił się. Ograniczał się tylko do fotografowania ludzi aparatem cyfrowym i do rozmów w swoim eliciarskim kręgu. Wyglądał jak wysłannik całego fanclubu Emu69, którzy byli rządni nowego raportu (jak wiadomo Bzyk stracił dużo przez to, że raport z Symphony nie pojawił się na jego stronie). Będąc rok wcześniej Bzyk wydawał mi się inną osobą, bardziej dostępną. A teraz był dla mnie całkiem inną osobą, niż wówczas. Być może przeczuwał, jak zakończą się compoty?

A party toczyło się dalej. Longhair przyprowadził ze sobą dwójkę swoich małych dzieci, które to mu rozwaliły komodę w chacie. Dlatego używa teraz laptopa :). A ja w międzyczasie próbowałem z Datą kończyć nasze trackmo, w którym brakowało zaledwie greetings parta oraz end parta. Później odbyły się crazy compoty. Elban rozdał votki. Pierwsze crazy compo polegało na tym, iż Prezes puszczał 20 zaków, a na votce trzeba było po prostu wpisywać poprawnie ich autorów. Już przy pierwszym zaku wynikło małe zamieszanie, gdyż ja, stojąc tuż przy big screenie, zauważyłem, że zak nie gra jednego kanału. Powiedziałem to Prezesowi, a Elban to wykrzyczał i zak na dodatek był puszczony jeszcze raz :). Elban część numeracji zaków krzyczał, widocznie potem się zmęczył, albowiem jego funkcję przejęła albo cisza, albo od czasu do czasu Black Light. Ja stałem i próbowałem rozszyfrować autorów zaków, których znałem, a czasami nie znałem… Zaki były w 90% nowsze i jedyną drogą do rozpoznania autora było kojarzenie instrumentów i melodii. Zdumiałem się, kiedy jako trzeciego usłyszałem swojego słabego zaka :). Od razu pokiwałem w stronę Prezesa, który tylko odpowiedział „no co, fajny zak”. Gdzieniegdzie pozostawiałem puste miejsca w pozycjach na votce, czasami po prostu wymyślałem autora. Nagrodą w tym compo był kartridż Power Cartridge, ufundowany przez jednego gościa, który to przywiózł na party trochę unikatowego sprzętu do komody (firmowego ofkoz), m.in. stację 1581, Ram Cart, modem (!), sampler, jakiś Geocart itp.

Druge crazy compo o nazwie „losówka compo” polegało na tym, iż Elban trzymał w ręku cyfrowy aparat fotograficzny podpięty do peceta, obsługiwanego ofkoz przez Prezesa i robił nim zdjęcia partyzantom, którzy specjalnie do tego celu machali głową. Na pierwszy ogień poszedłem znowu ja, gdyż stałem najbliżej Elbana :). Screenshoot mojej twarzy wyszedł zabawnie, jednak kolejne osoby robiące dziwadła ze swojej twarzy rozwalały mnie prawie do łez… Tego nie da się opisać, to trzeba po prostu przeżyć! Nawet sam Elban nie mógł wytrzymać ze śmiechu :). Na tym compo ludzie nawet nie głosowali, nawet ja nie miałem czasu wpisywać wszystkich punktów, gdyż byłem zajęty śmianiem się :). Świetny pomysł na crazy compo! Brawo ElbanPrezes i nie wiem kto tam jeszcze to wymyślił. Takich crazy composów nie ma nigdzie. Crazy skończyły się późno, bo po północy. Potem przez długi czas puszczano różniaste demka z komody. Ja, będąc zmęczony, udałem się ze śpiworem do tej przybudówki, w której jak się później okazało, było pianino. Ofkoz nie spało mi się najlepiej, gdyż było głośno. Gdybym nie był tak zmęczony, na pewno delektowałbym się tym „hałasem”…

Murdock i V0yager

Rano wstałem wcześnie i powoli zacząłem szykować stuff na compo. Potem wróciłem, żeby jeszcze trochę się zdrzemnąć. Niektórzy miejscowi pojechali sobie do domu na wygodne łóżeczko, powoli liczba partyzantów dochodziła do normy, wzrastając nawet w porównaniu do pierwszego dnia. Na party zjawił się m.in. słynny Warlock, z którym to też spędziłem sporo czasu na rozmowie na temat muzyki Hardcore. Drugi dzień party był dla mnie maxymalnie wyczerpujący, gdyż większość czasu spędziłem przy komodzie, próbując złożyć wcześniej zakodzone przeze mnie i Datę greetings part oraz mój endpart. Było na dodatek niesamowicie duszno na party place. Po południu Elban zebrał wiarę i pojechali gdzieś grać w piłkę. Szkoda, że przez to trackmo nie pojechałem, bo przynajmniej bym sobie pobiegał.

Wieczorem poznałem Rabbiego, który to ufundował główną nagrodę w msx compo – 100 Euro (Chyba na głowę upadł – sorry :). Grabba w sumie jako jedyny zaliczył porządnego zgona, leżąc w kącie na parkiecie i chrapiąc niesamowicie, co nawet zostało uwiecznione przez paczkę Kisiela :). Przynajmniej mieliśmy niezły ubaw, zwłaszcza po compotach :). Pogadałem też z Longhair’em, który to w międzyczasie ściągał stuff na party przesłane e-mailami. Zagrałem też w piłkarzyki z Browarem, przegrywając do dwóch :). Całe composy spędziłem przy komodzie próbując kończyć trackmo. Niestety, praca w nieziemskich warunkach bez własnej komody z +60K wyczerpała mnie fizycznie i psychicznie. Nawet support Odyna i smakowite ciasto marchewkowe (!) jego dziewczyny nic nie dało.

Zdaje się, że tuż przed kompotami, robiliśmy zbiorowe fotki wszystkich partyzantów. Bzyk nawet szarpnął się na godzinny autowyzwalacz :). Oj, było wesoło :). Po rozdaniu magicznych votek rozpoczęło się music compo. Zanim Prezes rozpoczął prezentację, Black Light ogłosił info na temat jednej muzyki autorstwa ludzików z Multistyle Labs. Otóż informacja brzmiała następująco: w przypadku wygranej zrzekają się pierwszego miejsca i wygrywa muzyka z drugiego miejsca. HEHE tym się w dzisiejszych czasach uznania nie zdobywa, nikt nawet nie zareagował na tą informację. Zresztą miejsce, jakie zajęła ta muzyka, świadczy równolegle to samo o sensie przekazywania takiej informacji. Zresztą robienie muzyki na pececie w 3 osoby i podsyłanie jej sobie na e-maila nie powinno być w żaden sposób nagradzane na commodorowskich partiesach

Ale wróćmy do msx compo. Jakość prac mnie niestety nie zachwyciła. Część zaków była stworzona w podobnym stylu, wręcz na jedno kopyto. Tylko jednemu zakowi dałem 10 punktów i nawet jeszcze nie wiem któremu :))). 3 zaki się nie uruchomiły. Wstyd, że organizatorzy (tzn. Prezes leń 🙂 nie sprawdzali stuffu, no chyba że to były te zaki, które były ściągane z Internetu tuż przed compotami. Zresztą ciekaw jestem, czy Prezes, puszczając zaki, próbował wszystkich możliwości z ZAP-em modułu włącznie? A w to wątpię, kiedy widziałem, w jaki sposób Prezes męczył się, żeby odpalić Deus Ex Machinę… Ogólnie ja bym nie dał 100 euro za takie compo, brakowało charakterystycznych kompozytorów mających swój wypracowany styl, np. chociażby Wacka… Ofkoz na swojego zaka nie głosowałem, żadnej muzyczce nie przyznałem 0 punktów.

Po msx compo poszły 4kilówki. Najbardziej rozwaliła mnie praca Logana. JEJU!! No comment :). Wystawił 2 4kilówki, z których druga nie mieściła się w zakresie 4K. Znowu niedopatrzenie organizatorów. Powinni sprawdzić stuff przed compo i ewentualnie tą nieszczęsną 4kilówkę przenieść do demo compo… Obie 4K zostały pokazane, ale nawet wstyd było je oglądać :). Co tam efekty, gorzej z textami :). Ale mniejsza z tym. Potem poleciały moduły z reflextrackera. 4 prace, z czego 2 powinny być zdyskwalifikowane. Nie dość, że nie były modułami a digitalizacjami, to na dodatek nie były stworzone na reflextrackerze i były dogrywane. Najlepszym modem był ofkoz moduł Warlocka. Fakt, że praca powstała w 1998 roku, ale muza była spox.

Pomiędzy compotami odbyła się prezentacja nowego programu graficznego na komodę. Jakość grafik (notabene konwersji z PC) robiła maxymalne wrażenie. Niewiele się naoglądałem próbując usunąć buga w trackmie :(. GFX compo oglądałem kątem oka, najbardziej spodobała mi się praca Spidera, ofkoz nie ze względu na wyświetlarkę kodowaną przez Fenka (dobrze że Spider nie wrzucił tam muzy, bo od razu ta praca nadawałaby się na demo compo), jednak na ogólny wygląd dwuekranowej grafiki. Nie było tu też żadnej mowy o względach znajomościowych.

W oczekiwaniu na demo compo ja w pocie czoła fixowałem buga. Była to hardcore’owa robota. Na minutę przed compo biegłem z dyskietką do Prezesa. Prezesowi w tym czasie zrypało się coś przy transmisji w Star Commanderze. Na pierwszy ogień poszło demo Lasseru. W sumie to demo wyszłoby rok temu, gdyby nie lenistwo Viper’a :). W demie brakowało designu, efekty dogrywały się jeden po drugim. Nie obejrzałem nawet całego dema. Byłem za bardzo zmartwiony tym, co za chwilę miało nastąpić. W D.N.A. pojawił się jeden part powtórzony chyba już po raz trzeci w historii Lasserowych demek. End Part był najsłabszą częścią dema wraz z bugiem przy ściszaniu zaka (zak po ściszeniu zaczął grać dalej).

Potem zostało odpalone moje trackmo. Niestety coś się wiechnęło w środku demka w miejscu jak najbardziej niespodziewanym (jak się okazało przy moich domowych oględzinach, jedynie muzyka na czas loadingu o dziwo się wyłączyła, jednakże demo się kaszaniło tam, gdzie miało, czyli na greetings parcie). Prezes zapytał, czy puścić demo jeszcze raz. Ja załamany zacząłem grzebać w moich dyskietkach i po chwili biegłem z wcześniejszą wersją trackma bez end partagreetings parta. Dałem dysk Prezesowi, a ten podał mi do ręki mikrofon, przez który poinformowałem zebraną przed bigscreenem wiarę, co i jak. Prezes też użyczył mi klawiatury do odpalenia trackma. Już samo zainteresowanie wywołał roboczy katalog dysku z takimi napisami, jak chociażby Eden1Eden2 :). Demko poleciało tak, jak je zrobiłem przed party. Dostałem nauczkę – zawsze warez robi się w domu… No niestety nie udało mi się zaprezentować całego demka, muzyka z trackma brzmiała okropnie, kolory gdzieniegdzie się zlewały na bigscreenie, zwłaszcza przy efekcie z wodospadem…

Wróciłem po projekcji zmęczony na swoje miejsce z tyłu przy komodzie. Siedziałem tam dłuższy czas, przy okazji zauważając, że Elban wykonał mi z przyczajki dwie fotki. Przy VHS compo został puszczony jeden filmik pewnego długowłosego „Młodego”, który to na party zjawił się z kamerą. Ze sceną raczej nie miał nic wspólnego z tego, co mi mówił. Drugie VHS compo nie zostało puszczone, gdyż były problemy z magnetowidem. Poza konkursem puszczono 2SIDowy kawałek Daty, oraz nasz fejk z Winampa :). Ludzie już zniecierpliwieni czekaniem na VHS compo zaczęli się rozpraszać.

Tej nocy nawet już nie było sensu zasypiać. Siedziałem sobie niezadowolony z przebiegu zdarzeń niedaleko bigscreenu, gdzie niebawem dosiedli się do mnie Navigator i bodajże Data, który potem zmył się spać. W tle leciało jakieś oldskoolowe demo, które od czasu do czasu przewijałem spacją. Elban próbował z Prezesem liczyć głosy, potem rozdał część votek (odważny!) bodajże Cobrze oraz mnieNavigatorowi. My policzyliśmy głosy z siedmiu votek. O dziwo, w ręcę wpadła mi votka niejakiego Smalltown Girl, którego reklamę można było znaleźć na łamach Jadu Kiełbasianego. Poniżej swojej xywki napisał coś w rodzaju „co za xxx pokreślił moją votkę i tak jest xxx”. Votka była trochę popaprana w tym stylu, że część punktów za poszczególne miejsca była pozamazywana i obok były napisane właściwe cyfry/liczby. Jeżeli rzeczywiście ktoś Małomiasteczkowemu posmarował po votce, to chyba ów Multistyle Labsowiec nie wie, do czego służy vota i w jaki sposób się z nią obchodzić. Bardziej mi się wydaje, że jest to przykrywka do tego, że zmieniał punkty podczas głosowania (kto wie, może tajnymi źródłami dowiedział się np. o autorach zaków?). Wystarczyło się spytać Bzyka, który był jego zak, żeby przyczynić się do zwycięstwa pytanego… No cóż, ale ja nie jestem żadnym propagandzistą, ani nie prowadzę żadnych serwisów typu emu69, by prowadzić tutaj polemikę na takie tematy. Faktem jest to, iż Smalltown Boy takim textem na votce się tylko ośmieszył… Ale to pewnie tylko pecetowcy tak mają :).

Votki sprawnie policzyliśmy używając kalkulatora w komórce (o czwartej nad ranem ciężko jest dodawać kilkanaście liczb w pamięci 🙂 za co podziękował nam Prezes. W międzyczasie leciały sobie jakieś demka na bigscreenie. Po pewnym czasie nastąpiło ogłoszenie wyników. Pewnie zaskoczyło wszystkich zwycięstwo Bzyka w msx compo (ale się wszystkim odgryzł!), szkoda tylko że on sam się gdzieś ulotnił po compotach. Elban ofkoz zapytał się głośno Bzyka, czy nie ma nic przeciwko temu, aby jego nagrodę pozostawić sobie :). W 4K compo wygrało zasłużenie interko z Fairlightu, a nasze słabe zajęło ostatnie miejsce (zresztą wydane po to, żeby było wydane :). W Reflextracker compo nieoczekiwanie wygrał Reiter prezentując zsamplowany stary przebój z początku lat 90. Warlock nie wygrał :(( a ja zająłem ostatnie miejsce głównie dlatego, iż mój moduł nie był puszczony w całości i był grany bardzo cicho. W sumie słychać było najbardziej hardcore’owe bity… W gfx compo to teraz nie pamiętam kto wygrał, ale pamiętam, że Spider zajął drugie miejsce. W Demo compo różnicą 20-kilku punktów wygrał Lasser.

Po ogłoszeniu kompotów polazłem zmęczony na koniec sali. Nagle Elban zawołał mnie oświadczając, iż wygrałem piątkowe crazy compo „jaka to melodia” na zgadywanie autorów zaków 🙂 . Jako nagrodę dostałem wspomniany wyżej kartridż, uścisk ręki Prezesa oraz kilka słów do mikrofonu. Zaraz po chwili przetestowałem kartridż i stwierdziłem, że to jest po prostu słaba wersja Finala II lub Actiona.

Po pewnym czasie znalazłem się w słynnym pomieszczeniu, w którym to Arise i spółka odnaleźli pianino! Młody kamerował wyczyniania na pianinie m.in. Browara. Niektórzy próbowali niekonwencjonalnych sposobów, grając m.in. tyłkiem :). Było wesoło. Najbardziej ucierpiał Data, którego to przypadkowo zahaczyłen nogą. Na moje „sorry Data” ktoś powiedział „ktoś tam leży ???”, więc przystąpili znowu do koncertu :). Biedny Data, już sobie nie pospał, złe miejsce do tego wybrał (Gały noc wcześniej miał farta :). Potem do pianina przysiadłem się ja i grałem sobie różne melodie, dołączył się nawet do mnie Browar i zagierzyliśmy sobie na 4 ręce. Fajnie nam się grało. Ja nauczyłem się grać kilka melodyjek ofkoz ze słuchu np. MacGyvera, Commando, Reyna Ouwehanda z demka Dutch Breeze etc…

Potem wiara się zmyła, a ja czekałem aż Data odzyska zasilacz od stacji. Pomogliśmy posprzątać party place, a potem z Datą udaliśmy się na dworzec, by uzyskać jakieś ludzkie połączenie do domu. Pierwsze podejście było nieudane, gdyż nieoczekiwanie babka chciała za bilety kwotę większą, niż posiadaliśmy. Jak się okazało, miejscówki kosztowały po 9 zeta! Wybraliśmy inne połączenie z przesiadką i przy okazji natknęliśmy się na Gały’ego. Podróż powrotna upływała nam interesująco, bo i było na co popatrzeć :).

North Party 8 – Galeria zdjęć:


Ogólnie party mi się bardzo podobało, pozostał pewien zawód i niedosyt, jednak spędziłem miło czas w towarzystwie Commodorowców. Tak, jak już to wspomniałem, party nie było idealne, jednak w dzisiejszych czasach nie ma co narzekać. Najważniejsze jest to, że przyjechało tyle osób i party miało o wiele lepszy klimat, aniżeli party multiplatformowe.

Pamiątkowy ident z Fraktal Meaeting #2

North Party 8 - 1-3 sierpnia 2003 r. w Warszawie

Pamiątkowy ident z North Party 8

Screenshoot z Newspapera #9 – pierwsza publikacja raportu

Raport po angielsku w magazynie Scene World #10

Pozdrowienia dla wszystkich, których tam spotkałem!

Murdock/Tropyx/Draco

Raport napisałem 10 sierpnia 2003 r. i ukazał się on 21 grudnia 2003 r. w magazynie dyskowym Newspaper #9/Exon w dziale Scena. Anglojęzyczna wersja publikacji ujrzała światło dzienne 14 lutego 2004 r. w Scene World #10/People Of Liberty.

Oryginalną treść poddałem minimalnej korekcie interpunkcyjnej. Dodałem do niej pamiątkowy skan identów, screenshooty z magazynów Newspapera #9Scene World #10 oraz wybrane zdjęcia zdjęcia autorstwa Bzyka, Elbana, Kyno & Blemisha, MacArthura i Shango.

Tutaj przeczytacie także raport z North Party 8 autorstwa Cobry, a tutaj raport napisany przez Reitera.