ANN to polski zespół rockowy z Kościana, występujący w składzie: Anna Spławska (wokal), Paweł Siudej (gitarzysta), Marcin Niklewicz (perkusja) i Kamil Siudej (bas). Ich kariera muzyczna rozwija się w zawrotnym tempie. Niedawno światło dzienne ujrzała ich debiutancka płyta o tytule „Fragmenty”. O tym i o innych ciekawych tematach związanych z zespołem, opowiedzą jego członkowie. Zapraszam do lektury!
V-12: Cześć Wam! Na wstępie chciałbym się dowiedzieć, skąd pomysł na taką, a nie inną nazwę zespołu? Czy wymyślając ją miałaś Aniu świadomość, że publiczności podczas koncertów będzie się ją niezwykle trudno skandować?
Ania: Nazwa powstała od mojego imienia, wyszła bardzo naturalnie. Chciałam, by nawiązywała do mnie. Podsunęła mi ją nasza menedżerka Irena. Spodobała się i tak zostało. Tworząc nazwę nigdy nie myślałam o zabiegach marketingowych i skandowaniu nazwy przez tłum… Choć zdarzają już się koncerty, że zgromadzona publiczność wywołuje nas ponownie i jakoś sobie z tym radzą. 🙂 Zespół nie został stworzony po to, by zaistniał jednosezonowym super utworem, a potem przepadł. Nie podnieca nas pozerstwo, szpan, majestatyczne unoszenie gitar w stronę publiki na pokaz. Owszem, jeśli wynika to ze sposobu bycia danej osoby, to nie mam nic przeciwko, wszystko jednak musi być naturalne. Wiele kapel robi to na siłę, wtedy staje się to wręcz karykaturalne i śmieszne. Nie po to powstała ANN.
V-12: Pedagogika specjalna i subtelna muzyka rockowa. Wydawać by się mogło, że praca w szkole specjalnej wymaga ogromnego nakładu energii, której następnie może zabraknąć na realizację własnego hobby. Patrząc na to, jak szybko rozwija się kariera zespołu ANN, czy mogłabyś Aniu zdradzić, jak ze sobą godzisz karierę zawodową i muzyczną?
Ania: To prawda. Szkoła pochłania większą część mojego życia. Praca z dziećmi i młodzieżą z niepełnosprawnością intelektualną jest naprawdę dużym wyzwaniem, ale jest też pasją i tym, co czuję. Inaczej nie miałoby to sensu. Wszystko, co robię, staram się czytać sercem i dlatego chyba jest mi łatwiej. Nie zmuszam się do niczego. Udało mi się w tym roku uzyskać stopień nauczyciela dyplomowanego, wydać płytę, gram regularne koncerty, robię jeszcze mnóstwo innych rzeczy i udaje się to wszystko jakoś pogodzić. Rodzina, zwierzęta, spokój wewnętrzny i samorealizacja, to recepta na szczęście. Bardzo ważna jest dobra organizacja. Jeśli czegoś się bardzo chce, to nie ma rzeczy niemożliwych. Nauczyłam się stawiać sobie cele i je realizować. Spełniam swoje marzenia, co nie znaczy, że nie ma przeciwności. Są a nawet muszą być, byśmy mogli się podnosić i dostrzegać, co należy poprawić, nad czym popracować.
V-12: Czy śpiewanie to pasja, hobby, a może sposób na dorobienie do pensji nauczycielskiej?
Ania: Śpiewanie i pisanie, to moja pasja od dziecka, to również sposób na życie. Nie nazwałabym tego dorabianiem, ale równorzędną pracą i pasją. Na jedno i drugie poświęcam bardzo dużo czasu, często siedząc po nocach. Marzy mi się możliwość większego wsparcia niepełnosprawnych i potrzebujących poprzez muzykę. Obecnie nie mam takich możliwości finansowych, by działać tak, jakbym sobie tego życzyła, ale wszystko przede mną. 🙂
V-12: Co Cię skłoniło do założenia własnego zespołu?
Ania: Przez wiele lat śpiewałam „u kogoś”. Nigdy nie czułam się do końca spełniona, ponieważ nie miałam wpływu na wiele rzeczy, nie byłam decyzyjna. Zawsze wiedziałam, jaką drogą chcę iść, co chcę śpiewać i o czym pisać. Jestem bardzo zdeterminowana w swoich działaniach, dlatego musiała powstać ANN. Po udziale w telewizyjnej „Bitwie na głosy” dostałam wiatru w żagle, dużo się nauczyłam i kiedy po raz kolejny rozczarowałam się muzycznie, powiedziałam koniec, teraz pracuję na swój rachunek. Największą mobilizacją była dla mnie Irena, to ona mówiła mi, że czas najwyższy, bym wzięła w swoje ręce własny los i zaczęła decydować o kształcie swojej muzycznej kariery zawodowej. I to była najlepsza decyzja!
V-12: Obserwując Twoją aktywność w serwisach społecznościowych jestem przekonany, że to właśnie Ania Spławska jest siłą napędową i zarazem osobą, za którą stoi sukces zespołu. Czy takie zdanie powielają pozostali muzycy ANN?
Ania: Nie wiem, czy jestem siłą napędową, ale jeśli ja tego nie zrobię, to kto? Nie wyobrażam sobie, że ktoś wynajęty robi to za mnie. Nie chcę kłamać, to nie fair. Zawsze staram się odpisywać na wszystkie posty, wiadomości. Jeśli ktoś kieruje pytania do zespołu, to przekazuję je dalej. Panowie zajmują się graniem, komponowaniem. Irena managementem. Każdy ma swoją działkę. Robię to z przyjemnością dla nas. Wszyscy pracujemy na wspólny sukces.
Kamil: Ania jest założycielką zespołu i na pewno wkłada dużo pracy i wysiłku aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Zawsze jest tą siłą napędową. My również robimy wszystko, co w naszej mocy, by zespół brzmiał coraz lepiej. Do tego sukcesu każdy z nas dokłada tę cegiełkę.
Marcin: Jest siłą napędową, w serwisach społecznościowych. To Ona zajmuje się całą otoczką, czuje się i jest za to odpowiedzialna. Ale jeśli chodzi o sukces, to ja osobiście dzielę go na pięciu, łącznie z Panią manager, która też mocno dokłada się do naszego wspólnego sukcesu. Zawsze na sukces składa się cały zespół. Nigdy jedna osoba.
Paweł: Zgadzam się w stu procentach z tym co powiedział Marcin. Na sukces zespołu pracują wszyscy, ale to Ania jest tą osobą, która dodatkowo to wszystko dopieszcza. 🙂
V-12: Jak wygląda Wasza współpraca w zespole? Czy Ania jest niekwestionowaną liderką, czy może jedynie koordynatorką wspólnego projektu?
Ania: Im więcej lat nam przybywa, tym lepiej się rozumiemy. Jesteśmy jak mała rodzina, kłócimy się, godzimy, staramy się mówić przepraszam i dziękuję. 🙂
Kamil: Ania jest bez dwóch zdań liderką zespołu. Szanujemy siebie nawzajem i jakby każdy pomysł, plan jest wspólnie omawiany. Staramy się działać zgodnie.
Marcin: W każdym zespole musi być lider, inaczej byłby totalny bałagan i istna samowolka. Ania trzyma nad tym wszystkim rękę i podejmuje decyzje odnośnie przyszłości zespołu. Cieszę się, że tak jest, przez co panuje w zespole porządek.
Paweł: Tak, Ania jest osobą, która trzyma wszystko w garści, ale i też dba o każdego z nas. Taka osoba, jak lider w zespole, jest naprawdę ważna. Wszystko wtedy ma ręce i nogi.
V-12: Opowiedzcie o tym jak przebiegały prace nad materiałem, który znalazł się na Waszej debiutanckiej płycie pt. „Fragmenty„. Podobno w przeciwieństwie do wielu innych zespołów nagrywaliście album niejako „na raty”?
Ania: Prace ogólnie trwały długo. Nagrywaliśmy w trzech sesjach. Uzależnione było to od naszej pracy i finansów. Stopniowo zdobywałam środki na nagranie. Z perspektywy czasu myślę, że był to bardzo dobry pomysł. Początkowo świadomość przyjazdu do takiego studia, jakim jest Custom34, paraliżuje. 🙂 Myślę, że każdy bił się z różnymi myślami, ja również. Na szczęście czuwał nad nami najlepszy – Piotr Łukaszewski i nie ma chyba co więcej pisać, wyszło mega! Każda kolejna sesja była już zdecydowanie pewniejsza. W drugiej po raz pierwszy nagrywał Kamil. Byłam spokojna o niego. Wiedziałam, że sobie poradzi. Mimo młodego wieku jest bardzo zdolnym i opanowanym muzykiem. Z Marcinem dobrze się rozumieją i tworzą wspaniały sekcyjny duet. Uważam, że cały zespół odrobił bardzo dobrze zadanie domowe i nagraliśmy dobry album. Jestem z nas dumna!
Kamil: Dla mnie pierwsza sesja była bardzo trudna. Byłem jeszcze świeży w zespole i mało doświadczony w nagrywaniu, trudno mi było przyjąć do świadomości, że będę nagrywał płytę w najlepszym studio w Polsce Custom 34. Zespół, jak i Piotr Łukaszewski, dali mi szansę i myślę, że tego nie żałowali. Na drugą sesję przyjechałem bardzo optymistycznie nastawiony.
Marcin: Tak, nagrania odbywały się w trzech sesjach w przeciągu dwóch lat. Na samym początku był zamysł, aby nagrać cokolwiek, chociaż singla. Aby mieć cokolwiek, z czym można uderzać dalej. Wybraliśmy wtedy dwa najbardziej lubiane przez nas utwory, na które stawialiśmy, że też spodobają się potencjalnym słuchaczom. Dla mnie osobiście pierwsza sesja była straszna, a spowodowane to było tym, że nigdy wcześniej nie byłem w aż tak prestiżowym i bardzo dobrze wyposażonym studio, w którym jest praktycznie wszystko z najwyższej półki. Czułem ogromną presję i ciężar zadania, ale podołałem, tak jak i reszta zespołu. 😉
Po wydaniu singla byliśmy głodni wydania płyty. Cały czas o tym marzyliśmy i postawiliśmy w końcu na swoim. Jedyne, czego wtedy byliśmy pewni, to studia, w którym będziemy nagrywać. Na drugiej sesji nagraliśmy cztery utwory, które były częścią naszego repertuaru. Problem polegał wtedy jedynie na tym, które utwory wybrać na drugą sesję. W ostateczności jako czwarty doszedł (wtedy) nowy numer pt: „Nieważne„. Taka sama sytuacja była też przy trzeciej sesji, gdzie też nagrywaliśmy kolejne cztery i ostatnie utwory i w ostatniej chwili przed nagraniami zdecydowaliśmy się nagrać utwór „Najciszej” i była to genialna decyzja.
Paweł: Myślę, że nie tylko my tak nagrywamy, ale faktycznie było to na raty albo „Fragmentami” [śmiech]. 🙂 Mi osobiście bardzo dobrze się pracowało w Custom34 Studio. Był to czas bardzo ciężkiej pracy, ale i też niezapomnianych chwil, które będę pamiętał bardzo długo. Wydaje mi się, że osiągnęliśmy to, co było w planie. Chcieliśmy, żeby ta płyta mimo wszystko brzmiała naturalnie tak, jak gramy na żywo. Nie zawsze zespołom udaje się to uzyskać. Oczywiście taki efekt osiągnęliśmy dzięki Piotrowi Łukaszewskiemu, z którym przed sesją dużo rozmawialiśmy o tym, czego oczekujemy, no i udało się.
V-12: Które z kompozycji są Waszymi ulubionymi, a które najbardziej lubicie grać na koncertach?
Ania: Moje ulubione, hm… 🙂 Kocham tę płytę, naprawdę. Nie mam jej dość, póki co. To banalne, ale uwielbiam każdy utwór, każdą historię.
Kamil: Dla mnie ,,Naj’’ i ,,Wenus’’ to takie utwory z których płynie najwięcej energii. Czuć ją na scenie i wśród publiczności.
Marcin: Moimi faworytami są „Fragmenty„, „Nieważne” i „Najciszej„, a co za tym idzie, to też lubię grać je na koncertach, dokładając do tego „Naj„, „Nie myl mnie z Wenus” i „Azja„.
Paweł: Skoro napisałem te numery to powinienem powiedzieć, że wszystkie [śmiech]. 🙂 No tak nie jest. 🙂 Mam swoje ulubione: „Fragmenty”, „Nieważne”, „Do Końca”, „Naj”, „Ostrożna” i „Najciszej”. Ale mimo wszystko granie wszystkich utworów sprawia mi przyjemność. Mógłbym robić w życiu tylko to.
V-12: Skąd w ogóle pomysł na tak specyficzne brzmienie zespołu ANN?
Ania: Brzmienie nadał ANN Paweł i takie było założenie. Pozostawiłam mu wolną rękę. Wiedziałam, że jest znakomity, jeśli chodzi o delaye i wszelkiego rodzaju rzeczy z tym związane. Myślę, że na następnej płycie jeszcze bardziej będzie to słyszalne i charakterystyczne. Każdy z nas słucha różnych rzeczy, mamy dużo wspólnych, ale też odmiennych inspiracji. Każdy dokłada swoją cegiełkę do ostatecznego obrazu, jednak wszystko wychodzi od gitar. 🙂
Kamil: Jest to brzmienie, które w nas siedzi. Pomysły wychodzą głównie od Pawła. Jego specyficzna gra z delayami wręcz hipnotyzuje.
Marcin: Ponieważ jesteśmy ludźmi specyficznymi, 😛 nie lubimy opierać się na określonych standardach. Uwielbiamy nowinki i nowości i cały czas staramy się odkrywać nowe. Sam uwielbiam nowości i mocno śledzę rynek instrumentalny, poszukując ciągle czegoś nowego, ale i tak cały czas czuję sentyment do swojego instrumentu. Wybór mojego brzmienia nie jest przypadkowy, ale mocno przemyślany. Tak samo, jak reszty zespołu. Oczywiście duże znaczenie co do naszego grania ma muzyka, której słuchamy i z której czerpiemy inspiracje. Lubimy przestrzeń i nie lubimy odgrzewać kotleta, chociaż mamy świadomość, że wszystko zostało już zagrane. 😉 Staramy się tworzyć materiał tak, aby charakteryzował nas, nasze brzmienie i nasz sposób gry, który jest tylko i wyłącznie nasz. 😉
Paweł: Czy jest specyficzne ? Nie wiem… na pewno inne. Nie mi to oceniać. Myślę, że dużo czynników ma wpływ na brzmienie zespołu. Każdy z nas na co dzień słucha innej muzyki, a mimo tego potrafimy stworzyć coś, co jest nasze. Nie kopiujemy od innych, bo to jest bez sensu. Każdy zespół czy muzyk całe życie walczy o to, aby być oryginalnym, nie takim jak wszyscy.
V-12: Jak oceniacie kondycję współczesnej polskiej sceny rockowej? Czy Waszym zdaniem młodym zespołom jest w chwili obecnej bardzo trudno zaistnieć w świadomości przeciętnego odbiorcy?
Ania: Kondycja jest całkiem, całkiem. Istnieje dużo kapel, które grają rocka. Jednak w dużej mierze brak determinacji i poważnego podejścia do tematu eliminuje znaczną część na samym wstępie. Są kapele, które nie mają pomysłu na siebie, są kalką innych, nie mają własnego stylu, drogi i takie giną. Wszystko zależy również od tego, gdzie chcemy się przebijać. 🙂 Czy tworzymy dla kasy, poklasku, sławy i kariery, czy dla wewnętrznej potrzeby samorealizacji i chęci pokazania czegoś wyjątkowego. Na pewno jest bardzo trudno, ale czy właśnie ta droga i dochodzenie do czegoś nie jest piękniejsze? Często początkujący myślą, że wystąpią w jakimś programie i już będą gwiazdami. 🙂 Czas weryfikuje wszystko. Jeśli wierzymy, że to co robimy jest dobre, jesteśmy szczerzy i naturalni w stosunku do słuchacza, to na pewno uda nam się dotrzeć do ludzi. Nigdy nie myślę o tym, żeby ANN była „superstar”, tylko o tym, by był to wiarygodny zespół z klasą i swoją wizją. Nie musi podobać się masie, a jeśli się podoba, to kłaniam się nisko przed każdym słuchaczem. 🙂 Ja po prostu robię swoje…
Kamil: Dla mnie jest to wielki znak zapytania. Dopiero wchodzę w ten świat muzyczny i trudno jest mi się na ten temat wypowiedzieć.
Marcin: Tak, jest bardzo trudno. Typowa polska scena muzyki rockowej jest już dzisiaj sceną bardziej undergroundową. Bardzo dobrze wiemy, co dzisiaj króluje dla większości słuchaczy i jest to przynajmniej dla mnie smutne. Nie chcemy trafiać do ludzi, którzy mają muzykę dawaną przed twarz, bez szukania, wybierając z tego co dostają za nic, żadnym wysiłkiem. Muzyki rockowej, tak jak i każdej innej muzyki ambitnej, wymagającej samodzielnego zainteresowania, trzeba poszukać. Z nieba nie spadnie. A jak już spada, to nie jest to coś specjalnego. Jestem pod tym względem bardzo wrażliwy, bo jak dla mnie nieumiejętność szukania tego, co się lubi lub może się spodobać, jest typowym brakiem własnego gustu. I nie chodzi tu tylko o muzykę. Dlatego cieszę się, że naszej muzyki trzeba poszukać i że jest warta poszukania.
Paweł: Tak, na pewno jest bardzo trudno zaistnieć, ponieważ jak widać muzyka rockowa w Polsce powoli umiera… Nie ma w tym kraju tradycji. A z drugiej strony, ktoś kiedyś śpiewał „Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść…”. No właśnie może w końcu czas zwolnic miejsce młodym talentom…
V-12: Świetnie to ujęliście. Chciałbym dowiedzieć się również coś o Waszej przeszłości. Zanim powstał zespół ANN, każdy z Was miał już za sobą mniejsze lub większe doświadczenie artystyczne. Przykładowo Ania już w 1996 r. wyśpiewała sobie wyróżnienie za wyjątkowe wykonanie utworu Czesława Niemena, a następnie (o czym już wspomniała w tym wywiadzie) była m.in. uczestniczką trzeciej edycji telewizyjnego programu „Bitwa na głosy”. Paweł i Marcin współtworzyli Kipersów. Możecie coś więcej wspomnieć o wcześniejszym doświadczeniu muzycznym i na ile ono przełożyło się na twórczość wykonywaną w ramach zespołu ANN?
Ania: W wieku 5 lat z gorączką poszłam na pierwszą lekcję pianina, potem było ognisko muzyczne i szkoła muzyczna; przyjaciel Dawid Szmatuła, z którym robiliśmy niezły hałas. 🙂 Dziś jeden z najlepszych klawiszowców w naszym kraju.
Jak dostrzegłeś, mając 16 lat za sprawą Krzysztofa Wopińskiego pojechałam na konkurs wokalny do Poznania i zaśpiewałam „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena. To mama zaraziła mnie Niemenem i to był mój „profesjonalny” początek. Uwierzyłam wtedy w siebie.
Potem pierwsze zespoły w liceum, na studiach, wcześniej wspomniane „śpiewanie u kogoś”, wszystko to ukształtowało mój styl śpiewania i pisania. Nigdy nie chciałam pójść na kompromis odnośnie pisania tekstów, choć wiele razy nakazywano mi wręcz upraszczanie tekstów pod publiczkę. Jestem dumna z tego, że nie dopuściłam nigdy do sytuacji, w której uległabym tym namowom. Dzisiaj wiem, że się opłacało! Dlatego jest ANN. W każdym calu po mojej myśli. 🙂 Bitwa przypieczętowała pragnienie stworzenia czegoś swojego. Była niesamowitą lekcją pokory. Niezapomnianym przeżyciem.
Kamil: W sumie nie tak dawno od przyjęcia mnie do zespołu ANN miałem swoje pierwsze garażowe kapele, z którymi zaczynałem swoją przygodę z gitarą basową.
Marcin: Dużo by tu o przeszłości opowiadać. 😛 Powiem tylko tyle, że nasze zdobyte wcześniej doświadczenia bardzo przełożyły się na dzisiejszą twórczość w zespole ANN.
Paweł: Tak, nasze wcześniejsze doświadczenia bardzo przełożyły się na twórczość ANN. Na pewno patrzymy na to zupełnie inaczej niż kiedyś. Z Marcinem gram najdłużej, więc też wiemy czego od siebie oczekiwać. Można powiedzieć, że po tylu latach nadajemy na tych samych falach. 🙂
V-12: Czy doszliście do takiego momentu w życiu w którym możecie o sobie powiedzieć, że jesteście już doświadczonymi muzykami, czy może nadal sądzicie, że nawet wydanie debiutanckiego albumu nie oznacza, że trzeba spocząć na laurach tylko nadal się rozwijać?
Ania: Jeśli ktoś odbierze mi możliwość tworzenia, to umrę. Przenigdy nie przestanę tego robić. Doświadczenie – z każdym rokiem jest większe. Cudownie jest móc poznawać i doświadczać. To jest piękne. Przez całe życie trzeba się rozwijać.
Kamil: Na pewno nie spoczniemy na laurach, każdy z nas chce być najlepszy w tym co robi. Moja droga z muzyką dopiero niedawno się rozpoczęła, dlatego nie mogę powiedzieć, że jestem doświadczonym muzykiem.
Marcin: Nigdy nie można spocząć na laurach. Kto spoczywa, tego już nie ma, albo jest sto lat za murzynami. 😉 Cały czas się rozwijamy, szukamy nowszych, lepszych sposobów tworzenia i grania. Cały czas rozwijamy umiejętności pod względem technicznym i nagłośnieniowym, chcemy wiedzieć jak najwięcej, a przynajmniej mieć o tym wszystkim pojęcie. Stwierdzam, że tak, mamy już spore doświadczenie, które wynika z naszego interesowania się i chęcią rozwijania się pod względem doświadczenia na scenie, w studio czy też próbowania, ale cały czas jest nam mało. Cały czas chcemy iść do przodu i to doświadczenie rozszerzać i udoskonalać. Jesteśmy pod tym względem pokorni i jednocześnie otwarci na nowe doświadczenia. Człowiek uczy się całe życie 😉
Paweł: Wydaje mi się, że na swój sposób jesteśmy doświadczonymi muzykami. 🙂 Choć każdy dzień, próba czy koncert, uczy czegoś nowego. Na pewno nie można spocząć na laurach. Trzeba dalej pracować na sukces i tak jest. Płyta jest nagrana, a ja już myślę o kolejnej, zasypując na próbach zespół nowymi pomysłami.
V-12: Chciałbym również spytać się Was o spór, który zaistniał między zespołem ANN a jednym z sąsiadów posesji, w której odbywają się Wasze próby. Jak w chwili obecnej wygląda ta sprawa i czy warto ją w ogóle komentować?
Ania: Temat jest zamknięty. Wygraliśmy wszystko, co było można wygrać i dowiedliśmy prawdy. Wygraliśmy przede wszystkim siebie. Jedyne, co nasuwa mi się obecnie, to ogromny znak zapytania: PO CO? Ich działania skoryguje życie i los. Każdy płaci za zło, które czyni drugiemu. Bóg za dobre wynagradza, a za złe każe…
Kamil: Mogę powiedzieć tyle, że zespół przetrwał ten trudny czas i nie ma zamiaru przestać grać.
Marcin: Ta sprawa jest już zamknięta a wynikła przez niesłuszne oskarżenie nas o coś, co nie miało w ogóle miejsca. Objawiła się czystą złośliwością tego państwa sąsiadującego, chamstwem, zazdrością i klapkami na oczach, przez które ma się bardzo mocno ograniczone pojęcie o otaczającym świecie. Piszę tutaj o egocentryzmie i egoizmie. Bardziej zadufanych w sobie i jadowitych ludzi w życiu jeszcze nie spotkałem, jak ci państwo.
Paweł: Sprawa jest zamknięta. Skończyło się to naszą wygraną z czego bardzo się cieszymy. Ale ogólnie szkoda gadać. Są ciekawsze tematy. 🙂
V-12: Zdecydowanie. Jakie są Wasze plany na przyszłość? Koncerty, teledyski, wywiady dla telewizji?
Ania: Plany na dziś to przede wszystkim koncerty. Uwielbiam kontakt z ludźmi, wtedy mogę pokazać im nasz świat. Live to jest to! Marzy mi się teledysk do „Najciszej”. Na pewno ciężka praca, druga płyta.
Kamil: Jak najbardziej. Chcielibyśmy dotrzeć do szerszego grona słuchaczy i stawiamy sobie nowe cele. Z roku na rok mamy coraz więcej pomysłów i chcemy się doskonalić.
Marcin: Tak właśnie. 😉 Cały czas do przodu!
Paweł: Kolejne płyty, koncerty, teledyski. 🙂
V-12: Na koniec proszę Was, byście przekazali kilka słów swoim fanom. 🙂
Ania: Dziękuję, że jest ktoś, kto chce słuchać naszej muzyki, że się podoba, że jest pochwała i konstruktywna krytyka. To dzięki Wam możemy istnieć i móc dalej się rozwijać. Obserwujcie nas i bądźcie z nami, jak dotychczas na dobre i na złe. 🙂 Doceniam każdy oddany na nas głos i każdą minutę cennego życia, którą zechcieliście poświęcić właśnie dla nas.
Kamil: Zachęcam wszystkich do nabycia naszego debiutanckiego albumu. Mam nadzieje, że po jego przesłuchaniu grono naszych fanów się znacznie powiększy. Do zobaczenia na koncertach.
Marcin: Bardzo się cieszymy, że nasza muzyka przynosi tyle radości naszym słuchaczom i że jest tak bardzo przez Nich doceniana. 🙂 Jednocześnie dziękujemy za wsparcie, za wszystkie trzymane kciuki za nas, za wszystkie oddawane głosy na listach przebojów i obecność na koncertach, co nas bardzo mocno podbudowuje. Dlatego idziemy dalej, bo mamy dla kogo. 😉
Paweł: Więc tak. 🙂 Bardzo cieszymy się, że nas wspieracie w tych dobrych i złych chwilach, głosujecie na listach przebojów. Jest to bardzo miłe, gdy słyszymy pozytywne recenzje o naszej płycie lub gdy oglądamy wysyłane do nas wasze filmiki gdzie w tle leci nasza muzyka. 🙂 Jesteście naszym paliwem napędowym. Dla Was gramy. 🙂 Do zobaczenia na koncertach. 🙂
V-12: Dziękuje bardzo za rozmowę z Wami i życzę duuuuużo sukcesów!
Paweł Ruczko
Szczecin, 18.11.2017 r.