Wydaje mi się, że stosunki Polski z zagranicą nie są takie, jakimi być powinny. Nasz kraj jest wiecznie zacofany i jak gdyby niechętny na to, co oferują nam inne kraje. Tak samo nasza wiedza o tym, co dzieje się za granicą, jest znikoma. Jedyne, co robi rząd w kontaktach z krajami zagranicznymi, to importuje wszelakie towary, co powoduje wzrost inflacji, a co za tym idzie bezrobocia. Zamiast zwiększyć krajową produkcję, oraz ilość miejsc pracy, rząd prowadzi politykę, którą można w skrócie nazwać „Wszystko za jak najmniejszą cenę”.
Każdy polityk patrzy, w jaki sposób wzbogacić się na innym człowieku. Prowadzenie nadmiernej polityki importowania towarów z zagranicy powoduje to, iż Polacy nie doceniają własnej produkcji. Zasypywanie tanim towarem hipermarketów równa się jednocześnie z odrzuceniem produktów krajowych. Z takim wizerunkiem polskiej gospodarki pchamy się do Unii Europejskiej? Jest to co najmniej śmieszne. Za to podoba mi się ingerencja polskich fundacji charytatywnych na rzecz pomocy ludziom z całego świata. Tylko szkoda, że takie inicjatywy nie wypływają od naszego rządu. Jeżeli już, to tylko albo pod wpływem mediów, albo pod wpływem zakłamanej dbałości o dobre imię Polski. Takie fundacje, jak PCK, pomagają ludziom z zagranicy, a na to pieniądze przekazują najbiedniejsi mieszkańcy Polski, bo żaden polityk nie da pieniędzy, bo jemu jeszcze jest ich mało. Dążenie do wstąpienia do Unii jest wywołane pretekstem polepszenia sytuacji w kraju, oraz zbliżenia Polski do innych krajów Europy. Ale z takim poziomem kultury i z takim porządkiem na ulicach, to wejście stoi pod znakiem zapytania. Czasami jakiś prezydent nas odwiedzi, ostatnio odwiedziła nas żona prezydenta Rosji. Wszystko tak pięknie wyglądało w telewizji, a zapewne nasz gość zza wschodu nie przekonał się, jak jest naprawdę, bo to zostało pięknie przed nim zatuszowane. Dobrze, że chociaż jesteśmy pozytywnie nastawieni na utrzymywanie kontaktów z zagranicą, jednak to na pewno nie jest jedyną potrzebną rzeczą do walki z zacofaniem w naszym kraju. Spotkań na szczeblu międzynarodowym jest zdecydowanie za mało. Powinniśmy zdobywać coraz więcej sojuszników, ale nie w taki sposób, ażeby wzbogacić się na tym przy okazji, lecz żeby rozwijać kulturalnie nasz kraj, oraz tworzyć dobre imię naszego kraju w oczach innych. Czy jest to możliwe? Przy obecnej sytuacji w kraju wydaje mi się, że szanse na taki stan rzeczy są tylko teoretyczne. Taki stan może nastąpić dopiero wtedy, gdy polityka przestanie być najłatwiejszą metodą zysku dla osoby pracującej w rządzie. Na pocieszenie mogę podać jeden fakt, iż nasze stosunki międzynarodowe są na tyle znormalizowane, że dzięki temu nie musimy (na razie) martwić się o wystąpienie zbrojne przeciwko naszemu krajowi, ani obawiać się o ataki terrorystyczne.
H.M.Murdock/Tropyx/Draco/Tide/Nostalgia 16.03.2002.
Nie pamiętam obecnie okoliczności powstania artykułu. Zapewne byłem ogólnie zdegustowany faktem, że polski rynek zalewany jest tanimi produktami zza granicy, co pociąga za sobą bankructwo rodzimych producentów. Tak się stało przykładowo ze szczecińską Odrą – firmą, która słynęła kiedyś z produkcji dżinsów. Dzisiaj już niestety nie istnieje…
Artykuł napisałem 16 marca 2002 r. i ukazał się on 20 czerwca 2002 r. w magazynie dyskowym Inverse #10/Oxygen64 w dziale Inne, a także w wersji online na nieistniejącym już portalu emu64.pl). Oryginalną treść poddałem drobnej korekcie interpunkcyjnej.