Znany nie tylko lokalnej publiczności, zespół Namy ze Szczecina wchodzi w 2014 rok z mocnymi postanowieniami. Druga EP-ka, koncerty, festiwale oraz rejestracja premierowego materiału – to wszystko do zrealizowania w ciągu nadchodzących kilkunastu miesięcy. W zespole zaszła także istotna zmiana personalna. O przeobrażeniach w szeregach zespołu (i nie tylko) opowiedzieli jego członkowie w ekskluzywnej rozmowie z serwisem internetowym River’s Edge .
V-12: Spotykamy się ponownie, tym razem u progu nowego 2014 roku. Żadne znaki na niebie nie wskazywały na możliwość dojścia w zespole Namy do zmian personalnych, ale takowe jednak nastąpiły. Co było tego główną przyczyną?
Namy: Powody tej decyzji, podjętej wspólnie przez całą czwórkę, zostaną tylko w Namy. Czas w którym obecnie się znajdujemy wymagał od nas wszystkich takiej zmiany. Żegnamy się jako przyjaciele i przyjaciółmi pozostaniemy.
V-12: Jak zareagowaliście na tę nieprzewidywalną sytuację?
Namy: Dużo rozmawialiśmy, dużo myśleliśmy, szukaliśmy różnych rozwiązań. Decyzja jaką podjęliśmy jest trudna dla nas wszystkich, ale potrzebna. Ciężkie pytanie.
V-12: W jaki sposób w tak krótkim czasie udało Wam się uzupełnić braki personalne w składzie?
Namy: Poczynania naszej nowej wokalistki – Igi – śledziliśmy od dłuższego czasu. Wspólny melanż – jam session z akustykiem – nowa osobowość – nowe możliwości – zaskoczyło. Prace nad albumem są na etapie miksów – całe szczęście. Dzięki temu mamy jeszcze możliwość nagrania wszystkiego z Igą.
V-12:: Kim jest zatem nowa wokalistka? Opowiedz nam coś o sobie.
Iga: Jestem Iga, mam 20 lat. Studiuję prawo na US-ie, całe szczęście już na drugim roku. Z muzyką się urodziłam i wykorzystuję na nią każdą wolną chwilę. Jestem maksymalnie zajarana fotografią, mieszkam w Międzyzdrojach, nie lubię oliwek i grejpfrutów. Uwielbiam czytać i oglądać (dobre) thrillery, aktualnie z książek ogarniam Kinga i Mastersona. Moim największym przeżyciem w 2013 był koncert System of a Down i zobaczenie Shavo, Johna i Darona, takie na wyciągnięcie ręki! Kiedyś chciałam być patologiem, ale wszystko skoczyło na inną drogę /śmiech/.
V-12: Jakich reakcji na wieść o zmianie wokalistki w Namy spodziewacie się ze strony swoich fanów? Wielu z nich uważało do tej pory, że Amelia jest nie do zastąpienia…
Namy: Spodziewamy się wielu opinii. Zmiana wokalistki jest kluczową zmianą w zespole – wpływa na jego brzmienie, odbiór ludzi. To nie to samo co zmiana gitarzysty czy perkusisty – oni mogą zagrać materiał w ten sam sposób. Wokalistka nie ma takiej możliwości. Na pewno będzie to dla ludzi szok, nie mniejszy niż dla nas – ale wierzymy w to, że jest to zmiana na lepsze. Nie ma ludzi niezastąpionych.
V-12: Być może jest za wcześnie, by takie pytanie zadawać, ale jak oceniacie przyszłość Igi w zespole? Czy poradzi sobie nie tylko wokalnie, ale także podczas koncertów na scenie?
Namy: Jeżeli chodzi o umiejętności wokalne Igi – nie ma wątpliwości – poradzi sobie. Jej charyzmatyczny wokal wniesie bardzo dużo do naszej muzyki. Czy poradzi sobie na scenie? To ocenią ludzie – pierwszą okazję do tego będą mieli ósmego stycznia (środa, Rocker Club godz. 19:00) podczas koncertu Namy na Akustyczniu.
V-12: Czy zmiana wokalistki zmieni Wasze dotychczasowe plany i założenia?
Namy: Nie. Plany i założenia zespołu nie ulegają zmianie. Być może rozciągną się delikatnie w czasie, być może zrealizujemy je szybciej – w tym momencie ciężko nam to stwierdzić. Na pewno jest to zmiana, która wniesie do naszej muzyki jeszcze więcej mocy.
V-12: Skoro już mówimy o planach, zbieraliście niedawno fundusze na nowy teledysk w ramach projektu Clip On The Road. Jaka jest szansa, że ów klip zostanie nakręcony?
Namy: Projekt Clip On The Road przesunął się lekko w czasie z przyczyn niezależnych od nas – wciąż czekamy na informację o wznowieniu projektu. Mamy nadzieję, że ten klip powstanie, dążymy do tego wszelkimi możliwymi środkami.
V-12: Od dłuższego czasu pracujecie także nad debiutancką płytą. Kiedy ujrzy ona światło dzienne?
Namy: Wspólnie z managmentem podjęliśmy decyzję, że nie będzie to jednak debiutancki krążek. Na płytce znajdzie się 11 kawałków, jednak będzie to kolejna EP-ka (powody tej decyzji zostaną tajemnicą). Pracujemy nad nią od września. Jesteśmy zmuszeni do nagrania nowych wokali, więc przesunie się to lekko w czasie – mamy nadzieję, że najpóźniej na wiosnę będzie ona już dostępna w formie fizycznej.
V-12: 11 kawałków na EP-ce? Brzmi niekonwencjonalnie. Jakie macie plany koncertowe na 2014 rok?
Namy: Masę. Konkursy / festiwale / koncerty akustyczne / koncerty elektroniczne / koncerty zagraniczne wszędzie, gdzie się da. W 2014 roku planujemy trochę pojeździć, poszerzać grono odbiorców, zdobywać nowych fanów i poznawać nowych ludzi.
V-12: Pytanie do Pawła. Od kilku miesięcy jesteś także bębniarzem innej szczecińskiej kapeli Dead On Time. Jak udaje Ci się godzić pracę w obu zespołach?
Paweł: W styczniu minie rok odkąd podjąłem się tego zadania. Nie ukrywam, że na początku było ciężko – Ich materiał przerastał moje umiejętności, spędziłem masę godzin przygotowując się do grania takiej muzyki. Granie w DoT ogromnie rozwinęło moją grę na perkusji, dodało siły w grze. Pogodzenie pracy w obydwu zespołach wychodziło do tej pory całkiem nieźle, nie odczuwałem braków ani w jednej, ani w drugiej kapeli. Wręcz przeciwnie, obydwie kapele napędzały się wspólnie do działania. Roboty było 2 razy więcej, zajmowała 2 razy więcej czasu, ale dzięki temu dużo szybciej rozwijałem się jako bębniarz.
Dziś kończy się moja współpraca z DoT. Nowy rok przyniósł wiele zmian, podawanie przyczyn mija się z celem, nie są one ważne.
V-12: No to mamy kolejne zaskoczenie… Nie będę jednak drążył dalej tematu. Śledząc Wasze ostatnie poczynania koncertowe zauważyłem, że próbujecie modyfikować i urozmaicać swoje pierwsze kompozycje. W jakim celu tego rodzaju zabiegi są przez Was przeprowadzane? Nie sądzicie, że odbiorcy Waszej debiutanckiej EP-ki preferują słuchanie Waszych numerów granych na żywo w pierwotnych aranżacjach?
Namy: Zespół musi się zmieniać, jego muzyka musi się zmieniać – to bardzo ważne podczas grania live. Jesteśmy kapelą, która uwielbia bawić się brzmieniem / nowymi rozwiązaniami / nowymi wersjami numerów. Stąd pomysł na „Desire” w wersji z dubstepem. Tak jak napisałeś, płytka którą wydaliśmy była naszą debiutancką EP’ką. Od tamtego czasu nasze umiejętności gry / tworzenia / nagrywania / miksowania diametralnie wzrosły – ciągle szukamy nowych patentów, aby kolejny wydany przez nas krążek miał w sobie coś wyjątkowego. Oczywiście to zrozumiałe, że zmiany w utworach mogą się czasem nie podobać, czasem wydawać zbędne – ale taka jest kolej rzeczy, by zespół mógł się dalej rozwijać. Nic nie stoi na przeszkodzie, by po koncercie odpalić sobie kawałek w starej wersji – być może taka wersja powróci jeszcze na koncerty.
V-12: Stosunkowo często nagrywacie covery zagranicznych zespołów. Nie obawiacie się, że ktoś mógłby przykleić Wam łatkę „polskiego Paramore”?
Namy: Łatka „polskiego Paramore” została do nas przyklejona w momencie wypuszczenia pierwszego singla z EP-ki – „Everything by me”. Na zdjęciu załączonym do tego numeru, Amelia jest uderzająco podobna do Hayley Williams. Ludzie kupują oczami. Nasza muzyka jest diametralnie inna od muzyki Paramore. Nie boimy się tej łatki. Jest ona dla nas ważna – to znaczy, że nasz zespół kojarzy się ludziom z innym zespołem, łatwiej nas zapamiętują. Dobrze / źle, to nieważne – ważne, że przynajmniej na jakiś czas nas zespół zajął im trochę czasu do zastanowienia.
V-12: Powielę pytanie z pierwszego wywiadu – czy nadal planujecie występ w jakimkolwiek muzycznym realisty show? Nie sądzicie, że tego rodzaju programy wypaczają gusta najmłodszych odbiorców i są jednocześnie reżyserowane przez twórców?
Namy: Uważamy, że są one wypaczeniem wszystkich zasad, które powinny panować w muzyce. Bycie słabym to naturalna kolej rzeczy – czy uważasz, że zespoły takie jak Nirvana / Muse / Paramore / Radiohead / Placebo spotkały się na pierwszej próbie i stworzyły ponadczasową muzykę? Czy ich wokaliści / instrumentaliści w momencie pierwszego kontaktu z instrumentem byli mistrzami? Żaden człowiek nie ma prawa powiedzieć „Nie śpiewaj”, „Nie graj”, „Jesteś za słaby”. Od momentu pojawienia się takich programów, ludzie uważają, że jest to jedyna droga do kariery. Czy aby na pewno? Zaśpiewałeś świetnie jeden numer w eliminacjach – jesteś faworytem do zwycięstwa programu. Położyłeś 2 numer (gorszy dzień / stres) – zostajesz publicznie ośmieszony, uderzony słowami „Nie rób tego, nie nadajesz się”. Takie programy zabijają muzykę, zabijają jej sens i istotę. Oczywiście – są wyjątki. Zdarzało się, że programy wygrywali ludzie, którzy byli na to przygotowani i do dziś robią karierę, jednak większość osób dopuszczonych do takich programów, jest po prostu masą dla masy. Chwilowym wypełnieniem czasu w sobotni wieczór. Nie tak powstawały legendy. Odpowiadając wreszcie na twoje pytanie – nie planujemy. Być może dojdzie do takiej sytuacji, czysto pod względem promocyjnym.
V-12: Jakie są Wasze największe marzenia?
Iga: Zrobienie światowej kariery /śmiech/.
Paweł: Masa koncertów i FUN z grania. To moje podstawowe marzenie.
Krzysiek: Wydać drugą EP-kę i zagrać sporo koncertów plenerowych.
Rafał: Moim marzeniem jest picie i ćpanie oraz koncertowanie.
V-12: Życzę Wam, by się one spełniły!
Namy: Dziękujemy i życzymy Tobie tego samego!
Wywiad przeprowadził V-12/Tropyx dnia 1.01.2014 r. w Szczecinie.