Czwarta edycja jedynego obecnie w Polsce party, dedykowanemu użytkownikom i miłośnikom Commodore 64 o nazwie Silesia Party (a.k.a. Silesi4), odbyła się w dniach 17-19 września 2010 r. (podobnie jak w poprzednich dwóch latach) w Centrum Rozrywki i Kultury „Traffic” w Czeladzi. Nikogo zapewne nie zdziwił fakt, że tradycyjnie posadę organizatorów objęli Raf i Volcano. Ich działania wspierał Odyn (odpowiedzialny za szatę graficzną strony www, projektu koszulek oraz identyfikatorów), SuperNoise (party policja) oraz CJ Warlock (udźwiękowienie imprezy).
Na około dwa tygodnie przed rozpoczęciem party zdecydowałem się na złożenie jubileuszowego dema o nazwie „No Way”, które z założenia miało być zwieńczeniem trylogii zapoczątkowanej 10 lat temu. Ta spontaniczna decyzja wywołała mobilizację w grupie, a mnie samego zmotywowała do ciężkiej pracy. Na dzień przed rozpoczęciem Silesii w pocie czoła linkowałem kolejne party, walcząc jednocześnie z narastającym przeziębieniem.
W podróż na party place wybrałem się w piątkowe przedpołudnie. Pierwotnie miałem zamiar wyruszyć z rana, jednakże przymusowe odwiedziny Urzędu Pracy zmusiły mnie do zweryfikowania pierwotnych założeń. W Krzyżu dosiadł się do mnie Data/De-Koder/Tropyx ze swoją komodą i wspólnie podróżowaliśmy ku celu, rozmawiając na różnorodne tematy. Do Katowic dotarliśmy po godzinie 19-tej i od razu udaliśmy się na autobus do Czeladzi. Kilkadziesiąt minut później wkroczyliśmy na party place i zaczęliśmy się witać z partyzantami. Miłym zaskoczeniem było dla mnie przybycie Klax’a, który ostatni raz na party gościł 11 lat temu. 🙂 Wśród gości pojawił się m.in. Psychik, którego spytałem o to, jak w końcu wyglądała jego obecność na Symphony 2003. Jedynym gościem zza granicy (nie licząc Bookera i Leminga) był Conrad, dla którego notabene było to pierwsze w życiu party, w jakim uczestniczył.
Zaplanowana na godzinę 19-tą prezentacja SwinSIDa przesunęła się grubo o ponad 3 godziny ze względu na opóźnienie w rozkładaniu i podłączaniu sprzętu nagłaśniającego. W międzyczasie partyzanci raczyli się złotym trunkiem i dyskutowali żywiołowo na różnorodne tematy. W końcu nadszedł czas na prezentację SwinSIDa autorstwa Swinkelsa, podczas której można było poznać specyfikację tego rozszerzenia, jego budowę, właściwości oraz przekonać się, jak sobie radzi z odtwarzaniem zaków na C64. Z założenia jest to alternatywa dla tych, którzy nieoczekiwanie stracili swojego SID-a i nie mają dostępu do części zamiennych.
Po prezentacji nadszedł czas na dobrą zabawę w rytmach rave’owych modułów Amigowych, puszczanych przez Odyna. Chętnych do zabawy nie było zbyt wielu, stąd też pod big screenem najczęściej gościli: Sudi, Lesio (znany wcześniej na scenie C64 jako Reptile), CJ Warlock oraz ja. 🙂
W końcu przyszła pora na ewakuację z party place. Z Datą i Klaxem udaliśmy się do hotelu robotniczego, w którym notabene nocowałem 2 lata wcześniej. Po wynajęciu pokoju rozłożyliśmy dwie komody, po czym przystąpiłem do kończenia dema. Walcząc z potwornym zmęczeniem i przeziębieniem, pisałem wraz z Klax’em party scrolla, a następnie przystąpiłem do zlinkowania end parta do całości. Operacja zakończyła się pomyślnie, stąd też przystąpiliśmy do testowania całego dema. W międzyczasie Data kontynuował prace nad nowym efektem na C64, a Klax jako pierwszy wpadł w objęcia Morfeusza.
Przeglądając swoje kody źródłowe natknąłem się na niewykorzystaną wcześniej animację na fontach, którą ręcznie swego czasu przepisałem klatka po klatce na C64. Dla zabawy postanowiłem stworzyć z niej czterokilówkę, jednakże próba dołączenia do niej zaka Surgeona spełzła na niczym (plik wynikowy zajmował o 3 bloki za dużo). Postanowiłem więc stworzyć własną melodię w turbo assemblerze, dorysowałem na szybkiego lamerskie słoneczko w edytorze do sprajtów (nigdy nie miałem talentu plastycznego, jakby ktoś nie wiedział :), a wszystkiego dokonałem z rana po kilkugodzinnej drzemce. Całość pierwotnie chciałem nazwać Texas Ranger, ale Klax zasugerował mi, abym nadał tytuł Chuck Norris. I tak powstała 4kilówka, która miała za zadanie przede wszystkim rozbawić publiczność. 🙂
Zanim powróciliśmy na party place, to przetestowaliśmy na dwóch komodach, czy nasze demo „No Way” na 15-lecie grupy działa prawidłowo. Przy okazji poprosiłem Klaxa, by stworzył artystyczny katalog dysku w Dir-Masterze i po kilkunastu minutach produkcja była oficjalnie skończona. Następnie spakowaliśmy sprzęt i wróciliśmy do Czeladzi. Tuż po nas na party place pojawił się Fei i V0yager (organizatorzy Riverwasha) w towarzystwie 5-litrowej butli, ochrzczonej mianem „Jezus”. Chętnych do spożycia na początku brakowało, ale z biegiem czasu ekipa rozkręciła się na dobre. Na party place przybył także pewien jegomość (ponoć były Amigowiec) z synkiem, któremu CJ Warlock udostępnił komodę do grania w gierki. W międzyczasie niektórzy próbowali kończyć warezy na kompoty, a na party pojawiła się także Cobra. Nie zabawiła jednak długo i po kilku godzinach była zmuszona wracać do domu.
Tuż po godzinie 14:00 Raf ogłosił pierwsze crazy compo, które polegało na przeciąganiu liną Poloneza, tkwiącego na starcie w zapadłej części jezdni, co miało stanowić niejako utrudnienie całego zadania. Chętnych do stanięcia w szranki nie zabrakło, a testowe „pociągnięcie” wykonał na zachętę Raf. Jako pierwsza przy sznurze stanęła Cobra, ale szybko zrezygnowała z walki. Kolejnymi fighterami byli: Data, Kisiel, Klax, Volcano, Nightrider, Nitro, Splatterpunk i ponownie Raf. Było ogólnie bardzo wesoło i spontanicznie. 🙂 Niepodważalnym zwycięzcą okazał się Klax, który w 11 sekund przeciągnął Poloneza bez żadnego wysiłku, jakby robił to na co dzień przed śniadaniem. 🙂 Na podium stanęli także Volcano, Nightrider i Raf, którzy jednakowo osiągnęli wynik wielkości 13 sekund. Trzeba zatem przyznać, że pomysł na tego rodzaju crazy compo był strzałem w dziesiątkę i mam nadzieję, że za rok znowu przyjdzie nam podziwiać scenowych strongmanów w akcji. 🙂
Po powrocie na party place odbyła się projekcja dem w trójwymiarze, które swoją premierę miały dwa tygodnie wcześniej na Riverwash party. Na jednej z ramp funkcjonował tzw. Dropbox (pomysł zaczerpnięty ze wspomnianego przed chwilą eventu) lecz nie cieszył się on zbytnio większą popularnością. Największym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że w tym miejscu pojawiły się te same gadżety, które zostały dostarczone przez partyzantów na tegoroczne Pranie w rzece, w tym także moje single Ziyo i dwie zużyte baterie. 🙂 Tej sztuki dokonał oczywiście V0yager, który przywiózł wszystko, co zgarnął z Drop Zone na Riverwashu. 🙂
Tuż przed godziną 16-tą Raf ogłosił drugie crazy compo, w którym należało na czas wypić 1,5 l butelki gazowanej wody z Lidla. W szranki stanęło trzech memberów Tropyx’u: ja, Klax oraz Data. Moja obecność w konkursie miała charakter bardziej towarzyski, albowiem zmagając się z dokuczliwym przeziębieniem nie miałem szans stanąć w równej walce z pozostałymi. Podczas pierwszego starcia zarówno Klax jak i Data, wypili jednakową ilość wody i przeszli do finału, w którym zwycięzcą miała być ta osoba, która jako pierwsza dopije to, co zostało w jej butelce. Jako pierwszy uczynił to Klax, wygrywając dzięki temu drugie crazy compo na Silesia Party 4. Po tym wydarzeniu nasza trójka nie mogła swobodnie się poruszać, będąc napełniona wodą gazowaną, co wyglądało dosyć zabawnie. 🙂
Nieco później na party pojawił się Darksoft/Hokuto Force, którzy przywiózł ze sobą m.in. SX-64. Oprócz niego zjawiło się także dwóch Amigowców oraz tradycyjnie rodzina Grabby, z Mają w kolorowej peruce na czele. 🙂 Jednakże największe zainteresowanie wzbudziła obecność lokalnej telewizji CTV, w tym młodej reporterki, która najpierw przeprowadziła krótki wywiad z Rafem, a następnie zadawała skupionym wokół niej partyzantom zabawne pytania w stylu „A czy wy te wasze dema robicie wspólnie na jednej klawiaturze?”. 🙂 Wydarzenie zostało zarejestrowane przez Kisiela, który jak potem stwierdził, nieoczekiwanie skasował sobie świeżo nagrany plik z kamery.
Tego dnia wokół klubu „Traffic” w Czeladzi kręciło się setki osób. Spowodowane to było obchodami 150-lecia górniczej kolonii Piaski. Sąsiadująca z lokalem Biedronka przeżywała prawdziwe oblężenie, czego efektem było wykupienie całego zapasu taniego piwa. 🙂 Na rozstawionej przy klubie scenie gościły lokalne kapele rockowe, takie jak: Artykuł 43, Black Point, Dysonans oraz Totentanz. Znając moje zapatrywania do tworzenia relacji z koncertów, zarejestrowałem niewielką część materiału dwóch w/w kapel. Najpierw obejrzałem w akcji Black Point, po czym udałem się z powrotem na party place i rozegrałem kilka partii w Microprose Soccer, w tym m.in. z CJ Warlockiem (1:1) i Lesio (nie pamiętam wyniku, ale wygrałem różnicą kilku bramek). W międzyczasie leciały na big screenie różne commodorowskie demka, a także miała miejsce krótka prezentacja umiejętności obsługi Kaossilatora przez jednego z przybyłych gości.
Po pewnym czasie powróciłem w okolice sceny muzycznej rozstawionej przez „Traffikiem”, gdzie swój koncert odgrywała kapela Dysonans. Był to kawał mocnego rockowego grania, połączonego z dynamicznym wokalem Aleksandry Wolny, która skupiała uwagę zwłaszcza męskiej części publiczności. Sielankę pod sceną przerwał Klax, który wysłał mi SMS’a informując mnie, że za chwilę rozpoczną się kompoty. Wróciłem więc do wnętrza klubu, gdzie organizatorzy rozdawali partyzantom karty do głosowania oraz indywidualny numer, który miał następnie posłużyć identyfikacji podczas wpisywania danych do komputera. Należy w tym miejscu wspomnieć, że system głosowania został również zaczerpnięty z Riverwasha, a jego autorem jest nie kto inny, jak Ubik.
Wnet rozpoczęły się kompoty, podczas których nie zabrakło skandowania sloganu „Gdzie jest krzyż!” oraz tradycyjnych okrzyków w stylu „Skan!”, czy „Animacja!”. 🙂 Na pierwszy strzał poszły zaki, których łącznie było 13 sztuk. Moją uwagę przykuła niesamowita kompozycja Randy’ego „The Great Bizzare”, potwierdzająca jego wysoką klasę, a także dynamiczny kawałek Klaxa o tytule „4th Level Of Evil”. Muzyczne kompoty zamknęła jedyna praca mojego autorstwa w kategorii sample compo pt. „Gdzie jest krzyz”, która została bardzo entuzjastycznie przyjęta przez scenowców. Zwłaszcza druga część utworu porwała do tańca część publiczności, która skakała pod big screenem i skandowała tytułowy slogan. 🙂
Po kilkunastominutowej przerwie technicznej nadszedł czas na kompoty graficzne. Wystawiono ogółem 15 prac, z czego najbardziej mi do gustu przypadła grafika Bimbra pt. „River Night” oraz Piesia (Atarowca) o nazwie „Holy Pilgrims”. Nie zabrakło także grafik, które swoją tematyką powaliły ze śmiechu niejednego scenowca. 🙂 Była więc m.in. puszka wazeliny, symbolizująca postać Nitro, Black Tampon Leminga (ponoć Grabba był przekonany, że na obrazku jest mysz 🙂 oraz wyjątkowy ślimak autorstwa Lolity. Z kolei praca Joodasa została dostarczona bez dołączonej wyświetlarki, jednakże na szczęście nadzwyczajną sytuację uratował screenshoot pokazany na pececie. Organizatorom w tym miejscu należy się reprymenda za niesprawdzenie prac przed dopuszczeniem ich do konkursu.
W następnej kolejności zaprezentowano 4-kilówki, spośród których najlepszą okazała się produkcja Stilgara. Ciekawostką była także muzyka w 512 bajtach, którą Nitro przeportował z ZX Spectruma. Nie zabrakło także jego przemówienia, w którym wyjaśnił okoliczności powstania produkcji. O ile sama inicjatywa była bardzo ciekawa, o tyle uczestnictwo w konkursie z nie do końca swoją pracą było moim zdaniem lekkim nadużyciem. Po wyświetleniu czterech intr, Raf zapomniał o Black Hole autorstwa Daty i dopiero moje głośnie upomnienie poskutkowało. Praca została wnet pokazana, a tuż po niej nadszedł czas na demo compo. W tej kategorii pojawiły się tylko dwie produkcje: demo Tropyxu „No Way” oraz 4-kilowe „niewiadomoco”, mające symulować grę w Wolfensteina. Praca mojego i kolegów z grupy autorstwa została przyjęta bardzo ciepło, a zwłaszcza niezwykle miło poczułem się, gdy podczas projekcji dwukrotnie publiczność zaśpiewała nam gromkie „100 lat”. 🙂 Był to zatem niezwykle miły akcent całych kompotów, który na długo pozostanie mi w pamięci.
Z okazji jubileuszu przyniosłem moją komodę na party place i wykonałem sobie z różnymi ludźmi na jej tle szereg pamiątkowych zdjęć, w tym z CJ Warlockiem, Lesio, Jericho, Randy’m oraz Lemingiem, Nitro, Nemo i Anią. Po kompotach część ludzi ewakuowała się z party place, a pozostali powoli zaczęli wklepywać swoje numerki z kart do głosowania do komputera. Czynność ta trwała dosyć długo i w pierwotnym założeniu ogłoszenie wyników miało odbyć się dopiero nad ranem. Jednakże ze względu na fakt, że liczba osób pozostałych na party place zmniejszyła się o co najmniej połowę, Raf zdecydował pogonić resztę do głosowania i tuż po 2. w nocy przystąpił do prezentacji zwycięzców. Zaledwie kilkanaście osób mogło na żywo poznać wyniki kompotów, a całość trwała wyjątkowo długo, albowiem nagrodzone prace były ponownie prezentowane, lecz tym razem z emulatora. Kolejną wpadką, jaką zaliczył Raf podczas Silesia Party 4, było pominięcie kategorii msx compo w trakcie prezentowania zwycięzców. Dopiero po mojej interwencji mogliśmy poznać zwycięzcę, którym okazał się Klax! Krzysiek nie ukrywał swojego zadowolenia, albowiem nie często zdarzało mu się do tej pory wygrywać z innymi muzykami.
W trakcie ogłaszania wyników kompotów do organizatorskiego stanowiska podszedł ledwo trzymający się na nogach Sebaloz i z dziewczęcym uśmiechem na twarzy i błędnym spojrzeniem w oczach zaczął głośno protestować, domagając się zmian w wynikach demo compo ze względu na fakt, że jego grupa nie została w żadnej z produkcji pozdrowiona. 😉 Po wręczeniu nagród tym, którym się to udało (czytaj – byli wówczas jeszcze obecni na party place), nastąpiła spontaniczna akcja DJ-a Grubego, który przeprowadził ze mną nieplanowany wywiad. Całość zarejestrował nie kto inny, jak Kisiel i z mojego przemówienia można się m.in. dowiedzieć, że nie miałem w zamiarach wystawienia tego dema na nadchodzące X party, ponieważ w pierwszej kolejności wspieram polską scenę C64. Po tym wydarzeniu wróciłem z Klaxem i Datą do hotelu na zasłużony odpoczynek.
Nad ranem przetestowaliśmy na dwóch komodach sprawność GeoActiona – nagrody za pierwsze miejsce w demo compo. Następnie symbolicznie przekazałem kartridż Dacie, uznając że jemu bardziej przyda się ta elektroniczna zabawka. Po spakowaniu powróciliśmy na party place, gdzie Raf przekazał mi kolejną nagrodę za demo – komodę bez jednego klawisza, podarowaną przez Carriona. Przyjąłem ją oczywiście z uśmiechem na twarzy, by po chwili ją oddać w ręce Klaxa.
Party place było w dużym stopniu wyludnione. Pozostało sporo butelek do sprzątnięcia i część hardware’u do zwinięcia. Pomogłem więc chłopakom m.in. w zdjęciu big screena, który zgodnie z zaleceniem Rafa, może będzie ponownie wykorzystany w przyszłorocznej edycji party. W tle co poniektórzy pakowali swoje rzeczy do samochodów i powoli opuszczali party place. Kisiel chodził z dezodorantem i psikał ludziom po spodniach, a z kolei V0yager wygrzebał skądś kawałek cegły i zbierał symboliczne podpisy dla SilentRiota. 🙂
Po opuszczeniu party place udaliśmy się na małe afterparty na działkę do Rafa. Po zakupieniu odpowiedniego ekwipunku i symbolicznego znicza (mającego oznaczać koniec czwartej edycji Silesia Party), spożyliśmy na świeżym powietrzu garść gorących kiełbasek prosto z grilla. W afterparty uczestniczyli: Raf z dziewczyną, Volcano z dziewczyną i psem ;), Klax, Data, Skull, Rasputin, ja oraz Jammer, który przybył do nas po pewnym czasie.
Dla mnie i Daty to nie był jednak koniec wizyty na Śląsku i Zagłębiu. Wybraliśmy się jeszcze w podróż do Jastrzębia-Zdroju w odwiedziny do mojego wujka, notabene byłego Commodorowca. 🙂 Po drodze w Katowicach natknęliśmy się na parę starszych osób, która spreadowała płyty z religijnymi nagraniami. 🙂 Pobyt w Jastrzębiu był bardzo miły, a zwłaszcza oglądanie stuffu w towarzystwie kilku rudych kotów. 🙂
W podróż powrotną do domu wybraliśmy się w poniedziałkowy wieczór i po drodze czekało nas kilka małych przygód. Najpierw okazało się, że nasz pociąg jest opóźniony. Z tego powodu zdecydowaliśmy się pójść coś zjeść. Podczas długiego oczekiwania na fast fooda (cóż za ironia) do Daty przyczepił się jakiś Żulinho, próbując wyciągnąć od niego pieniądze. Na szczęście obyło się bez żadnego incydentu. 🙂 Po chwili dotarliśmy ponownie na peron i okazało się, że nasz pociąg właśnie nadjeżdża. Zmuszony więc byłem kończyć w pośpiechu jedzenie na korytarzu wagonu. Mieliśmy przy tym wyjątkowe szczęście, bo udało nam się znaleźć dwa wolne miejsca. W przedziale panowała wyjątkowa duchota i ogólnie była to bardzo męcząca podróż. Nad ranem 5 km przed moim domem pociąg nieoczekiwanie się zatrzymał. Okazało się wnet, że na stacji Szczecin Dąbie zabrakło zasilania i wszystkie składy zmuszone były oczekiwać na pozwolenie na wjazd. W końcu jednak dotarłem do celu i na tym zakończyła się moja wizyta na tegorocznej Silesii Party.
Silesia Party 4 – Galeria zdjęć:
Chciałbym podziękować Rafowi, Volcanowi, SuperNoisowi i CJ Warlockowi za organizację party, Dacie za wspólną podróż, Klax’owi za wsparcie w transporcie, Odynowi i V0yagerowi za obecność, Lesiowi i Sudiemu za wspólną zabawę oraz pozostałym za cieple przyjęcie naszego dema, gromkie 100 lat i za wspaniałą atmosferę! Do zobaczenia na kolejnej edycji Silesia Party. 🙂
Przy okazji pozdrowienia dla Nesa, któremu w klubowym barze zaserwowano zupę z kawałkiem gąbki.
V-12/Tropyx
Szczecin, 7.10.2010 r.