Historia porzuconych na obszernym, niezalesionym terenie tuż obok stacji kolejowej Szczecin Zdunowo, potężnych głazów betonowych, sięga lat powojennych. Starsi mieszkańcy Wielgowa wspominają funkcjonującą z powodzeniem w tym miejscu sporej wielkości rampę przy bocznym torze (mniej więcej naprzeciw zachowanej drewnianej poczekalni), służącej m.in. do rozładunku towaru przywożonego wagonami. Funkcjonowało tutaj także objazdowe kino, stanowiące w zasadzie jedyną, prawdziwą rozrywkę w szarej rzeczywistości Wielgowa lat 50 i 60.
Trudno jest ustalić obecnie, kiedy tak naprawdę rampa przestała funkcjonować. Można jedynie przypuszczać, że nastąpiło to w latach 70. Potężne, betonowe głazy spoczęły na pustym terenie nieopodal torów, na którym przez lata składowano drewno. Kamienie, bo takim mianem zostało ochrzczone to miejsce, wkrótce stały się miejscem zabaw i spotkań kolejnych pokoleń mieszkańców Wielgowa, Zdunowa i Sławociesza.
To o nich pisała w 1996 roku moja serdeczna koleżanka ze szkolnej ławki Katarzyna, która w swoim eseju zwróciła uwagę przede wszystkim na stosunkowo równomierny wygląd poszczególnych głazów. „Nieopodal, na skraju lasu znajduje się łąka, a na niej kamienie – tak bowiem nazywają to miejsce mieszkańcy Wielgowa. Rzeczywiście, są to kamienie tyle, że bardzo duże i o niezwykle regularnych kształtach. Młodzież lubi tu przychodzić, by porozmawiać, powygłupiać się. Można tu usiąść i porozmyślać. Czasem jest tutaj organizowane ognisko szkolne”1).
Osobiście nie przypominam sobie w tym miejscu jakiegokolwiek ogniska (co wcale nie neguje przytoczonych powyżej słów), jednakże doskonale przywołuję w pamięci wspólne zabawy, bieganie w berka, skakanie po tytułowych kamieniach. Oczywiście w obecności typowych, jak na tamte lata, rowerów składaków. Faktycznie, głazy były najczęściej ułożone w taki sposób, że ich płaska powierzchnia była na zewnątrz.
Wszystko to działo się jeszcze na przełomie lat 80/90, kiedy nieopodal rosło potężne drzewo czeremchy. Znajdowało się ono tuż przy drodze, biegnącej w głąb lasu. Swój żywot zakończyło chyba jeszcze w drugiej połowie lat 90, kiedy to młodzież postanowiła sobie w tym miejscu stworzyć boisko do gry w piłkę nożną.
Kiedy dorastałem, kamienie nie były zaśmiecone. Stanowiły one obok pagórków jedno z najważniejszych miejsc do zabawy, a także odpoczynku. Z biegiem czasu, gdy przy stacji pojawił się pierwszy kiosk z alkoholem, niektórzy zabierali ze sobą butelki i raczyli się złotym trunkiem właśnie na kamieniach. Pozostawiali jednak z reguły po sobie szkło, które natychmiast któreś z nas – dzieciaków – zabierało i sprzedawało, by mieć pieniądze na lody.
Dziś boiska już nie ma (pozostała jedna bramka, drugą ktoś zwyczajnie wyciął), a kamienie w dniu 5 stycznia 2012 r. zostały brutalnie zepchnięte przez spychacz na jedną kupę. Ich odwieczna struktura została raz na zawsze zaburzona i wieloletnie miejsce spotkań młodzieży poszło niemalże w zapomnienie.
Nie jest to jednak żadna inwestycja, ani budowa. Powstała w sąsiedztwie góra kruszonego gruzu pochodzi ze zburzonych obiektów przy ul. Zwierzynieckiej w Kijewie (nieopodal autostrady). Obok domów mieszkalnych, funkcjonowała tam m.in. obszerna stolarnia. Dziś po tym miejscu nie ma już śladu, a część zmielonego gruzu trafiła w sąsiedztwie wielgowskich kamieni. Dlaczego?
Z rozmowy z pracownikiem obsługującym koparkę dowiedziałem się, że materiał z rozbiórki zostanie w ciągu najbliższych dni wykorzystany do utwardzania dróg w pobliskich lasach (gdzie dokładnie – nie wiadomo). Decyzję o tym przedsięwzięciu podjęło nadleśnictwo.
Bez wątpienia to miejsce było otoczone pewnego rodzaju kultem i sławą. I chociaż od kilku lat młodzież spotykała się tutaj tylko i wyłącznie w celu konsumpcji alkoholu (o czym świadczyła ogromna ilość potłuczonego szkła, kapsli i zatyczek od puszek, pomijając masę innych śmieci), to jednak nadal to miejsce miało w sobie coś magicznego.
Nigdy do tej pory nie spodziewałem się, że z dnia na dzień jedno z charakterystycznych miejsc Wielgowa nagle zmieni się nie do poznania (stąd też niewiele zdjęć związanych z tym tematem zachowało się w moim archiwum). Szczególnie, że w 2008 roku miał miejsce generalny remont ul. Bałtyckiej, a tuż obok kamieni pracownicy utworzyli skład materiałów budowlanych. Po zakończeniu inwestycji posprzątali po sobie (w miarę dokładnie, aczkolwiek trochę elementów betonu i asfaltu zalega do dziś w ziemi), pozostawiając słynne kamienie nietknięte.
Tym razem jednak nie przetrwały one próby czasu. Jeżeli nawet nadal pozostaną w tym miejscu, to ich odwieczna struktura nigdy nie zostanie przywrócona i nie będzie nam dane przejść się po nich, jak za dawnych lat.
Słynne „kamienie” w Wielgowie – galeria zdjęć archiwalnych i współczesnych
V-12/Tropyx
Szczecin, 6.01.2012 r.
1) K. Kondzioła, Tu mieszkam…, Szczecin 1996. Praca nagrodzona w konkursie „Obserwator Wybrzeża Europy”, opublikowana w gazetce „Eko – Wielgowo” z okazji Dnia Ziemi 22.04.1996 r.