Regret The End nie składa broni! Czwórka utalentowanych muzyków z Mirosławca i Wałcza sprawiła niespodziankę, powracając po krótkiej przerwie na scenę muzyczną. Wspólnie z nimi w Pubie Kamyczek w Tucznie wystąpiły dwie lokalne kapele: The Strychers i Imago. Według zapowiedzi miał to być ostatni koncert Regretów, jednakże już teraz możemy być pewni, że ich działalność nie dobiegła końca.
Tuczno to niewielkie, ale za to malownicze miasto położone w południowo-wschodniej części województwa zachodniopomorskiego. Zlokalizowany przy ul. 1 Maja 22 Pub Kamyczek to klimatyczne (z oldskulowym wystrojem) i zarazem jedyne konkretne miejsce w najbliższej okolicy, gdzie młode zespoły mogą prezentować swoją muzyczną twórczość. 12 września 2015 r. królowały w tym miejscu rockowe klimaty autorstwa trzech młodych zespołów. Pierwszym z nich był The Strychers, zwycięzca sprzed dwóch lat przeglądu zespołów „Eko Granie” w Mirosławcu. Pięcioosobowa formacja z kobiecym wokalem zaprezentowała sporą dawkę gitarowego grania, którą żartobliwie określa mianem rocka regresywnego. Oryginalny skład zespołu tworzą: Arkadiusz Rubak (gitara), Filip Kozłowski (bas), Adrian Wesołowski (gitara), Karolina Cybulska (wokal) i Kuba Nuszkiewicz (perkusja).
O poziomie przyjaźni między wszystkimi występującymi tego wieczoru w Tucznie zespołami świadczy fakt, że w The Strychers zagrała część składu Imago. Spore wrażenie sprawiały popisy młodziutkiego, ale niezwykle utalentowanego perkusisty Dawida Ślusarskiego (ponoć w zastępstwie za Kubę opanował materiał w 40 minut, za co należy mu się ogromny szacunek). W obu kapelach na scenie udzielał się także gitarzysta Arkadiusz Rubak. Przez chwilę zespół zagrał nawet jako sekstet, goszcząc w swoich szeregach Bartka – kolejnego szarpidruta z Imago (na czas grania coveru „Paranoid”). Warto także wspomnieć, że The Strychers i Regret The End spotykali się w przeszłości nie raz na jednej scenie, konkurując m.in. we wspomnianym przeglądzie „Eko Granie” (przy czym drugi z wymienionych zespołów nosił wówczas inną nazwę).
Strychersi zaprezentowali się z pozytywnej strony, aczkolwiek w poczynaniach Karoliny widoczna była lekka trema. Wbrew powszechnie przyjętym standardom, zamiast stać na czele, ukryła się w cieniu gitarzystów. Ci z kolei, szczególnie Arek i Adrian, czuli się na tyle swobodnie, że pozwalali sobie nawet na wspólne, rytmiczne podskakiwanie na jednej nodze. Brzmieniowo The Strychers nie miażdżyło, ale solówki Arka miały prawo się podobać.
Najmniej odległości do pokonania, by zagrać w Pubie Kamyczek, mieli muzycy lokalnego zespołu Imago. Skład ekipy stanowią: Mateusz Urbanowski (wokal, gitara), Arkadiusz Rubak (gitara), Bartłomiej Biela (gitara), Marcin Kostrzewski (gitara) i Dawid Ślusarski (perkusja). Ich muzyka to szeroko rozumiany rock, bez szczególnych odchyleń w kierunku abstrakcyjnego brzmienia.
Podczas sobotniego koncertu Imago zaprezentowało zarówno garść autorskich kompozycji (m.in. „Syf” i „Beton i szkło”), jak i ciekawe interpretacje takich utworów, jak „Tainted Love”, „Sweet Dreams” i „Do prostego człowieka”. Szczególną uwagę skupiała charyzmatyczna postać Mateusza Urbanowskiego. Emocjonalny wokal, niewymowne gesty i ruchy, zdają się być znakiem rozpoznawczym tegoż muzyka. Nie umniejszając nikomu wkładu w jakość całego występu, należy ponownie wyróżnić Dawida. Niejedna osoba może mu pozazdrościć umiejętności gry na perkusji w tak młodym wieku. Obecni na sali rodzice z pewnością byli z niego dumni.
Imago tak dobrze czuło się na scenie, że nie chciało tak szybko z niej zejść. Nikomu nie przeszkadzał fakt, że poszczególne występy toczyły się w nieco kameralnych warunkach, bez szaleńczego pogo (zapewne wpływ na frekwencje miały odbywające się w tym samym czasie targi rolne w Barzkowicach). Każdy utwór był jednak nagradzany sowitymi brawami. Jakakolwiek osoba, która przybyła tego wieczoru do Pubu Kamyczek, mogła być zadowolona z przebiegu wydarzenia (nie licząc tych, którzy czekali na… dyskotekę).
W końcu przyszedł czas na Regret The End. Jest to czwórka utalentowanych muzyków, która jeszcze nie tak dawno temu nosiła się z zamiarem zakończenia kariery, jednakże pozytywny splot okoliczności sprawił, że Michał Ciepielewski, Michał Ziombek, Natalia Posiadała i Jacek Sienkiewicz ponownie stanęli obok siebie na scenie. I dobrze, ponieważ szkoda by było, gdyby ich potencjał muzyczny miał pójść w zapomnienie.
Regret The End powstał w zeszłym roku na gruzach Ingerencji. Ma na swoim koncie demo i garść udanych koncertów. To właśnie ich występ w Trzciance podczas pożegnalnego koncertu Kwatery C2 na tyle mnie zaintrygował, że postanowiłem zobaczyć ich ponownie na żywo. I nie zawiodłem się. Zresztą RTE w Tucznie zagrało swój najdłuższy koncert w karierze, prezentując łącznie 11 autorskich kompozycji, bez potrzeby sięgania po jakikolwiek cover innego zespołu.
Muzycy rozpoczęli swój występ od kompozycji „Hayley”, by następnie przejść do znanych z dema kawałków „Wrecked” i „With an Exception”. Od początku występu wszystko się zgadzało – brzmienie, dynamika i zaangażowanie. Aż trudno uwierzyć w fakt, że utwory nagrane w studio brzmią na żywo w wykonaniu Regret The End niemalże identycznie. To świadczy o tym, że zespół ciężko pracował nad jakością i oryginalnością, co nie oznacza jednak, że był to ich najlepszy występ w dotychczasowej działalności artystycznej.
Natalia Posiadała tym razem zaprezentowała bardziej rockowy image. W przeciwieństwie do wokalistów Imago i The Strychers, była najbardziej wysuniętą do przodu osobą na scenie, odważnie czyniąc swoje popisy wokalne. Jej głos, dobór tonacji i artykulacja są po prostu niesamowite. Nie była jednak jedyną barwną postacią w szeregach Regretów. Najwięcej zamieszania czynił (jak zawsze zresztą) Michał Ziombek. Domeną niejednego basisty jest anemiczne szarpanie drutów, jednakże nie w przypadku Ziombasa. Jego metalowa dusza i długie pióra nie pozwalają mu na scenową monotonie.
Za garami całkiem sprawnie sprawował się Jacek Sienkiewicz. Nie wystrzegł się jednak kilku drobnych błędów. Za to skutecznie pracowała u niego stopa. Tuż przed nim w wielkim skupieniu i zaangażowaniu swoje melodyjne riffy wypracowywał Michał Ciepielewski. Od czasów Ingerencji wykonał znaczący krok do przodu w tym, co tworzy, dzięki czemu uzyskał unikalne brzmienie i stylistykę poszczególnych kompozycji. W zasadzie to ciężka praca całego zespołu przełożyła się na jakość repertuaru RTE. Ich rockowe i ambitne granie to niespotykana dotąd na polskiej scenie dawka muzycznej energii.
Szczególne wrażenie zrobił na mnie utwór pod tytułem „Shout at the Sky”. Chociaż pierwotnie powstał jeszcze za czasów Ingerencji, nie stracił absolutnie na świeżości. To kompozycja, która powinna znaleźć się na demie. Równie udanie wypadły bodaj najlepsze w repertuarze Regret The End kompozycje: „Speech of Hers” i „Fire Truck Attack”. Zabrzmiały tak samo przekonująco, jak wersje studyjne (chociaż nagrania z koncertu tego niestety w pełni nie odwzorowują). Na bis zespół zagrał pieśń o szalonej krowie, by tym żartobliwym akcentem zakończyć swój przeszło czterdziestominutowy występ.
1. Hayley
2. Wrecked
3. With an Exception
4. Recovery
5. Redress The Losses
6. Shout at the Sky
7. Free Zone
8. Speech of Hers
9. Fire Truck Attack
10. Sempiternal
Bis:
11. March of Cows
Drugie spotkanie muzyczne z Regret The End dobiegło końca. Szkoda, że nie mogło trwać dłużej. Ale pewnie będzie jeszcze okazja, oby jak najszybciej. Do zobaczenia zatem w niedalekiej przyszłości!
Regret The End, Imago i The Strychers – 12.09.2015 r. w Tucznie (galeria zdjęć):
V-12/Tropyx
Szczecin, 19.09.2015 r.