czwartek , 7 listopad 2024

Processs – Wszystko dla jutra (2014) [recenzja]

Process - Wszystko dla jutra (CD+Vinyl)Zasłynęli obecnością na dwóch ważniejszych kompilacjach muzycznych lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku: „Jak punk to punk” i „Radio nieprzemakalnych”. Wystąpili w kultowym filmie „My blood, your blood” i zrealizowali pierwszy undergroundowy teledysk dla telewizyjnej Dwójki. Mowa o zespole Processs, jednym z najważniejszych polskich przedstawicieli muzyki punk i nowej fali. Dzięki niesamowitemu zrządzeniu losu, pod koniec 2014 roku mogliśmy poznać nieznaną szerszej publiczności znaczną część dorobku artystycznego zespołu. „Wszystko dla jutra” to płyta zawierająca nagrania, które przez wiele lat spoczywały na zaginionej taśmie szpulowej.

Album wydano w podwójnym formacie: na płycie winylowej i kompakcie. Na materiał złożyły się dwie próby, nagrane w latach 1983-1984 na potrzeby zgłoszenia się do występu w Jarocinie w składzie: Andrzej Mierzwa, Ryszard „Kigen” Wójcik, Bogdan „Bogi” Witas, Piotr „Siwy” Żukowski i Arek „Nawiedzony” Jurka. Zarejestrowane na taśmie marki ORWO utwory stanowiły wypadkową muzycznych poszukiwań i eksperymentów z czasów początków działalności Processsu. Zaginiony nośnik przez wiele lat spoczywał zakurzony za szafą jednego z muzyków i przy okazji remontu został odnaleziony. „Wszystko dla jutra” to niezwykle cenny materiał i obowiązkowa lekcja historii dla fanów punkowego i nowofalowego grania.

Wydawca Zima Records zadbał o to, by płyta znalazła się w przyjemnej w dotyku i cieszącej oko okładce. Projekt graficzny wcale nie musi być kolorowy, by robił wrażenie. Całość utrzymana jest w szarobiałej tonacji i przypomina klimatem lata 80. Na okładce widać podłogę (z linoleum?), która ciągnie się ku horyzontowi. Centralne miejsce zajmuje trójwymiarowe logo zespołu z bardzo ciekawym designem (przypominającym swoim kształtem grafikę z wiekowej grę Gyroscope).

Processs - Wszystko dla jutra (płyta CD i okładka).
Processs – Wszystko dla jutra (płyta CD i okładka).

 

Tylna okładka, obok spisu utworów, składu zespołu i kilku wstawek informacyjnych, składa się z mieszanki archiwalnych zdjęć (w przypadku płyty CD tył papierowej koperty jest nieco uboższy), na których widać młodych załogantów Processsu w akcji. Warto przy tym wspomnieć, iż „Wszystko dla jutra” wydano ku pamięci zmarłego tragicznie w 1985 roku basisty Piotra „Siwego” Żukowskiego.

Na winylu nie zmieściły się wszystkie utwory z dwóch prób z lat 1983-1984, stąd też cieszy fakt, że do wydawnictwa dołączono płytę CD z pełnym zapisem (mam nadzieję) zagubionej taśmy ORWO. Nabywca w prezencie otrzymuje także replikę pierwszego numeru papierowego zinu o tytule „Dywersiuniu”. Z niego można m.in. wyczytać, iż ówczesna muzyka Processsu była określana jako „gwałt, przemoc, strach, nadzieja, frustracja zmierzająca do awangardowego punk rocka”.

 

 

I tak było w tamtejszej szarej rzeczywistości. Kilkanaście pierwszych kompozycji z próby z 1983 roku pachnie awangardą, nieszablonowym rockiem, dalekim od punkowych wynurzeń. Ale nie do końca, bo przykładowo w utworze „Magiel elektryczny” słychać namiastkę tego, co grał Processs za czasów Róbrege’85, czyli błyskawicznego punk rocka. Nowatorskie brzmienie broni się autentycznością i ponadczasową warstwą liryczną (m.in. dotyczącą niechęci do polityki). Mnie osobiście bardziej urzekła próba z 1984 roku. Pomimo faktu, że poszczególne kompozycje nie posiadały wówczas swojego ostatecznego kształtu, to jednak miło jest posłuchać, jak brzmiał pierwszy zarys „Gilotyny”, czy mojego ulubionego „Stroszka”. Processs bez wątpienia miał ogromny potencjał i możliwość głębszego zaistnienia w historii polskiego rocka. Wybuchowa mieszanka nowej fali i punka musiała się podobać, szczególnie na koncertach. Możemy żałować, że kariera zespołu nie rozwinęła się w kolejnych latach i jednocześnie cieszyć się z faktu, że tak sporo unikatowych nagrań przetrwało próbę czasu i nie zostało zapomnianych.

Album „Wszystko dla jutra” powinien znaleźć się na półce obok wydanego rok wcześniej retrospektywnego podwójnego krążka o tytule „1984/86 – 2010/2012” u każdego wielbiciela niezależnego brzmienia. To bardzo ważny fragment historii ciągle przecież rodzącej się niezależnej sceny muzycznej początku lat 80. XX wieku. I co najważniejsze – autentyczny, nie do podrobienia. Polecam!

Paweł Ruczko
Szczecin, 4.03.2016 r.