Po przykrych doświadczeniach z niezbyt inteligentną żoną postanowił wszystko sobie dokładnie przemyśleć. Wyszło mu na to, że jest bezmózgowcem.
– Taaaak… Samokrytyka. I co ja teraz zrobię?
Postanowił zapisać się do klubu WKS PIORUN DZIDOWO. Oczywiście był to klub piłki nożnej. Nie ma co, zawsze to 7 liga. Chłopaki jako tako grają.
Postanowił od razu zagadać z jednym:
– Cześć, jestem Franek – nowy gracz.
– A cześć! A na jakiej pozycji będziesz grał?
– O jakiej pozycji ty mówisz?
– E… Nie znasz się na piłce nożnej?
– Znam się – odrzekł z dumą Franek. – Ale nie kojarzę tych pozycji, o których wspomniałeś.
– No to słuchaj. Jest kilka pozycji. Najważniejsze to: bramkarz, obrońca, pomocnik, atakujący.
– Ach no tak! Pamiętam! Ostatnio oglądałem mecz w telewizji i coś tam gadali o bramkarzu, tylko piłka jakaś mała była. I chyba latali z kijkami. Dziwne.
– Ty kołku! To przecież był hokej na trawie! My nie prowadzimy tutaj takiej sekcji!
– Ale to nic – odrzekł Franek. – I tak kiedyś kopałem piłkę, więc pamiętam, jak to się robi.
– Mam nadzieję. Dobra, przyjdź jutro na trening o 16:00.
– OK!
I tak Franek wkręcił się do drużyny WKS PIORUN. Jego kariera trwała niezbyt długo. Nie pomógł swojemu zespołowi, a wręcz przeciwnie, czasami obniżał nawet morale! Trener postanowił jakoś dyplomatycznie wyrzucić go z drużyny, więc go woła:
– Ej Franek! Dawaj tu!
– Co?
– To ty ostatnio grałeś w tym meczu, co graliśmy u siebie z INTER GNOJNICĄ?
– Ano.
– I to ty strzeliłeś przy stanie 0:0 na stan 0:1?
– Tak… To przez przypadek.
– No właśnie…Takich „agentów” to mu już dawno w drużynie nie mieli. Ostatni to był bramkarz. Jakieś 3 lata temu. Ponieważ miał wielkie problemy z łapaniem piłki, to wrzucił do niej magnes i do rękawic też. Z początku dobrze mu szło. Piłka jak zahipnotyzowana leciała w jego stronę. Ale raz się przeliczył. Naładował za dużo do piłki i gdy chciał obronić rzut wolny, piłka wylądowała na jego ryju. A potem to postanowił, że da więcej do rękawic, to jak się przykleił do słupka, tak stał przez pół godziny! Dostaliśmy wtedy 0:21. Dlatego widzisz, że nie możesz już u nas grać, gdyż psujesz morale drużyny. A i kibice nas opuścili. Zawsze to z 50 było. A teraz? Tyle nie ma na całym boisku – licząc zawodników i resztę staffu.
– Zrozumiałem…
I tak zakończyła się przygoda Franka z footballem. Przez to Franek popadł w jeszcze większy dół. Żona cały czas śmierdziała a on nie wiedział, co począć. Pewnego dnia zorganizowano w wiosce festyn. Atrakcje: jazda konno, muzyka, ………, ……… i na koniec konkurs! Plucie w dal. Na zwycięzcę czekał już pucharek w kształcie banana. Dziwne, ale podobno to była nagroda jednego z mieszkańców w konkursie na najszybciej zjedzonego banana ze… skórką! I tak rozpoczął się konkurs. Franek podbudowany myślą, że czas wreszcie się przełamać stanął na linii i… akurat wiatr zawiał w jego stronę. Wrócił mokry do domu, a jego żona mówi:
– Coś ty taki mokry?
– Ja mokry a ty śmierdzisz. Zróbże coś z tym kobieto!
– Próbuję, ale to mydło jest do dupy.
– Nie do dupy ale do rąk. A zresztą spróbuj mydła w płynie, powinno pomóc.
I tak życie toczyło się dalej. Franek nie mógł znaleźć pracy a żona … wiadomo co. Franek nie mógł już tego wytrzymać i postanowił skoczyć do oczyszczalni ścieków i wysadzić ją w powietrze.
– To będzie odwet, za moją żonę! Jednak plan się znowu nie powiódł, gdyż nie pomyślał, skąd na takim zadupiu weźmie dynamit. Wrócił do domu i nagle! coś nim wstrząsnęło! Patrzy, wącha, a tu żona nie śmierdzi!
– Coś ty zrobiła? Jak tyś to zrobiła?
– Ano tylko wykąpałam się!
H.M.MURDOCK/TROPYX/OXYGEN 64
Jest to kontynuacja cyklu opowiadań o Franku – pechowcu nie z tej ziemi. W treści można zauważyć jedno zdanie, posiadające wykropkowane wyrazy. Niestety nie pamiętam już, w jakim celu dokonałem takiego zabiegu.
Opowiadanie napisałem w 2000 r. (przy użyciu Commodore 64 oraz edytora tekstowego do magazynu dyskowego Inverse) i ukazało się ono 31 października 2000 r. w magazynie Inverse #8/Oxygen64 w dziale Literatura. Tekst przed umieszczeniem na River’s Edge został poddany obróbce technicznej z uwzględnieniem poprawek interpunkcyjnych.