Dnia 21.04.94 r. obchodziliśmy uroczystość „Dnia Ziemi” w naszej szkole. Tego dnia przyszliśmy do szkoły bez plecaków. Na początku był apel, który przedstawiła kasa VI b. Mówili o zagrożeniach dla świata, między innymi o dziurze ozonowej i jak można przerobić odpadki. Później była wystawa pupilów. Nie można było przynosić piesków, krów lub koni. Można było zobaczyć również wystawę prac o tematyce zanieczyszczeń naszej ziemi. Później przyjechała straż pożarna. Oglądaliśmy strażaków polewających wodą boisko. Ja nawet rozmawiałem z jednym panem. Po odjeździe strażaków poszliśmy sprzątać las. Wszyscy pomagali przy porządkowaniu terenów otaczających szkołę. Następnie był pokaz lotów balonów. Oczywiście bez ludzi w środku. Ostatnim etapem dnia ziemi był pochód uczniów przez ulicę Bałtycką, którzy nieśli transparenty zakazujące zaśmiecania lasu.
Uważam, że ten dzień powinien być kilka razy w roku, ponieważ poucza, żeby nie wyrzucać odpadków do lasu. Ludzi nie obchodzi przyroda i zakażają wszystko co żyje, ale kiedyś może doprowadzić to do zagłady ziemi. (Apeluję do wszystkich, aby dbali o przyrodę, ponieważ sami siebie zaśmiecamy). Bardzo mi się podobał ten dzień, ponieważ można wtedy zobaczyć, jak ludzie mogą być dobrzy dla przyrody. To święto zostanie mi jeszcze długo w pamięci.
Paweł Ruczko, klasa V b
Szczecin, 22.04.1994 r.
Tekst w nawiasie został oryginalnie skreślony w zeszycie.
Z tego dnia zapamiętałem także, iż ówczesne klasy szóste poczynały energiczne przygotowania związane z różnorodnymi dekoracjami, ponieważ były wtedy odpowiedzialne za organizację Dnia Ziemi. Ich pomysłem było utworzenie dwóch wielkich drzew, które zostały ustawione na głównym korytarzu w szkole na parterze. Owe drzewa symbolizowały zaśmiecone lasy, ponieważ na nitkach przywieszone były różnego rodzaju śmieci, w tym także puszki po napojach. Pamiętam, iż jedna z klas VI przygotowywała owe drzewa w klasie od biologii i tam zbierała puszki i inne tego typu gadżety. Jako, że od bodajże trzech lat byłem już wówczas kolekcjonerem puszek po napojach, upatrzyłem sobie wtedy jedną, której zwyczajnie nie posiadałem w swojej kolekcji. Chciałem ją wynieść z klasy biologicznej, ale jeden z chłopaków to zauważył i kazał mi ją oddać. W końcu, gdy nadszedł Dzień Ziemi, dostrzegłem mój obiekt pożądania, czyli brakującą w kolekcji puszkę, na jednym z dwóch drzew, o których wspominałem wcześniej. Pamiętam także, iż pytałem się ówczesnego mojego wychowawcę, pana Tadeusza Rymera, czy dałoby radę w jakiś sposób tę puszkę zdobyć. Szczerze nie pamiętam już dokładnie, jak to się skończyło i czy tamtą puszkę w końcu zdobyłem.
Pamiętam także wspominany w sprawozdaniu pochód przez ulicę Bałtycką. Pani Żerebecka była wówczas odpowiedzialna za zgłoszenie manifestacji Policji, która zdaje się również była wtedy obecna. Osobiście brałem udział w tym pochodzie i pamiętam także, że wtedy odniosłem wrażenie, że nasze działania nie zmienią w zasadzie niczego. Niewiele osób bowiem było świadkiem naszej akcji. Ulica Bałtycka akurat wtedy była wyludniona.
Sprzątanie terenów leśnych otaczających SP13 było w zasadzie coroczną akcją, w którą z chęcią my, jako uczniowie uczestniczyliśmy. Pracy zawsze było sporo, jednakże wydaje mi się, że w tamtych czasach ludzie śmiecili zdecydowanie mniej, niż obecnie.
Paweł Ruczko
Szczecin, 5.04.2008 r.