czwartek , 21 listopad 2024

Newcomer kontra eliciarz

W dzisiejszych czasach pojęcie Newcomera, jak i zarówno Eliciarza, praktycznie się zatarło. Dlaczego? Albowiem tzw. „świeżaków” na scenie przybywa tak mało, że praktycznie niedługo nie będzie kogo tak nazywać. Na to miano z pewnością zasłużyli sobie ludzie, którzy dostali się na scenę w okresie ostatnich lat, nie mając wcześniej z nią żadnego kontaktu. Problem powstaje jedynie przy relacjach młodych scenowiczów z tzw. eliciarzami. Tego typu sytuacje nie przeszkadzają się rozwijać młodym talentom na zachodniej scenie. W Polsce natomiast sytuacja jest zgoła odmienna.

Podstawową rzeczą w takich relacjach nie jest brak tolerancji, lecz przede wszystkim wiek. Osoba starsza wiekiem (jak i często stażem na scenie) czuje przewagę nad osobą młodszą. I jeżeli taka osoba nie zaznaczyła się niczym szczególnym na scenie, jest po prostu traktowana jako mało co wartościowy osobnik. Niektóre osoby np. poprzez wydanie bardzo słabej produkcji, stają się kozłem ofiarnym pewnej grupy eliciarzy i albo nim pozostaje do końca, albo potrafi wybronić się z zaistniałej sytuacji, wraz z biegiem czasu. Przykładem takim może być osoba Cactusa, która mimo tego, iż ma już pewien staż scenowy na koncie, nadal popełnia niektóre błędy godne newcomera. Przez co od kilku już lat lecą na niego faki, głównie na listach dyskusyjnych. Przykładem tego może być rozwiązanie grupy Axelerate i wydawanie następnie pod jej szyldem pseudo cracków z dolinkowanymi prostymi intrami. Szczytem tego jest ostatni Crack Pack, który niczego sobą cennego nie wnosi na scenę. Inne przykłady: wydawanie anglojęzycznego magazynu Attitude pod publikę, proszenie ludzi z zachodniej sceny o napisanie jakiegoś słowa, narysowanie loga, a potem czekanie na pochlebne słowa, chociażby ze strony Jazzcata. Inni tak nie robią, zwłaszcza na zachodzie. Jak chcesz umieścić memberstatus grupy, to napisz go z drugiej strony votki, nikt Cię o to nie prosi e-mailem. Ja z okresu zachwycania się czymkolwiek, co wydawałem, już dawno wyrosłem. Ale u kolegi Cactusa to chyba nigdy nie nastąpi. Tam samo ostatni pseudo tool do konwersji Sidów. O ile mi się dobrze wydaje, to taki zabieg z łatwością umożliwia nam sam Sidplayer, nie potrzebny do tego jest ów program. Takie oto działanie prowokuje starszych stażem ludzi ze sceny do fakania. Przeważnie za taki stan rzeczy jest odpowiedzialna sama ofiara. Inaczej natomiast sprawa wygląda w przypadku, gdy jakiś newcomer pragnie wstąpić na scenę. Z reguły większość osób nie interesuje się takimi osobami, chyba że ich pierwsze prace zwalają z nóg. Wydaje mi się, że każdej osobie należy umożliwić rozwijanie swoich pasji na scenie, oraz zachęcać ich do dalszej pracy. Zamiast mówić „to jest do dupy, nie będzie z Ciebie żaden grafik”, lepiej powiedzieć „to jest słabe, ale jak się przyłożysz, to na pewno Ci się uda lepiej”. Młoda osoba o słabej psychice może nawet poddać się już po pierwszej porażce. A nam przecież powinno zależeć na tym, by świeża krew zasilała szeregi sceny. Młodszy nie znaczy gorszy. Warto takiemu dać szansę i jeżeli godnie ją wykorzysta, to w przyszłości nie będzie popełniał błędów typowych dla świeżaka.

Tak, jak już wspomniałem, w relacjach między newcomerami a eliciarzami ogromną rolę odgrywa wiek. Pamiętam jedną sytuację, kiedy na IRC-u rzucał się do mnie jakiś gościu z Polski. W końcu zapytał się mnie o wiek i gdy okazało się, że jest młodszy ode mnie, zaczął mnie przepraszać! Z reguły młodsza osoba czuje respekt do starszej i stara się jej nie podpadać. Musi też być świadoma, że jest kontrolowana przez czekających na jej błąd eliciarzy. I popełnia go nieświadomie, np. wydając jakąś słabą produkcję, lub wykazując się czymś dennym na liście dyskusyjnej. Część eliciarzy znajduje zabawę w tyraniu i naśmiewaniu się z młodszych. Jest to jak gdyby pewien rodzaj hobby. W rzeczywistości ma to za zadanie podbudowanie samego siebie, podniesienie samooceny, pokazanie siły i przewagi nad innymi. Z psychologicznego punktu widzenia takie zachowanie występuje u osób potrzebujących ciągłego znajdowania się w centrum uwagi, a forma wyśmiewania się z innych umożliwia podbudowanie własnego zaplecza psychicznego. Podstawowym błędem, jaki popełnia część newcomerów, jest uleganie takiemu zachowaniu eliciarza. No i osoba o słabej psychice, nie nauczona olewania takich ludzi, po prostu mięknie. Zaczyna przejmować się swoim losem, martwi się, że jest niedoceniana itp. Niektórych natomiast to nie zraża. Takie osoby, jak np. Cactus, nie przejmują się tym, co mówią inni i zamiast posłuchać czasami, co oni mają do powiedzenia, serwują nam co jakiś czas tą samą nudną papkę warezu scenowego. Na zachodzie jest podobnie. Nowsze grupy, takie jak Civitas ,wydają produkcje słabej jakości, lecz na pewno nie, by zyskać tym sławę. Oni po prostu dobrze się bawią. Tam nie ma miejsca na tyraństwo, bo wszyscy ludzie robią to dla siebie. I na pewno nikt by się nie obraził, gdyby ktoś powiedział, że ich produkcje są słabe.

U nas w Polsce zawsze wszystko ludzie robili na opak. Tak samo jest z relacjami między newcomerami a eliciarzami. Podczas konfrontacji na żywo, osoby nowe na scenie praktycznie w ogóle nie znajdują żadnego zainteresowania u eliciarzy. Osoby znające się od dawna, jak gdyby zamykają się w swoim kręgu znajomych. Osoby nowe wówczas czują skrępowanie, albowiem nawet nie mają możliwości zaznajomić się z takimi typami. Los taki dopadł niestety ludzi z roczników lat 80. Nie można traktować nas za to, że nie urodziliśmy się wcześniej i nie mieliśmy możliwości brania udziału w kreowaniu polskiej sceny C64. Ale chcemy być jej częścią i chcemy mieć to umożliwione. Takie jest np. założenie mojej grupy: umożliwić newcomerom rozwinąć swoje umiejętności, a nie zasypywać bezwartościową masówką sceny. Człowiek uczy się na swoich błędach i powinien również na tych, które popełnia na scenie. Pozdrowienia dla Cactusa!

Murdock/Tropyx/Draco/Nostalgia/Cascade
08.09.2002.

Tym razem zaserwowałem czytelnikom magazynu Inverse moje spostrzeżenia dotyczące ówczesnego wyglądu relacji pomiędzy tzw. newcomerami a eliciarzami na scenie C64. Przy okazji jak zwykle trochę oberwało się jednej osobie, co zresztą nie jest jak gdyby wielkim zaskoczeniem. W dzisiejszych czasach bardzo mało osób debiutuje na scenie. Najczęściej odbywa się to za pośrednictwem Internetu. Cieszy sam fakt pojawiania się nowych osób na scenie komputerowej, jednakże martwi to, iż ci ludzie wyrastali na emulatorach. No, ale jest to temat na osobny artykuł.

Tekst napisałem 8 września 2002 r. i ukazał się on 13 marca 2003 r. w magazynie Inverse #11/Oxygen64 w dziale Scena. Oryginalną treść poddałem licznej korekcie merytorycznej i interpunkcyjnej (wygląda na to, że pierwotnej wersji nigdy nie zweryfikowałem pod względem jej poprawności).