czwartek , 21 listopad 2024

Grill, karkówka oraz Dark Disco, czyli… Wywiad z Ziomusiem z Psar a.k.a. Grill Attack

Ziomuś z Psar to jedna z barwnych i niespotykanych na co dzień postaci niezależnej sceny muzycznej. Jest on twórcą wielu oryginalnych kompozycji, które utrzymane są w mrocznych klimatach tzw. „Grill Disco”. O tym, kto kryje się za jednoosobowym projektem Grill Attack oraz o opowieściach zawartych w „ziomusiowych” piosenkach, dowiecie się z lektury niniejszego wywiadu. 🙂


V-12: Skąd pomysł na śpiewanie piosenek o grillowaniu i karkówce?

Ziomuś z Psar: Rozejrzyj się wokół i zobacz, jak Polacy spędzają wolny czas… Grill jest przy każdej okazji. To taki nasz narodowy sport… Pewnego dnia wpadłem na pomysł zrobienia kawałka właśnie o grillowaniu i tak to się zaczęło… Nie wyobrażałem sobie co prawda, że można o grillu zrobić więcej niż 2-3 kawałki, ale tak się jakoś złożyło, że właśnie nagrałem połowę materiału na (o zgrozo) trzecią płytę! Okazało się, że temat grilla jest tak szeroki, że można w nim zawrzeć całą radość i cały ból tego świata…

V-12: Nie sądzisz zatem, że odbiorcom może się w końcu znudzić stosunkowo jednorodna tematyka Twoich utworów?

Ziomuś z Psar: Zawsze mi się wydawało, że ciężko będzie znaleźć odbiorców na podobny chłam… Trochę kokietuję oczywiście bo uważam, że niektóre kawałki są całkiem całkiem, ale ogólnie jest to swego rodzaju zlewa z nas samych… Rozumiesz… Klapki i skarpety, wąs pod nosem, grill i hektolitry alku, który karmi naszą bezrefleksyjność… Ups, zajechało patosem… Spoko, póki dobrze się bawię, to jest ok. Jak mi się znudzi, wtedy przestanę uprawiać swoją radosną twórczość, wpadnę w depresję, alkoholizm, zacznę brać i mówić, że to lobby medialne zniszczyło moją karierę.

V-12: Czyli generalnie masz wielki dystans do tego, co robisz i Twoim celem jest przede wszystkim naśmiewanie się z otaczającej nas konsumpcyjnej rzeczywistości?

Ziomuś z Psar: Tak, zdecydowanie… Chociaż to, co robię, nie zawsze jest odczytywane jednoznacznie i ludzie nie wiedzą, czy robię sobie jaja, czy to wszystko jest na poważnie. Być może jest to spowodowane tym, że ja sam nie wiem kiedy żartuję, a kiedy mówię serio.

V-12: Dlaczego zdecydowałeś się przyjąć pseudonim artystyczny „Ziomuś z Psar” i jak wyglądały Twoje pierwsze kroki w komponowaniu muzyki i pisaniu tekstów?

Ziomuś z Psar: Kiedyś robiłem gruby interes z gościem, który jak się potem okazało, był prawdziwym gangsta. Wyglądał jak typowy wieśniak: dresy, wąsy, kajdan na szyi i miał siding na chałupie. Dodatkowo wszystkim mówił per „ziomuś”… Zaimponował mi tym. Reszta pseudonimu pochodzi od nazwy wsi na którą przeznaczenie rzuciło mnie jakiś czas temu.

Pierwsze teksty zacząłem pisać w szkole średniej i były to takie abstrakcyjne i bardzo absurdalne wiersze, oczywiście bez rymów (celowo) i jakiegokolwiek większego pojęcia o tym rzemiośle. Krótko mówiąc lubiłem pisać do szuflady… cokolwiek. Potem miałem długą przerwę, aż zacząłem skrobać „ziomusiowe” songi. Muzycznie pierwsze kroki stawiałem jeszcze na kultowej Amidze i czterościeżkowym ProTrackerze. To był 1994 rok i już wtedy miałem pomysł na zrobienie czegoś obciachowego… Niestety jednak, a może na szczęście, życie potoczyło się innymi torami i dopiero teraz mogłem zająć się własną głupotą.

V-12: Domyślam się, że po Twoich pierwszych kompozycjach na Amidze nie pozostał nawet ślad? A powiedz mi, czy miałeś w przeszłości do czynienia z innymi komputerami, np. z Commodore 64?

Ziomuś z Psar: Ostał się jeden bardzo krotki numer, który prawdopodobnie będzie umieszczony na najnowszej płycie pt. „I Love Boczek” w formie przerywnika. Jest to bardzo wzruszająca piosenka miłosna zatytułowana „Agnieszka”. Wokal nagrywałem do jamnika nie słysząc muzy i wyszedł… no wiadomo – mrok. Z C64 miałem tyle samo wspólnego, co z ZX Spectrum czy Atari… Grało się w proste gierki, na które czekało się godzinami, ponieważ nie zawsze magnetofonik poprawnie odczytał taśmę i wyskakiwał „but error”. Na C64 uwielbiałem grać w „Back to the Future 3”. Zaraz potem kupiłem Amigę 500rozszerzonym RAMem (się wie) i to był mój prawdziwy początek zabawy z kompami.


V-12:
Twoja debiutancka płyta „Sex, Barbecue & Dark Disco” (wydana w 2009 roku własnym sumptem) zawiera ogółem 10 kompozycji utrzymanych w mrocznych klimatach electro. Swoją twórczość określasz powszechnie mianem „Grill Disco”. Co się kryje za tym pojęciem?

Ziomuś z Psar: Właściwie styl pierwszej płytki można określić bardziej mianem „Dark Disco”, a momentami nawet „Dark Disco Polo”, bo taką nomenklaturą operowałem nagrywając swoje debiutanckie songi… Instrumentarium, jakiego użyłem podczas nagrań, to jeden nieprofesjonalny keyboard marki Yamaha, stary laptop (nie pamiętam już jakiej marki) i dosyć stara kamera cyfrowa Sony PC5 (która posłużyła do nagrywania wokali). Z takim sprzętem musiały wyjść mroczne klimaty… Dodatkowego mroku dodaje fakt, że wszystko to składałem na podobnym do Amigowskiego programie „Fasttracker”. Określenie „Grill Disco” stworzyłem na potrzeby drugiej płyty „I Love Karkówka” firmowanej już jako Grill Attack, która miała być nieco lżejsza w odbiorze. Myślę, że za pojęciem „Grill Disco” nie kryje się kompletnie nic oprócz oczywiście Grilla i Dyskoteki… no takiej Elektro dyskoteki.

V-12: Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy pierwszej płycie. Obok słynnych kompozycji „Grill Song”, „Desperado” i „Grillowa Dziewczyna” znajdujemy tu także interesujący cover Dr. Albana – It’s My Life, który w Twoim wykonaniu nosi tytuł „Grill Maj Lajf”. Skąd akurat pomysł na taką, a nie inną interpretację tego klasycznego przeboju nurtu Eurodance? Czy pomyślałeś kiedykolwiek, że treść utworu „Grill Maj Lajf” mógłby stać się hymnem aktywistów walczących o prawo do życia zwierząt hodowlanych? 🙂

Ziomuś z Psar: No jacha… Co prawda nie było takiego założenia, żeby pisać numer dla wegetarianów, ale raczej żeby pokazać, że mamy słaby charakterek. Z jednej strony nie chcemy cierpienia zwierząt, a z drugiej nie odmówimy sobie kotlecika… Nie chcemy, by zwierzęta były zabijane, ale nosimy skórzane kurtki czy buty. Chcielibyśmy mieć ładną linię, ale nie odmówimy sobie dokładki deseru… To są banały i komunały, ale pokazują, że żyjemy w świecie absurdów. Ludzie, którzy walczą o jakąś słuszną sprawę, po jakimś czasie, poza nielicznymi wyjątkami, wyrastają z tego i ubierają krawaty czy korporacyjne wdzianka, a walkę i kontestację pozostawiają następnemu pokoleniu… Ale zaraz… Przecież jest tam też mowa o narkotykach!

V-12: A także o przemocy i rzeźnikach. 🙂 Czy możemy zatem spodziewać się sequelu pod postacią piosenki o motywie przewodnim „Jedne kochasz, drugie zjadasz”, dedykowanej np. konsumentom wigilijnych karpi bądź wielkanocnych królików?

Ziomuś z Psar: Nie, sequelu nie będzie, bo musiałbym Ci tantiemy wypłacać jako pomysłodawcy, a poza tym o tych karpiach to juz w Trójce coś śpiewali…

 

V-12: Haha. 🙂 Tantiemów nie potrzebuję, wystarczyłyby jedynie kredyty na okładce. 😉 A wracając do tematu, czy mógłbyś opowiedzieć, dlaczego wydając drugą płytę „I Love Karkówka” (w 2010 roku) ochrzciłeś swój jednoosobowy projekt muzyczny mianem „Grill Attack”? Czy chciałeś przez to jasno dać do zrozumienia odbiorcy, czego tematycznie może spodziewać się po Twojej twórczości?

Ziomuś z Psar:Ziomuś z Psar” niestety w żaden sposób z grillem się nie kojarzy, wiec potrzebowałem bardziej spektakularnej nazwy, cos jak Massive Attack! Myślę, że w ten sposób płyta spoczywająca na półeczce grilla będzie z nim bardziej kompatybilna.

V-12: A co Ciebie skłoniło do napisania utworu o Lukasie Podolskim?

Ziomuś z Psar: Ten tekst naskrobałem jakieś 5 minut po meczu naszej reprezentacji z Niemcami, bo byłem bardzo poruszony zachowaniem Podolskiego in plus oczywiście, ale zanim się za tą kibolską produkcję zabrałem, minęło jakieś 1,5 roku… To taki odprysk ostatnich Mistrzostw Europy. W planach mam zrobienie jakiegoś obrazka do tego kawałka. Może Lukas dotrze kiedyś do tego nagrania, wróci do nas juz jako Łukasz i uratuje naszą reprę przed kolejnym blamażem…

V-12: No cóż, może doczekamy kiedyś takiej chwili… Ale zostawmy temat piłki nożnej na boku. Chociaż Twoja muzyczna twórczość powinna być bez wątpienia odbierana z przymrużeniem oka, to zauważyłem, że w zasadzie wszystkie „ziomusiowe” piosenki są dopracowane pod kątem technicznym, zawierają ciekawe rozwiązania brzmieniowe i melodyjne, a także wzbogacone są o dającą do myślenia warstwę liryczną. Przykładem tego jest chociażby utwór „London”, który w sposób konkretny wyśmiewa polskich emigrantów pracujących za granicą przy zmywaku. Wnioskuję zatem, że jednak musisz trochę czasu poświęcać temu, co robisz i dane kompozycje nie powstaję w przysłowiowe 5 minut? Jakie jest wobec tego Twoje ogólne podejście do tego, co tworzysz?

Ziomuś z Psar: Może zacznę od „Londynu”… Absolutnie nie naśmiewam się z emigracji zarobkowej, a jedynie z niektórych jej powodów lub nienormalnych sytuacji, które mają na obczyźnie miejsce. Takich, jak choćby mieszkanie na małej powierzchni zbyt dużej ilości osób. Sam kiedyś wyjeżdżałem za chlebem i mocno cisnąłem kesz w skarpety, wiec to jest po trosze autopsyjny song… A wracając do brzmienia i aranżacji, faktycznie jest to chyba jedyna rzecz, która w tym wszystkim jest robiona dość serio… Nie zawsze, ale faktycznie lubię pobawić się dźwiękami, dlatego niestety nie wszyscy, którzy na co dzień słuchają muzyki lekkiej, łatwej i przyjemnej, strawią 100% mojej wybitnej twórczości. Od pierwszego „ziomusiowego” kawałka staram się doskonalić swój warsztat, uczę się korzystać z nowych sprzętów, programów, eksperymentuję z brzmieniem i to właśnie sprawia mi najwięcej radochy. Teksty zazwyczaj piszę na kolanie w 5-10 minut, potem nawet specjalnie ich nie szlifuję, bo wolę pobawić się samą muzą. Zrobienie kawałka zajmuje mi od jednego nawet do trzech dni, ale czasem idzie jak po grudzie i walczę tydzień, a potem kubeł… Wielu ludzi pyta mnie czy nie chciałbym zrobić muzycznie czegoś bardziej serio, a ja uparcie mówię nie… Bo jakbym zrobił coś na serio i okazałoby się to porażką, nie mógłbym powiedzieć „Żartowałem”! A potem wiadomo, deprecha, próby samobójcze, ataki bulimii… no wiesz.

V-12: No cóż, może kiedyś jednak się przełamiesz i zrobisz coś z wyższej półki w stylu Depeche Mode. 😉 Chciałbym jeszcze na chwilę zatrzymać się przy Twojej twórczości i zapytać o dwie rzeczy: czy to prawda, że teledysk do „Wypasionej” powstał w dwie minuty oraz czy „Mistrz Grilla” można traktować jako piosenkę autobiograficzną? 😉

Ziomuś z Psar: O nie, Depeches są tylko jedni i „niepodrabialni” i nie chciałbym nigdy dołączyć do kapel klonów. Dla mnie to profanacja!

Co do „Wypasionej”… Można tak powiedzieć… tyle trwały zdjęcia. Trochę zeszło przy montażu… Jakieś 1,5 godzinki. W tle wykorzystałem wizualizację, którą zrobiłem nieco wcześniej na potrzeby koncertowe. Pierwotnie zamysł na ten klip był zupełnie inny, bardziej happeningowy, ale niestety zamiast kontynuować prace nad „promocją” teledyskową płyty „I Love Karkówka”, zająłem się robieniem materiału na najnowszą płytę… W tym samym czasie zmieniła się aura i pierwszy scenariusz poszedł do śmieci, tak wiec teledysk do wypasionej powstawał w tzw. międzyczasie w przeciwieństwie do innych klipów, którym poświeciłem dużo więcej czasu.

Z kolei „Mistrz Grilla” nie jest piosenką autobiograficzna, a raczej próbą opisania postaci w jaką się wcielam, czyli Ziomusia z Psar.

V-12: Jeszcze na chwilę porozmawiajmy o teledyskach do Twoich piosenek. Widać po nich, że również wkładasz w nie dużo pracy, nagrywasz ciekawe historie, dodajesz różnorodne efekty…

Ziomuś z Psar: Kto wie, czy teledyski nie są trudniejszą „sztuką” niż sama muza… Trzeba się mocno napocić, szczególnie gdy ma się na sobie skajowe wdzianko, a z nieba żar się leje. W dodatku staram się nie robić klipów dopasowanych idealnie do tekstu … Bardzo poważną barierą jest budżet, bo pomysłów za każdym razem jest masa. Jednak w którymś momencie stopujesz wyobraźnię i zadajesz retoryczne pytanie… No ok, stary, fajna to by była głupota, ale bez odpowiedniego budżetu nie do zrealizowania… Dlatego nigdy jeszcze nie udało mi się nakręcić takiego klipu, jakbym chciał od początku do końca. Jest to dla mnie bardzo poważne i chyba jedyne utrudnienie w robieniu odjechanych klipów. To naprawdę temat rzeka… Najważniejsze jest jednak to, że mam świetną zabawę przy robieniu muzy i kręceniu klipów…

V-12: I o to moim zdaniem przede wszystkim chodzi w artystycznej twórczości. Wspomniałeś o koncertach. Jak często występujesz przed publicznością i jaki charakter mają takie wydarzenia?

Ziomuś z Psar: Bardzo rzadko przyjmuję zaproszenia na koncerty i nie dlatego, że nie lubię robić z siebie głupa na scenie (wręcz przeciwnie), ale dlatego, że takimi klubowymi czy knajpianymi wydarzeniami często rządzą chore praktyki… Nie będę się wgłębiał w szczegóły, ale jeśli organizatorzy na barze robią w tym czasie niezły interes, a ja mam jechać pół Polski za przysłowiowego browara, to musiałbym być w ostatnim stadium alkoholizmu, żeby się na to zgodzić… Owszem, zdarzają się wyjątki, np. rewelacyjna atmosfera, tłusta publika czy czadowe miejsce w którym mnie jeszcze nie było, ale myślę, że odrobina szacunku dla gościa, który poci się na scenie, chociażby w formie godziwej (adekwatnej do zysków z przedsięwzięcia) gaży, jest odpowiednią motywacją do ruszenia dupy i dania z siebie absolutnie wszystkiego.

V-12: Wystąpiłeś na Riverwashu 2010 (multiplatformowe party komputerowe). Po niezwykle udanym koncercie Twoje płyty rozchodziły się jak świeże bułeczki i niektórzy stwierdzili, że zrobiłeś tam interes swojego życia. 😉 Jak wspominasz tamte wydarzenie?

Ziomuś z Psar: Kiedy otrzymałem zaproszenie na Riverwasha, zgodziłem się od razu bez zbędnych ceregieli… Jak można odmówić TAKIEJ PUBLICE!!! No i faktycznie było MEGA!!! Oczywiście nie obyło się bez drobnych problemów technicznych, ale najważniejsze, że parę osób nieźle się bawiło, o sobie nie wspomnę. Faktycznie trochę płyt zeszło i tu szacun dla tych, co nabyli placki za tzw. co łaska, bo z dnia na dzień stałem się bogatym człowiekiem i miałem dużo kolegów, którzy chcieli, żebym im postawił bełta… Niestety jednak starczyło tylko na jedną skrzynkę i tyle było po kolegach… A wracając do samego występu, to są to takie momenty, kiedy zaczynasz myśleć: to ma sens… że świat pozbawiony głupoty straciłby coś bardzo cennego i taka sytuacja mogłaby doprowadzić do całkowitej zagłady ludzkości. Głupota rulez!

V-12: Które z Twoich dotychczasowych kompozycji podobają Ci się najbardziej i dlaczego?

Ziomuś z Psar: Ups, to trudne pytanie… Chyba nie zrobiłem jeszcze kawałka, który by mi się najbardziej podobał… Emocjonalnie bliski jest mi „Stop” bo tekst pisany był w niesamowitym miejscu, a niedługo po zrobieniu tego numeru zupełnie nagle umarł mi tato… Taka ironia losu. A tak bardziej dzisiaj… Hmm… Zazwyczaj 2 ostatnie kawałki na każdej płycie robione są bardziej na serio, więc może „Replay” z ostatnich „karkówkowych” wypocin.. Dlaczego? Bo to taki trochę kontestujący kawałek na odreagowanie po tych wszystkich disco-grillowych numerkach.

V-12: Wspomniałeś kilka chwil wcześniej o nowej płycie, która ma się ukazać w 2011 roku. Możesz coś więcej zdradzić na ten temat?

Ziomuś z Psar: Nowa płyta będzie się nazywała „I Love Boczek”, a jej przewodnim tematem będzie grill.

 V-12: Jak oceniasz swoją dotychczasową karierę muzyczną?

Ziomuś z Psar: Hmm… Nigdy nie robiłem, ani nie zrobiłem muzycznej kariery. Ba, nawet nie chcę robić! Nie prowadzę żadnych kampanii promocyjnych, nie pcham się na afisz, a wszystko co robię, toczy się samo… Chciałbym, żeby tak pozostało, wtedy moja głupota będzie taka… autentyczna.

V-12: Odejdźmy na chwilę od klimatów muzycznych. Jakie jest Twoje spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość polityczną i społeczną, a w szczególności na kuriozalną walkę fanatyków religijnych w obronie krzyża przed Pałacem Prezydenckim?

Ziomuś z Psar: Na temat polityki się nie wypowiadam… Ze względów czysto marketingowych… Mógłbym za jednym zamachem stracić np. 3 miliony słuchaczy pewnego radyja – a to byłaby niepowetowana strata…

V-12: Na koniec może kilka słów dla Twoich fanów, wielbicieli, itp. 🙂

Ziomuś z Psar: Nie no… Jak są jacyś fani, to niech się ujawnią, wtedy napiszę im te wszystkie bzdety o mojej miłości do nich, że są wspaniali i dają mi tyle energii i w ogóle… A tak na serio trzymajta się wszyscy czytający ten wywiad rzekę! Niech znów stanie się lato, a grill zapłonie na waszych balkonach, tarasach, ogródkach, a przede wszystkim w waszych sercach! Naprawmy świat i stwórzmy nowy porządek (New World Order)! Zamiast Orlików budujmy place z miejscem przeznaczonym do Grillowania „Grilliki 2012”. A i jeszcze darmowe mięso dla każdego! Biednego i bogatego!

 V-12: Dziękuję bardzo za interesujący wywiad i za poświęcony czas! Życzę dalszych sukcesów muzycznych i mam nadzieję, że jeszcze będzie nam dane się kiedyś spotkać na jakimś koncercie. 🙂

Ziomuś z Psar: Dzięki również za chęć pogadania ze mną i do zobaczenia na tym lub tamtym świecie… Taki dark, że niby na koniec…

Wywiad przeprowadził Paweł R. a.k.a. V-12/Tropyx.
Szczecin, 3.11.2010 r.


Oficjalne MySpace Ziomusia z Psar: https://www.myspace.com/ziomuszpsar

Oficjalny kanał YouTube: https://www.youtube.com/user/Ziomuszpsar

Grill Attack na Facebooku: https://www.facebook.com/grill.attack