Acid Drinkers (support: Pampeluna) – 24.03.2012 r. w Szczecinie

Od kilku lat legendarna thrashowa kapela Acid Drinkers regularnie odwiedza Szczecin, dając bezwzględny popis prawdziwego, mocnego gitarowego grania. 24 marca 2012 r. był niewątpliwie lokalnym świętem fanów Titusa i spółki. Tego dnia DK Słowianin sowicie zapełnił się ubranymi na czarno długowłosymi osobnikami obu płci, którzy bawili się wyśmienicie w szalonym pogo przez niespełna trzy godziny.

O godzinie 19 na scenie pojawili się supportujący Acidów muzycy koszalińskiego zespołu Pampeluna: Julio (gitara, wokal), Evelyn (bas, wokal), Spodziu (gitara, wokal) oraz Colin (perkusja). Główną domeną ich twórczości jest ciężkie brzmienie, połączone ze śpiewaniem tekstów w językach latynoskich. Podczas kilkudziesięciominutowego występu Pampeluna zagrała osiem utworów, pochodzących głównie z ich debiutanckiej płyty „La Curva”. Mocna mieszanka metalu z hard corem bardzo szybko rozruszała licznie zgromadzoną publiczność pod sceną i z pewnością niewiele było tych, którzy mogliby żałować nieobecności zespołu Nikt (supportującego w poprzednich latach Kwasożłopów) tego dnia w Słowianinie.

Galeria zdjęć z występu Pampeluny

Jak przystało na głównego sprawcę całego zamieszania, członkowie Acid Drinkers pojawili się na scenie przy zgaszonym świetle oraz akompaniamencie nastrojowego i długiego intra. Po chwili, gdy rozbrzmiały pierwsze takty utworu „Zero”, tłum młodych osobników, stojących pod barierkami, rzucił się do szaleńczej zabawy. Ochroniarze mieli ręce pełne roboty, albowiem co chwilę musieli zdejmować na ziemię ludzi noszonych falą.

Acid Drinkers zaprezentował wyjątkowy show, podczas którego działo się wiele. Muzycznie był to przekrój dotychczasowej działalności artystycznej, ze szczególnym naciskiem na dwa wydawnictwa: ostatniego (jak do tej pory) w bogatym dorobku zespołu albumu „Fishdick Zwei – The Dick Is Rising Again” oraz „Infernal Connection” z 1994 roku. Obecność w setliście kilku utworów z drugiej z wymienionych płyt spowodowane było z pewnością tym, iż zajęła ona pierwsze miejsce w plebiscycie Machiny na najlepszy krążek w historii polskiego metalu. O tym fakcie podczas koncertu nie zapomniał wspomnieć Titus, z czego jak sam przyznał, jest niesamowicie zadowolony i jednocześnie zaszczycony.

Nie zabrakło także cover’ów, spośród których spore wrażenie i uśmiech na twarzy wywołał utwór „Et Si Tu N’existais Pas”. Przez kilka minut w roli wokalisty królował na scenie Ślimak, funkcję perkusisty przejął Titus, a na basie zagrał Jankiel. Dwukrotnie publiczność mogła także podziwiać przy mikrofonie samego Popcorn’a, będącego tego wieczoru w wybornej formie. Szczególnym aplauzem przyjęto przeróbkę „Hit The Road Jack” z repertuaru Raya Charlesa, a także klimatyczną aranżację „Another Brick In The Wall” Pink Floydów. Prawdziwy młyn pod sceną rozkręcił się na dobre dopiero tuż przed bisami i trwał do samego końca koncertu.

Podstawową setlistę zamknął klasyczny „The Joker”, po którym Popcorn podniósł do góry swoją gitarę, szukając wzrokiem na suficie świetlówki. Nie doczekaliśmy się jednak powtórki sprzed dwóch lat, kiedy jedna z nich została stłuczona. 🙂 Publiczność głośno domagała się powrotu Acidów na scenę i ich pragnienie zostało po dłuższej chwili spełnione. Titus wraz z Popcornem i Ślimakiem pojawili się wnet z zapalonymi papierosami w ustach, tak jakby chcieli zademonstrować swój sprzeciw przeciwko zakazowi palenia w lokalach. Po zagraniu bisowych kompozycji, na pożegnanie członkowie zespołu ukłonili się publiczności, a z głośników rozbrzmiał słynny przebój Monty Pythona „Always Look On The Bright Side Of Life”.

Tuż po koncercie rozpoczęło się oczekiwanie na spotkanie z gwiazdami. Cierpliwość sporej grupki fanów została sowicie nagrodzona, albowiem po pewnym czasie przed barierkami odgradzającymi scenę pojawili się Titus, Jankiel oraz Popcorn. Bez żadnych obiekcji rozdawali zainteresowanym autografy (w tym nawet na płycie winylowej!) i pozowali do pamiątkowych zdjęć. Osobiście miałem okazję zamienić kilka zdań z Jankielem, który na mój widok stwierdził, że za czasów szkolnych bał się drugiej studyjnej płyty Kinga Diamonda (w nawiązaniu do mojej bluzy). Próbowałem także dowiedzieć się od Popcorna, jak to było przed dwoma laty, kiedy stłukł podczas koncertu świetlówkę, ale nie otrzymałem jednoznacznej odpowiedzi. 🙂 Titus z kolei dosyć szybko zniknął z pola widzenia, jednakże po kilkunastu minutach pojawił się ponownie przed grupką fanów (oblegającą w tym samym czasie Ślimaka). Oczywiście jego zamiarem było opuszczenie lokalu, ale część osób zatrzymała go i poprosiła o autografy. Pomimo wyraźnego zmęczenia na twarzy, wytrwał napór pozostałej garstki Acid’owych miłośników i po wykonaniu kilku zdjęć, opuścił samotnie Słowianina. Ku mojemu zaskoczeniu, przemierzając chodnik na wysokości Tobruku, pomachał mi na pożegnanie, wykonując przy tym specyficzny gest, zwany potocznie mano cornuta.

Podsumowując, koncert był niezwykle udany, potwierdzający wysoką klasę zespołu i przede wszystkim niesłabnącą formę. Potężna dawka ciężkiego brzmienia przy jednoczesnym umiejętnym doborze utworów w setliście była jak najbardziej zadowalająca. Cieszy również fakt, że Acid Drinkers lubi cyklicznie wracać do Szczecina, a tym bardziej spotykać się po koncertach ze swoimi fanami. Czekamy zatem na kolejne wydarzenia z ich udziałem!

Galeria zdjęć z występu Acid Drinkers

V-12/Tropyx
Szczecin, 28.03.2012 r.